Kamery live
prognoza pogody

„Wyzwolenie” czy może ponowne zniewolenie? Podhale i Nowy Targ w styczniu 1945 roku

29 stycznia 2021 00:48

Właśnie przypada kolejna rocznica „wyzwolenia” Stolicy Podhala Nowego Targu spod okupacji niemieckiej. W nocy z 28 na 29 stycznia 1945 roku do miasta wkroczyły czołówki pododdziałów Armii Czerwonej.  Z perspektywy czasu, wydaje się, iż nadal nierozstrzygniętym, mimo wszystko, pozostaje spór, czy 76 lat temu miasto zostało „wyzwolone” czy też, jak chce widzieć coraz więcej badaczy tego tematu, nastąpiła jedynie zmiana okupanta: z brunatnego na czerwony… Wydarzenia z tamtych dni szczegółowo przedstawia w swoim tekście historyk Robert Kowalski. 

„Wyzwolenie” czy może ponowne zniewolenie? Podhale i Nowy Targ w styczniu 1945 roku
Opis zdjęcia: Na podłożonej przez wycofujących się Niemców mnie pułapce zginęło kilku rosyjskich żołnierzy. W wyniku wybuchu i pożaru spłonął także budynek szkoły przy Placu Słowackiego. Na pierwszym planie widoczny pomnik wdzięczności.
 
W okresie PRL ówczesne władze nie pozostawiały szerszego pola do dyskusji czy interpretacji tych wydarzeń, a ich trwałym, jak się wówczas wydawało symbolem była obecność pomnika wdzięczności Armii Czerwonej wzniesionego na placu Słowackiego.
Sytuacja zmieniła się dość radykalnie w okresie III RP, gdy podjęto intensywne próby ich gruntownej weryfikacji i „właściwej”, równie jedynie słusznej oceny. Namacalnym efektem tych ostatnich okazał się likwidacja w/w obelisku oraz późniejsza ekshumacja pochowanych pod nim żołnierzy sowieckich. Z perspektywy czasu, wydaje się, iż nadal nierozstrzygniętym, mimo wszystko, pozostaje spór, czy 76 lat temu miasto zostało „wyzwolone” czy też, jak chce widzieć coraz więcej badaczy tego tematu, nastąpiła jedynie zmiana okupanta: z brunatnego na czerwony. Tutaj tego sporu nie rozstrzygniemy, jakkolwiek pod koniec tego szkicu postaramy się przedstawić opinię jednej ze stron. Zanim to jednak uczynimy wpierw przybliżmy wydarzenia jakie rozgrywały się na Podhalu i „mieście” pod koniec 1944 i na początku 1945 roku
 
Sowiety nadchodzą !
 
Zatrzymanie ofensywy radzieckiej i ustabilizowanie frontu wschodniego, przebiegającego jesienią 1944 r. na linii Warszawa – Sandomierz – Jasło – na wschód od Rzeszowa i dalej wzdłuż granicy węgiersko – czechosłowackiej, wynikające z potrzeby uzupełnienia materiałów wojennych oraz zasobów ludzkich, bynajmniej nie uśpiło czujności Naczelnego Dowództwa Wojsk Niemieckich. Zdawało sobie one bowiem dobrze sprawę z tego, że jest tylko kwestią czasu nowe uderzenie Armii Czerwonej. Niewątpliwie pod wpływem tych wydarzeń, podobnie jak na innych odcinkach, także na Podhalu podjęto zapoczątkowane jeszcze w lecie 1944 r. intensywne przygotowania obronne, na najważniejszych kierunkach potencjalnych uderzeń sił rosyjskich.
 
Silne umocnienia polowe budowano przede wszystkim w rejonie miejscowości Łopuszna – Ostrowsko – Dębno, gdyż z tego kierunku spodziewano się głównego uderzenia wojsk radzieckich na Nowy Targ. Wzniesione przez Niemców umocnienia zostały zlokalizowane podczas prac badawczych prowadzonych przez członków Komisji Historii Wojskowości, działającej w ramach nowotarskiego Oddziału PTH w listopadzie 2004 roku. W trakcie prac inwentaryzacyjnych stwierdzono doskonale zachowanych ciągłe ok. 1,5 km długości rowy strzeleckie, szereg stanowisk dla ciężkiego sprzętu: karabinów maszynowych, moździerzy, a także tzw. schrony pogotowia, przyfrontowe magazyny amunicji. Ponadto odnaleziono olbrzymie rowy przeciwczołgowe, które w założeniach ich budowniczych winny zatrzymać natarcie rosyjskich kolumn pancernych.
 
Wycofujące się oddziały niemieckie realizowały taktykę „spalonej ziemi”
 
W związku z tym, iż dowództwo niemieckie zdecydowane było bronić także Nowy Targ, w mieście zbudowano nie tylko żelbetonowe bunkry uzbrojone w ckm i rkm, zlokalizowane na skrzyżowaniach ważniejszych ulic, lecz wzniesiono także słupy betonowe, które zwalone w odpowiedniej chwili miały tarasować drogę, tworząc zapory przeciwczołgowe. Zapory takie wybudowano m.in. na placu Słowackiego, przy ul. Kościuszki, Krasińskiego, Nadwodniej oraz Jana Kazimierza.
 
