Salon Poezji z Szymonem Budzykiem i Tetmajerem
NOWY TARG. W roku 50-lecia Miejskiego Centrum Kultury Salon Poezji też jest wyjątkowy. Goszczą w nim kolejni artyści z nowotarskim rodowodem. Przypomnieli się ziomkom między innymi Piotr Cyrwus i Stanisław Jaskułka. Teraz przyszła pora na Szymona Budzyka, aktora i reżysera, prawdziwego człowieka teatru.
Choć bardziej niż nowotarżaninem „z pnioka”, czuje się on „mieszańcem”, do zaprezentowania na ratuszowym spotkaniu z żywym słowem wybrał poezję Kazimierza Przerwy-Tetmajera, a konkretnie wiersze o cudzie natury i „Pieśń o Jaśku zbójniku”.
Zaproszenie do nowotarskiego Salonu od razu wywołało wspomnienia i sentymenty, spotęgowane tym, że w tarnowskim Teatrze im. Ludwika Solskiego rodzi się właśnie projekt inspirowany legendą tatrzańskiego zbójnika. Publiczność Salonu – na czele z nowotarskimi krewnymi Szymona Budzyka – musiała się jednak na razie zadowolić interpretacją Tetmajerowej „Pieśni o Jaśku zbójniku”.
Jasiek z pieśni skończył marnie – powieszony w orawskim zamczysku, ale hyr poszedł po dziedzinach i dźwięczy w strofach wierszy.
Szymon Budzyk, absolwent krakowskiej PWST, aktorskie szlify zdobywał jako aktor Teatru Witkacego w Zakopanem, a wraz z przyjaciółmi założył wkrótce Niezależny Teatr Odwrócony w piwnicy przy ul. Sławkowskiej w Krakowie i został jego dyrektorem. Za aktorskie kreacje nagradzany już podczas studiów, był potem dwukrotnym stypendystą Ministra Kultury. Teraz jest aktorem i reżyserem w tarnowskim Teatrze im. Ludwika Solskiego. Tak utalentowany artysta kilku scen doskonale radzi sobie nie tylko z repertuarem, który wymaga wczucia się w regionalne klimaty, ale i z poezją pełną młodopolskich uniesień.
Jak się okazuje, Szymon Budzyk operuje nie tylko głosem, ale i dźwiękiem. Do ratusza przywiózł on trzy oryginalne instrumenty – fujarę podhalańską, indyjskie gitarum, tzw. burzę i drumlę syberyjską, kupioną od jakuckiego szamana, żeby z ich pomocą nim stworzyć klimat dla poezji Tetmajera.
Nie omieszkali jednak bywalcy Salonu „wyspowiadać” swojego gościa i ziomka z jego nowotarskich koneksji i wspomnień. I było czego posłuchać…
I na tym polega urok małych społeczności, z których też wychodzą indywidualności wybitne.
(asz)
Komentarze