Kamery live
prognoza pogody

Premiera „Sagi rodu Trebuniów-Tutków” – filmowe święto na Dzień Kobiet,z tłumem gości

11 marca 2024 08:43

NOWY TARG. W kilkugodzinną filmowo-koncertową biesiadę przerodziła się premiera filmu Óni to po Platonie majomSaga rodu Trebuniów-Tutków. Sala widowiskowa Miejskiego Centrum Kultury była pełna. Spod Tatr przyjechało do Miasta kilkudziesięciu gości. Wśród nich – jeden z dwóch najstarszych uczestników tego przedsięwzięcia – 92-letni Józef Pitoń, legendarny gawędziarz, regionalista, instruktor zespołów.    

Premiera „Sagi rodu Trebuniów-Tutków” – filmowe święto na Dzień Kobiet,z tłumem gości

W otoczeniu rodziny pojawił się Kazimierz Tischner, prezes Stowarzyszenia „Drogami Tischnera”. Znanych na Podhalu i Podtatrzu regionalistów była cała plejada. Kapela Rodzinna Trebuniów-Tutków grała na powitanie w składzie w poszerzonym o kuzynów, Stanisławę Trebunię-Staszel z mężem Pawłem i Jana Karpiela-Bułeckę.  

Film Óni to po Platonie majomSaga rodu Trebuniów-Tutków jest dokumentem o walorach artystycznych, największą produkcją w historii NTVK. Powstał dzięki dotacji zdobytej w konkursie na scenariusz w ramach programu FILOMOTEKA MAŁOPOLSKA, finansowanego ze środków Województwa Małopolskiego. Koproducentem i operatorem programu jest Małopolskie Centrum Kultury „Sokół” w Nowym Sączu.

82-minutowy obraz urodził się z podziwu dla tego fenomenu w kulturze regionalnej, polskiej – teraz i światowej – jakim są Trebunie-Tutki. Filmowa opowieść obejmuje pięć pokoleń rodu – począwszy od charakterystycznej, szeroko znanej pod Tatrami postaci Stanisława Budza-Lepsioka „Mroza”, tak chętnie portretowanego w międzywojniu ze swoją legendarną kozą, aż po jego praprawnuków.

Centralną postacią jest jednak zmarły przed 10 laty Władysław Trebunia-Tutka, Tischnerowski Platon – artysta o talencie i dokonaniach ponadregionalnej miary. On też dał początek rodzinnemu zespołowi Trebunie-Tutki. O ile Krzysztof bardzo skrupulatnie spisał i opracował nuty swoich przodków, a zwłaszcza ojca, tak dokonania artystyczne Władysława Trebuni takiej dokumentacji nie miały. Gabarytowych dzieł – jak witraże i malowidła ścienne we wnętrzach kościołów, na wysokości kilku metrów – nie dało się sfotografować z ziemi.

Władysław Trebunia był bardzo płodnym i utalentowanym artystą, jednak ilość jego dzieł i różnorodność uprawianych technik – od pospiesznych szkiców i portretów, przez malarstwo olejne, malarstwo na szkle, po monumentalne witraże i projekty pomników – przekraczają wszelkie wyobrażenie. Tych prac są tysiące. W dziedzinie sztuk plastycznych wyrasta on na jakiegoś giganta podtatrzańskiej i podhalańskiej ziemi. Na filmowy pomnik zasłużył sobie po wielekroć – tym bardziej, że w tym roku przypada 90. Rocznica jego śmierci.

Realizacja filmu w ramach projektu to jednak rygorystyczne wymogi czasowe. Tomasz Magierski rodem z Nowego Targu jeden filmowy dokument, z wielką skrupulatnością, realizuje przez kilka lat. Standard obsady realizacyjnej przy tego typu produkcjach to 16 osób. I tak być powinno. Filmową sagę  tworzyły jednak cztery osoby, w trzy miesiące, równocześnie z bieżącą pracą, bez urlopu, bez wytchnienia. Nie byłoby to możliwe bez wielkiej życzliwości i współpracy rodziny Trebuniów-Tutków, za co należą się im najserdeczniejsze podziękowania. Powstało tyle ciekawego, unikatowego materiału, że postanowiliśmy prosić dyrektora nowosądeckiego „Sokoła” o odstępstwo od warunków regulaminu konkursu i zgodę na pełny metraż zamiast średniego. Dostaliśmy ją w jeden dzień.

Pełnometrażowa produkcja w tak krótkim czasie może mieć swoje niedoskonałości. Jednak jest to film prawdziwy, z muzyką w 95 procentach nagrywaną na żywo. Byliśmy goszczeni w domach, żeby nagrać dzieła w prywatnych zbiorach, przyjmowali nas proboszczowie podhalańskich parafii. Na latanie dronem w kościelnych wnętrzach musieliśmy uzyskiwać zgodę Kurii Metropolitalnej.

Były momenty trudne, kiedy wydawało się, że nie zdążymy z filmowaniem, że nie zgramy możliwości czasowych Trebuniów-Tutków z prognozami lepszej pogody. Były obawy o stan zdrowia najstarszych osób występujących w filmie.

Ale były też wzruszające spotkania i symboliczne momenty. Czekając na Stasię Trebunię na cmentarzu w Poronienie, postanowiliśmy sami znaleźć grób Stanisława Budza-Lepsioka „Mroza”. Zajęło to dłuższą chwilę, ale w momencie, kiedy stanęliśmy nad grobem, nadleciał paź królowej i zaczął na tym grobie tańczyć. Wtedy już było wiadomo, że ktoś w górze czuwa nad ta robotą i wszystko musi się skończyć szczęśliwie. Ten motyl przez kilka minut występuje w filmie, a szczęśliwym finałem była nowotarska premiera.

Filmem Óni to po Platonie majomSaga rodu Trebuniów-Tutków dysponuje w tej chwili Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Krakowie. Publiczne projekcje mogą się odbywać za zgodą koproducenta, czyli MCK „Sokół” w Nowym Sączu. Już wiadomo, że film chce pokazać swoim mieszkańcom gmina Poronin, rodzinna gmina Władysława Trebuni-Tutki, która również zaangażowała się w “miastową” premierę.  

(asz)   

Fot. Paweł Kos 

 

 

Anna Szopińska 11.03.2024
Komentarze

Napisz komentarz

Komentarze muszą najpierw zostać zaakceptowane przez administratora. Redakcja nowytarg24.tv nie odpowiada za treść komentarzy internautów.

Zobacz również