Jednocześnie Niemcy przygotowywali w mieście do zniszczenia, z chwilą wycofania swoich wojsk, szereg obiektów cywilnych i wojskowych. Z myślą o tym zaminowano gmachy szkół powszechnych, gimnazjum i liceum. Do wysadzenia przygotowano również mosty drogowe i kolejowe oraz stację kolejową i elektrownię miejską. Ładunki wybuchowe miały być detonowane z chwilą zagrożenia miasta przez wojska radzieckie. W myśl założeń niemieckich betonowe bunkry, zapory przeciwczołgowe, barykady, umocnione budynki zabezpieczone workami z piaskiem, kozy hiszpańskie, miały uczynić z Nowego Targu silny punkt oporu stojący na trasie posuwania się wojsk radzieckich. Przewidując silne uderzenie jednostek sowieckich Niemcy dużo wcześniej rozpoczęli przygotowania do opuszczenia miasta i całego Podhala. Przejawiało się to m.in. w postaci ewakuacji własnej ludności cywilnej, rabunkowym wręcz ściąganiu kontyngentów z okolicznych miejscowości (bydła, zboża).
 
Paniczna ucieczka czy planowa ewakuacja ?
 
Na przełomie 1944/45 przez Podhale ciągnęły długie kolumny taborów i furmanek rozbitych na wschodzie jednostek, zwiastowało to rychłe rozpoczęcie sowieckiej ofensywy. W dniu jej rozpoczęcia 12 stycznia 1945 r. nastąpiła pośpieszna ewakuacja większości urzędów, instytucji, magazynów itp. W tym samym czasie w obawie przed akcjami partyzantów, wzmocnione zostały posterunki przy ważniejszych obiektach strategicznych (mostach, stacjach kolejowych itp.) oraz gmachach ewakuowanych urzędów. W samym mieście rozkaz o ewakuacji ogłoszono kilka dni później, 18 stycznia 1945 r. Jak wspominają mieszkańcy Nowego Targu, pod gmach urzędów podstawiono samochody ciężarowe na które ładowano paki ze zrabowanymi przedmiotami, aktami i dokumentami, urządzenia biurowe, maszyny do pisania, aparaty telefoniczne. Niemcy rozpoczęli także ewakuację chorych i rannych żołnierzy przebywających w nowotarskim szpitalu.
 
Od połowy stycznia ruch na drogach Podhala gwałtownie wzrósł, głównie za sprawą wycofujących się oddziałów Wehrmachtu. Niektóre grupy tych wojsk zatrzymywały się jeszcze po wioskach na kilka dni czy nawet godzin, zajmując mieszkania na kwatery. Profesor nowotarskiego gimnazjum Ignacy Gutowski, tak zapamiętał masowy odwrót wojsk okupacyjnych na zachód:
 
„Widziałem do niedawna zwycięską armię zbrodniarzy niemieckich, wracających z frontu, czyli odwrót. Otóż, jadą i jadą różne wozy wojskowe, naładowane pakami zapewne amunicją, bo przykryte. Inne wozy odkryte ze sprzętem wojskowym, to znowu auta obładowane żołnierzami, niektórzy nawet przyczepiali się do motorów samochodów byle prędzej, byle dalej uciekać od nieprzyjaciela. I pędzą tak zmarznięci pod wiatr, osobno oddziałami mniejszymi, większymi wlecze się piechota, z karabinami na ramionach. Ten i ów zgarbiony i zarośnięty, podpiera się kijem długim, co przypomina patriarchów biblijnych. Głodni, strudzeni nie śpiewają: Heil Hitler” jak dawniej, ale mają głowy zawieszone, zatrzymują się po drodze na nocleg, kradną kury”.
 
“Wyzwoliciele” bardzo lubi się fotografować . Na fotografii żołnierze i oficerowie ze 107 Korpusu Piechoty wykonanej w Białym Dunajcu.
 
Przy jednoczesnym wycofywaniu z frontu masy rozbitych pododdziałów, niemieckie dowództwo czyniło pośpieszne starania, aby wzmocnić obronę w rejonie Nowego Targu. W tym celu ściągnięto dodatkowe oddziały, którymi zamierzano obsadzić umocnienia na linii Łopuszna-Ostrowsko. Jak wspominają mieszkańcy tych miejscowości, Niemcy starali się podciągać w tamten rejon działa ppanc., baterie armat polowych i przeciwlotniczych. Plany te jednak zostały pokrzyżowane na skutek szybkiego pochodu wojsk radzieckich. Pozostało im zatem tylko poczynić starania by wzmocnić system obrony przedmieść jak i centrum miasta.
 
