Sąd już bez miłosierdzia dla spalaczy odpadów
NOWY TARG. Wymiar sprawiedliwości przestał być pobłażliwy dla sprawców spalania odpadów. Kilkutysięczna grzywna może już być skuteczną nauką, że taki proceder się nie opłaca. Przekonuje o tym historia właściciela jednoosobowej firmy. A na rozpatrzenie czeka kolejna podobna sprawa.
Zgłoszenie o podejrzeniu, że odpady lądują w pieco c.o. inspektorzy odebrali w lutym. Udawszy się na wskazaną posesję, zastali w kotłowni potężny bałagan i mnóstwo zdezelowanych płyt meblowych, również we fragmentach. Kontrolna ekipa pobrała z paleniska próbkę, posyłając ją niezwłocznie do akredytowanego laboratorium, z którym miasto ma umowę. Badania nie są tanie, ale konieczne jako dowód dla sądu.
Pobrana próbka – ze względu na zawartość tytanu – nie pozostawiała wątpliwości, że na drewnianym i paździerzowym odpadzie znajdowały się kleje, lakiery i inne toksyczne substancje.
Pierwszy wyrok Sądu Rejonowego dla sprawcy szkodliwego zadymienia opiewał na 500 zł plus 100 zł kosztów sądowych. Burmistrz odwołał się od tak niskiego wyroku i w drugim wyroku kara dla truciciela była już 2-tysięczna, do tego dochodzi ponad tysiąc zł kosztów sądowych.
Wyrok jest już prawomocny. Niestety, podobnych historii zdarza się więcej, mimo, że pełnia lata to nie sezon grzewczy.
W kolejnej podobnej sprawie, dotyczącej zakładu garbarskiego, postępowanie jest w toku, próbka zostanie posłana do akredytowanego laboratorium.
Inspektorzy ochrony środowiska prowadzą swoje kontrole z dużą już intensywnością, reagując na sygnały mieszkańców, m.in. te nagrywane na automatyczną sekretarkę dawnego telefonu Straży Miejskiej: 18 266 48 88. Jeśli w zimie dominują kontrole ukierunkowane na kotły grzewcze, tak latem – na gospodarkę wodno-ściekową. Ale znaczna część tych sprawdzeń to kontrole kompleksowe, we współpracy z Miejskim Zakładem Wodociągów i Kanalizacji, również pod kątem spalania odpadów.
Tylko w lipcu takich kontroli było 47. Sygnałów o mieszkańców zgłaszających smrodliwe zadymienie lub nielegalne zrzuty ścieków – jest wiele. Nie każde pójście tropem podejrzeń o spalanie odpadów kończy się jednak stwierdzeniem takiego stanu rzeczy. Przyczyna bywa też inna, a jest nią zła jakość węgla.
Rok 2023, do kiedy kotły-kopciuchy muszą zniknąć, to perspektywa wprawdzie pocieszająca, ale jeszcze odległa. Doraźnie pozostaje więc liczyć na świadomość skutków zanieczyszczania powietrza i wychowawczą skuteczność kar.
as/
materiał Video:
Komentarze