W tym celu, jak odnotowuje Księga Rady Przybocznej – okupacyjnego organu Rady Miasta, zażądano 25 stycznia 1945 r. od burmistrza Józefa Stanka przygotowania siły roboczej w postaci 300 ludzi i przekazania ich w trybie natychmiastowym do dyspozycji niemieckich władz wojskowych. Jednocześnie zagrożono rozstrzelaniem 12 wziętych uprzednio zakładników spośród mieszkańców miast, jeżeli żądanie hitlerowców nie zostałoby spełnione w wyznaczonym terminie. Ażeby uratować zakładników od niechybnej śmierci, burmistrz dołożył wszelkich starań, aby spełnić żądania Niemców, zwerbował owych 300 robotników i 27 stycznia przekazał ich do dyspozycji dowództwa niemieckiego. Wkrótce jednak okazało się, iż nie byli już potrzebni, bowiem czołówki wojsk radzieckich podchodziły już pod Nowy Targ.
 
Spodziewając się w każdej chwili bezpośredniego ataku na Nowy Targ, 26 stycznia 1945 r. dowództwo niemieckie poinformowało mieszkańców o przygotowywanych niszczeniach tj. zwaleniu słupów z kamieni i betonu, by utworzyć zapory przeciwczołgowe przy ulicach Kościuszki, Szaflarskiej i Waksmundzkiej. Zapowiedzi te nie zostały jednak wykonane, gdyż do Nowego Targu wciąż napływały oddziały wojsk niemieckich ze wschodu. Natomiast dla zatarasowania ulic ścięto jedynie słupy telegraficzne. Jednocześnie zdecydowano, by wycofujące się jeszcze wojska kierować już nie na Nowy Targ, lecz przez Gronków, Szaflary, Maruszynę i dalej w kierunku Czarnego Dunajca.
 
Płk. Iwan Fiedorowicz Driachłow, dowódca rosyjskiej 167. Dywizji Piechoty, honorowy obywatel Nowego Targu
 
Długie kolumny wojsk niemieckich nieustannie były atakowane przez samoloty radzieckie. W dniach 27 i 28 stycznia w rejonie Gronkowa doszło do kilku walk powietrznych z samolotami niemieckimi, starającymi się osłaniać bezbronne w zasadzie kolumny swych wojsk. W czasie tych działań, co najmniej dwa samoloty radzieckie zostały poważnie uszkodzone, aby następnie rozbić się w Gorcach. Członkowie Polskiego Towarzystwa Historycznego zlokalizowali i zbadali miejsce katastrofy jednej z sowieckich maszyn. Był nim samolot szturmowy Iliuszyn Ił–2m3, zwany przez Niemców “latającą śmiercią”. Artefakty, jakie wówczas udało się pozyskać można obecnie oglądać na wystawie stałej w Wiejskim Ośrodku Kultury w Ochotnicy Górnej.
 
„Bitwa” o Stolicę Podhala – Nowy Targ
 
Zadanie zdobycia stolicy Podhala otrzymała 167 Dywizja Piechoty płk. Iwana Driachłowa ze składu 107 Korpus Armijnego 1 Armii Gwardii. W dniu 27 stycznia artyleria radziecka rozpoczęła ostrzał pozycji hitlerowców w Nowym Targu, przy użyciu artylerii konwencjonalnej oraz rakietowej, zwanej przez Niemców organami Stalina – potocznie katiuszami. Tak silny ostrzał spowodował straty wśród niemieckich żołnierzy, ale także wśród ludności cywilnej. Tego dnia zginął m.in. Stanisław Szaflarski oraz Franciszek Dworski, Komendant Straży Pożarnej. W zasobach archiwalnych udało się autorowi odnaleźć pełną listę cywilnych ofiar sowieckiego ostrzału. Poniżej lista zmarłych mieszkańców Nowego Targu i przebywających w nim czasowo osób, w wyniku działań wojennych w dniach 27 i 28. 01. 1945 r. (Oprac. R. Kowalski, [w:] R. Kowalski, Wyzwolenie miasta…, przyp. 24, s. 61.)
 
Lp. Nazwisko imię, Miejsce zamieszkania, Data i miejsce urodzenia, Data śmierci, Przyczyna
 
1. Dworski Franciszek Ul. Waksmundzka 4.10. 1872 – Nowy Targ 27.01.1945 Postrzał w głowę
2. Szaflarski Stanisław Ul. Waksmundzka 60 16.10.1929 – 27.01.1945 Postrzał w serce
3. Bodziony Stefania Rynek 21 22.08.1924- 28.01.1945 Zginęła w czasie działaniach wojennych
4. Filipowski Stanisław Ul. Królowej Jadwigi 26.12.1905 28.01.1945 Postrzał w płuca
5. Joanes Mrugała Ul. Długa 1 10.06.1906 – Nowy Targ 28.01.1945 Postrzał w plecy
6. Strzemiński Józef Ul. Długa 3 12.03.1917 – Przemyśl 28.01.1945 Postrzał w głowę
7. Dzioboń Helena Ul. Ogrodowa 22 1.05.1912 – Nowy Targ 28.01.1945 Postrzał w głowę
8. Łazarz Aniela Kowaniec 5 1.03.1908 – 28.01.1945 Postrzał w głowę
9. Krzepa Maria Rynek 25 4.03.1911 – Nowy Sącz 28.01.1945 Postrzał w głowę
10. Jawornicki Tadeusz Ul. Nadwodnia 10.01.1924 – Chełm 28.01.1945 Postrzał w głowę
11. Szymańska Maria 8.03.1908 – Żnin 28.01.1945 Postrzał w bok i nogi
 
W wyniku ostrzału artyleryjskiego zginęło kilkunastu mieszkańców miasta. Jednym z ofiar był Franciszek Dworski, naczelnik nowotarski straży i wieloletni radny i. wiceburmistrz miasta
 
Po trwającym prawie cały dzień silnym przygotowaniu artyleryjskim, w godzinach popołudniowych 28 stycznia rozgorzały na przedmieściach miasta zażarte walki. Uczestniczył w nich 520 pułk piechoty wchodzący w skład 167 DP. Już na początku działań nacierające oddziały obłożone zostały silnym i nad wyraz skutecznym ogniem artylerii niemieckiej, która swoje stanowiska bojowe zlokalizowała na osiedlu Kowaniec. Ostrzeliwała ona także szosę Nowy Targ – Krościenko, starając się uniemożliwić przesunięcie dodatkowych oddziałów. Stanowiska artylerii plot., wykorzystywanej również jako działa ppanc. miały swoje stanowiska między ulicami Nadwodnią, a Waksmundzką, by uniemożliwić ew. przedarcie się czołówek pancernych lewym bądź prawym brzegiem Czarnego Dunajca.
 
Stanisław Jaskierski z Nowego Targu, wówczas kilkunastoletni chłopak po latach wspominał:
 
„Przed wejściem do miasta Rosjan, na Bałęzowym polu, na końcu dzisiejszej ulicy Nadwodniej i skrzyżowania jej z ul. Świętej Doroty, stała armata na czterech kołach. Jej lufa uniesiona była do góry. Zauważyłem ją kiedy na chwilę wyszliśmy z piwnicy naszego domu, w której ukrywaliśmy się z rodzicami przed ostrzałem. Po odjeździe Niemców, w miejscu gdzie znajdowało się ich stanowisko, pozostały puste drewniane skrzynki oraz bardzo wiele dużych metalowych łusek z wystrzelonych pocisków. Jako dzieci bawiliśmy się nimi, nie mając oczywiście świadomości do czego one służyły”.
 
Ostatnia zima pod okupacja niemiecką. Nowotarskie gimnazjum uchwycone na fotografii wykonanej z końcem 1944 r.
 
Artyleria rosyjska nie pozostawała dłużna i również prowadziła intensywny ogień. W jego w wyniku wybuchły pożary na ulicy Długiej i Ogrodowej. Ponownie ginęli żołnierze niemieccy i ponownie należało odnotować straty wśród ludności cywilnej Nowego Targu. Tego dnia straciło życie 9 osób, a kilkadziesiąt dalszych zostało rannych.
 
Mimo usilnych i ponawianych ataków 520 pp musiała ustąpić. Natarcie zostało odparte, a niemiecka obrona nie została przełamana. Radzieckie oddziały okopały się na przedpolu miasta oczekując na dalsze rozkazy. To chwilowe poluzowanie nacisku na Niemców, mogło być dla nich niezwykle korzystne i pozwolić im na wzmocnienie obrony. Dowództwo radzieckie zdawało sobie z tego doskonale sprawę i dlatego szukało innego sposobu przełamania niemieckiej obrony. Narastający opór mógł bowiem doprowadzić do ustabilizowania się linii frontu na tym odcinku.
 
Z pomocą wypracowania nowej koncepcji zdobycia Nowego Targu przyszła grupa partyzantów Józefa Kurasia “Ognia”. Opuścił on swój obóz zlokalizowany w Potoku Spaleniec nad Łopuszną, by spotkać się z rosyjskim dowódcą. Przekazał mu informacje nt. rozmieszczenia niemieckich oddziałów w Nowym Targu, zaproponował także przeprowadzenie oddziałów sowieckich górami. Ostatecznie zdecydowano o przeprowadzeniu silnego desantu radzieckiego grzbietami Gorców na Kowaniec, w celu uderzenia na pozycje niemieckie od północy.
 
Działania te miały zostać skoordynowane z uderzeniem od południa, które przeprowadzić miał 1498 pułk artylerii pancernej. Pod osłoną nocy, od północy przez stoki wzgórz wzdłuż brzegu Dunajca, przy silnym wsparciu artyleryjskim oddziały gwałtownie zaatakowały. Zaskoczony nieprzyjaciel próbował się bronić, ale w walkach ulicznych został szybko pobity.
 
W tym samym czasie na południe od miasta do natarcia ruszyła również 129 DP Gwardii. W obawie przed okrążeniem i całkowitym zniszczeniem, niedobitki garnizonu niemieckiego wycofały się około godziny 4 rano w kierunku Czarnego Dunajca i Jabłonki. Miasto było wolne. Nie da się więc zaprzeczyć, że to Rosjanie zdobyli Nowy Targ, jednak chwała za to, że udało się przy tym uniknąć większych strat i zniszczeń, należy się niewątpliwie późniejszym “bandytom”. Wspólne działania radzieckich żołnierzy i “Ogniowców”, tak zapamiętał jeden uczestników Jan Sral, partyzanta Józefa Kurasia:
 
”W Łopusznej żył Mikołaj Moszkal my go nazywali. Rusek od tamtej wojny, ożenił się z Polką z Łopusznej, siedział het pod lasem. Dowódca ruski podszedł do niego na Średni Zarębek i mówi, żeby skontaktował go z najbliższym oddziałem partyzanckim, którymkolwiek, bo chce by go ze jego ludźmi górami do Kowańca przeprowadzili. [Zawiadomił nas, obóz mięliśmy niedaleko na Świnim Czole przyp. R.K.]. Poszło nas z chyba z 10, bo piernik wie co ten Ruski może tak naprawdę chcieli, czy nas będzie strzelał czy może aresztował. Zachodzimy na jego kwaterę, w chałupie dowódca odcinka na poduszkach w pościeli leży w białym kożuchu, pijany. Jego adiutant jeszcze się trzymał, przywitał się: kamandir odpocznie, to będziemy mówić. Jaki to oddział [zapytał], bo on na tyły musi dzwonić, bo gdybyśmy jego żołnierzy oddali Niemcom, to by nas potem ciągali (…). Ale jak mieliśmy ich oddać [pomyślałem w duchu], kiedy kazali na początku kolumny iść. Było tam do setki Ruskich, ale my tylko mieli most pokazać pod świętą Annę. Przeprowadziliśmy ich górami ponad Dunajcem, aż do mostu. Widać, most się czerni. Oni byli umówieni, że po doprowadzeniu do celu, mieliśmy wracać. Myśmy zostali. Wtem wystrzelili rakietę w powietrze, a ci co szli z Łopusznej byli już na lotnisku, Druga rakieta z lotniska. To oni hurra, jeden przez drugiego z pepechą. A na moście 2 erkaemy. Po co taki kawał robić huk pomyśleliśmy, kiedy w białych habitach mogli podejść pod nich. Ja gdyby ze swoimi, to by w 6 ludzi zdobył te erkaemy, w krzyżowy ogień. Oni sami, zginęło ich do 10, Niemcy otwarli ogień, bo przez pół kilometra strzelali i atakowali”.
 
Pod pomnikiem wdzięczności odbywały się w okresie PRL wiece i manifestancie „patriotyczne”. Symbol „zniewolenia” zniknął z krajobrazu miasta w okresie III RP.
 
Sytuację w nocy 28/29 stycznia 1945 r. tak natomiast zapamiętał mec. Adam Szoski, pierwszy powojenny burmistrz Nowego Targu:
 
„Miasto było ostrzeliwane przez artylerię sowiecką coraz częściej a zwłaszcza wieczorem i podkreślić należy, że trafnie, o czym świadczą skutki i na uciekających masach wojsk hitlerowskich na Rynku, ul. Kolejowej, ulicy Szaflarskiej, obok obu kościołów, na Placu Słowackiego itp. zabitych i rannych zdążyli zabrać ze sobą. Od ognia artyleryjskiego powstały liczne pożary, które zorganizowana i pełniąca służbę nocną tut[ejsza] Straż Pożarna podzielona na szereg sektorów w miarę możności, przy pomocy mieszkańców [stopniowo] likwidowała, [pomimo, że] uciekające w popłochu czołgi niemieckie od strony Łopusznej niszczyły węże, zaś żołnierze przeszkadzali w gaszeniu używając różnych przekleństw pod adresem strażaków. Późnym wieczorem zwiększył się ogień artyleryjski, a następnie nastąpił ostrzał z broni maszynowej i ręcznej po ulicach Szaflarskiej, Św. Anny, Waksmundzkiej itp. Jak się okazało nastąpił atak nocny Wojsk Sowieckich od północ[nego] wschodu i południowego wschodu, a obrona niemiecka przy stratach uciekła w kierunku Czarnego Dunajca i Jabłonki zaś nad ranem 29.I.1945 r. o godzinie 4–tej miasto zostało w całości wyzwolone o czym pisze w swym liście z 17.I.1974 r. ze Lwowa dowódca wyzwalającej miasto 167 Dywizji [Piechoty] Ob. Iwan Dariachłow przysłanym na ręce I Sekretarza K[omitetu] P[owiatowego] P[olskiej] Z[jednoczonej] P[artii] R[robotnczej] Ob. Józefa Nowaka z pozdrowieniami dla mieszkańców z okazji wyzwolenia Miasta w dniu 29.I.1945 r. Z prasy sowieckiej dowiedzieliśmy się, że w dniu 29.I.1945 r. o godz. 12.30 Generalissimus Józef Stalin kazał na cześć zdobycia miast Nowego Targu, w którym swego czasu przebywał Lenin oddać salut armatni w Moskwie. W dniu 28.I.1945 r. hitlerowcy uciekając zdążyli jeszcze podpalić za stacją P.K.P. magazyny Spółdzielni “Podhale” skąd udało się trochę żywności [miejscowej] ludności uratować. Fabrykę tytoniu (ewakuowane fabryki tyt. z Winnik k/Lwowa – Stryja i Stanisławowa) – most drewniany na rzece Biały Dunajec, ale nie zdążyli całkiem zniszczyć most[u] na Czarnym Dunajcu, oraz wysadzić uprzednio założonych min na Poczcie – naprzeciwko w kamienicy dr Niemca, w kamienicy Ob. Porzyckiego przy ul. Długiej w kamienicy Ob. Sienki przy ul. Kościelnej – w willi Ob. Kabłaka przy ul. Szaflarskiej – w gimnazjumi bursie gimn[azjalnej] zajmowanych przez wojsko, żandarmerię, gestapo. Zniszczenie Elektrowni też się nie udało bowiem w ostatniej chwili minerzy zostali wystraszeni przez pracowników Ob. Br. Tętnowskiego i St. Mozdyniewicza, partyzantami i padłymi w pobliżu strzałami. Nie zdążyli również uciekający hitlerowcy zamknąć zapór przeciwczołgowych po ulicach. Błyskawiczne wyzwolenie miasta nocnym atakiem uratowało miasto drewniane w 70 % i gęsto zabudowane od większych zniszczeń i strat w ludności. Szczęściem dla miasta okazały się gęste chmury i mgły oraz padający śnieg, uniemożliwiając interwencję lotnictwa bombardującego, na co wyraźnie zwrócili uwagę lotnicy radzieccy w rozmowie późniejszej ze mną. Wczesnym rankiem gdy się wszystko uciszyło w mieście i pożary wygasały, wyszła ludność z różnych schronów, piwnic, dziur i spontanicznie witała swych bardzo licznych oswobodziciel, częstując ich papierosami, a po kwaterach wódką i czem kto mógł.”
 
Wyzwolenie Nowego Targu odnotowano także w Komunikacie Wojennym z dn. 29 stycznia 1945 r., gdzie możemy przeczytać:
 
„(…) Wojska 4 Frontu Ukraińskiego, kontynuując działania zaczepne w trudnych warunkach terenu górzysto – lesistego, 29 stycznia opanowały Nowy Targ – ważny węzeł komunikacyjny i silny punkt oporu nieprzyjaciela oraz wyzwoliły ponad 100 innych miejscowości, m.in.: Osielec, Jordanów, Sidzinę, Spytkowice, Czarny Dunajec.”
 
Śmierć przychodzi niespodziewanie
 
Pierwszy dzień po wyzwoleniu Nowego Targu obfitował wiele wydarzeń, jednak jedno z nich na trwale zapisało się w pamięci jego mieszkańców. Burmistrz Szoski wspomina:
 
„Przykry wypadek nastąpił rano około godz. 9.15 w Szkole Podstawowej na Placu Słowackiego, gdzie weszli żołnierze radzieccy i nastąpili na założone tam miny przez Niemców w wyniku czego kilku z nich zginęło a kilku odniosło rany. Powstał pożar, którego władze radzieckie nie powoziły gasić, lecz tylko zabezpieczyć sąsiedni kościół i budynek “Sokoła. Spaleniu uległy dwa budynki: Szkoły Męskiej i Żeńskiej przy dalszych detonacjach min.”
 
W mieście panował straszny nieład, napisał dalej mec. Szoski, „zwały różnej porzuconej broni, trotylu, amunicji, śmieci, trupy niemieckie po walce nocnej i końskie, druty elektryczne pozrywane, słupy elektryczne i część nie wyciętych przez Niemców słupów z linii telefonicznych na ziemi, a ponadto generalny rabunek sklepów, spółdzielni szkół itp. przez różnych ludzi, a nawet przybyłych z furmankami”.
 
Śmierć sowieckich żołnierzy wywarła wrażenie na wszystkich obywatelach, także tych najmłodszych. 15- letni wówczas Władysław Słowakiewicz po latach wspominał:
 
„Pod koniec stycznia 1945 front szybko zbliżał się do Nowego Targu. W mieście słychać było odgłosy walki pod Łopuszną. Mroźną noc z 26 na 27 stycznia większość mieszkańców spędziła w ukryciu, nasłuchując wystrzałów. Nad ranem w mieście pojawili się pierwsi Rosjanie. Potem powietrzem targnął jeszcze jeden, najsilniejszy wybuch. Słyszymy, że szkoła na placu Słowackiego wybuchła. Polecieliśmy tam, w szkole wszystkie drewniane stropy spadły, paliło się. Szkoła od kilku miesięcy była zajęta przez niemieckie wojsko na koszary, w pobliskim “Sokole” za okupacji mieścił się “Detusche Haus”, dom tylko dla Niemców. Okupant urzędował też w ograniczającym plac z drugiej strony gmachu magistratu. Jak się Niemcy cofali, to na naszej ulicy stały tabory i był między nimi Austriak, który piąte przez dziesiąte umiał po polsku. On nas ostrzegł, że gdzie nasze jednostki stacjonują, to jest pominowane – wspomina dalej W. Słowakiewicz – Sowieccy żołnierze tacy głodni byli, jak szczury wypuszczone z paści. Poszli do szkoły, bo się chcieli do jedzenia dobić. Jak się chwycili klamki, to wybuchło i zabiło sześciu. Roztargał ich mocny ładunek, z pięciu metrów ich widziałem jak leżeli we krwi”.
 
Razem ze wszystkimi poległymi w czasie tych walk, pochowano ich w zbiorowej mogile wojennej na nowotarskim cmentarzu. W dole z trudem wydartym zamarzniętej ziemi”.
 
Polska administracja pod sowieckim butem
 
Działania wojenne na terenie miasta Nowego Targu zakończyły się, jednak nadal trwały w okolicach Czarnego Dunajca – Chyżnego i Lipnicy. W mieście rozpoczęło się przejmowanie władzy. Pierwsze dni po wyzwoleniu opisał szczegółowo mec. Szoski w swych powojennych wspomnieniach:
 
„30.I.1945 r. przez wojskowe władze sowieckie zostają aresztowi: dotychczasowy burmistrz Jan Stanek i sekretarz Zarządu Miejskiego mgr Stanisław Guzek, obaj pod zarzutem pracy z okupantem a następnie po kilku dniach wywiezieni zostali do Mszany Dolnej. Władze sowieckie po przeprowadzeniu dochodzeń po krótkim czasie zwolniły sekretarza mgr Guzka, a po kilku miesiącach przekazały burmistrza Ob. Stanka sądom polskim i obaj w pełni zostali zrehabilitowani jako dobrzy Polacy i Obywatele. Sekretarz Guzek chwilowo wrócił do pracy, po czym się urlopował, a burmistrz Stanek wrócił do swej pracy poprzedniej w tut[ejszym] Sądzie jako Sekretarz i Kierownik Urzędu Ksiąg Gruntowych. Gdy w dniu 31.I.1945 r. po południu oglądałem zniszczenia w Rynku przystąpił do mnie por., Wojska Polskiego Marian Sikorski, zastępca Komendanta Rejonowej Komendy Uzupełnień w Nowym Targu i polecił mi natychmiast objąć stanowisko burmistrza i zorganizować władze miejski i powiatowe. Następnie obaj [oraz] towarzyszący por. Sikorskiemu, Ob. Jan Siaśkiewicz “Ryś”, udaliśmy się do Magistratu gdzie wobec zniszczeń od pocisków katiuszy zajęliśmy mały pokój Straży Miejskiej z panią z panią Wacławą Legutkową na czele. Por. Sikorski przedstawił mnie w charakterze burmistrza, na okres tymczasowy, powołanego przez RKU i zaraz zaczęliśmy załatwiać pierwszych oficerów radzieckich zwracających się z rożnymi sprawami jak np. kwatery dla wojska, żywności dla wojska i koni, dostarczenie ludzi do kopania okopów pod Jabłonką – 2.000 osób, furmanki itp. Do użytku mieliśmy 1 maszynę do pisania i to przestrzeloną z lotniczego karabinu maszynowego (niemieckiego). W dniu 1.II.1945 r. rano już zgłosiła się pełna obsada Zarządu Miejskiego, który był wówczas jedyną władzą cywilną i działalność jego obejmowała miasto i cały powiat. Z Obywateli od pierwszej chwili pracowali Jan Siaskiewicz “Ryś” i Władysław Gach, a potem stopniowo zgłaszali się Antoni Borzęcki, Leon Leja Józef Sopiarz, Szewczyk Andrzej dając cenny wkład do pracy Zarządu Miejskiego. W zastępstwie moim gdy zaszła potrzeba występowali Ob. Jan Siaśkiewicz “Ryś”, Ob. Leon Leja i Ob. Władysław Gach – cieszący się pełnym zaufaniem. Sekretariat objęła pani Legutko Wacława, rachubę Ob. Zapiórkowski Marian, kasę Ob. Głąbiński Antoni, kierownictwo Elektrowni Ob. inż. Stefan Dekański, Zarząd Lasów Miejskich inż. Myszkowski, ewidencję ludności Ob. Ryszard Panczakiewicz, budownictwo Ob. Tadeusz Broś, oddział sanitarny dr Pawski Zygmunt, dział rolny Ob. mgr Korczyński Michał i dr Chowaniec Stanisław, komendantem Straży Pożarnej został Ob. Jan Siśkiewicz, a Straży Miejskiej Ob. Ujwary Stanisław.
Straż Miejska liczyła 13 osób i była nieuzbrojona. Z chwila objęcia urzędowania Zarząd przystąpił do zorganizowania zabezpieczenia przed rabunkami i kradzieżami przede wszystkim [majątku] przedsiębiorstw i majątku gminnego i państwowego, a to: cegielni, elektrowni, ochronki, tartaku, na którym zabezpieczono nie rozpakowaną nową lokomobilę, a ponadto Spółdzielni “Podhale”, Społem, R[ady] G[łównej] O[piekuńczej], fabryki tytoniu skąd wywieziono do Czyżyn 17 kompletnych krajarek itp., kina własności Tow[arzystwa] Bursy Gimn[azialnej], Sądu skąd wyniesiono i wywieziono wszystkie księgi hipoteczne, mapy katastralne, zbiór dokumentów i inne akta na przechowanie do Magistratu i umieszczono w 4–rech pokojach i celi, Szkół i Urzędu Skarbowego. Nadto przy pomocy i współudziale zaufanych Obywateli zabezpieczono majątki osób nieobecnych spisując je protokolarnie i oddając pod odpowiedzialna opiekę sąsiadom zaufania godnym”.
 
Wyzwolenie czy zniewolenie –nie rozstrzygnięte dylematy
 
Jak zatem należy patrzeć z perspektywy 76 lat na wydarzenia jakie rozegrały się w Nowym Targu w styczniu 1945 r? Gdy latem 1944 roku oddziały Armii Czerwonej wraz z 1 Armią Wojska Polskiego, wkraczały na obszary leżące w granicach przedwrześniowej Rzeczypospolitej, społeczeństwo polskie witało “wyzwolicieli” z mieszanymi uczuciami. Potwierdzały się bowiem obawy, że pobyt sowietów w naszym kraju nie skończy się wraz z upadkiem III Rzeszy. Liczne grabieże, morderstwa, represje wobec żołnierzy AK, rzucały złowrogi cień i zwiastowały kontynuację polityki eksterminacji i zniewolenia narodu polskiego, tylko tym razem spod znaku czerwonej gwiazdy. Wspomniane wydarzenia spowodowały, iż w gronie zawodowych historyków jak również dziennikarzy i polityków, zadawane jest zasadnicze pytanie o to czy było to wyzwolenie czy może ponowne zniewolenie?
 
W miarę swobodnie od początku lat 90–tych w Polsce, a od szeregu lat na emigracji, trwa na ten temat ożywiona dyskusja, od wyniku której zależy postrzeganie 50–cio letnich dziejów PRL–u. Bardzo interesującą, tezę wysunął Jerzy Pilikowski, który stwierdza:
 
“Na pewno nie było to pełne wyzwolenie, gdyż wyzwoliciele nie przynieśli nam wolności, lecz życie pod obcą dominacją. Nie ma więc powodu budować w każdym polskim mieście pomnika wdzięczności dla Armii Czerwonej. Armia ta walczyła z III Rzeszą o ocalenie Rosji i o władzę Związku Sowieckiego nad jak największą częścią świata. Polska zaś uwolniona od hitlerowskiej okupacji niejako przy okazji. Tym niemniej sowieckie zwycięstwo ocaliło nasz naród od zagłady. Ocalenie to miało dla wielu Polaków tragiczne konsekwencje, ale oznaczało też nadzieję na lepszy los w przyszłości. Dlatego pomimo wszystkich bolesnych doświadczeń lepiej jest mówić nie tyle o zmianie okupanta, co jednak o wyzwoleniu”.
 
Jeszcze przez wiele lat temat ten będzie przedmiotem wnikliwych badań polskich naukowców, jednak już dziś można stwierdzić, pozwolę sobie w tym miejscu na osobistą dygresję, że mimo wszystko dla wielu Polaków, w szczególności tych zniewolonych w obozach koncentracyjnych, było to jednak wyzwolenie.
 
Równie istotnym zagadnieniem, wymagającym w tym miejscu omówienia, jest kwestia oceny moralnej postaw i działalności tych obywateli Rzeczypospolitej, którzy zdecydowali się zapoczątkować proces odbudowy samorządu lokalnego, przy współpracy z władzami radzieckimi i członkami Polski Lubelskiej. Podejmując się tego zadania należy mieć jednak świadomość okoliczności im towarzyszących. Nie wolno bowiem zapominać o stałej obecności olbrzymiej ilości żołnierzy radzieckich, wszechobecnych i posiadających nieograniczoną władzę członków NKWD. Również o tym, że w każdym mieście, w kraju nad Wisłą, pełną władzę administracyjną i wojskową sprawował Komisarz Wojenny, przeważnie wyższy oficer sowiecki.
 
W takich oto warunkach, naturalnie za cichym przyzwoleniem służby bezpieczeństwa pragnącej zachować pozory demokracji, wielu przedwojennych działaczy społecznych, członków stronnictw i partii politycznych podjęło aktywne działania mające na celu powołanie suwerennych polskich władz administracyjnych, władz, których przez pięć lat odmawiał okupant. Któż z nich mógł przewidzieć, jak potoczą się dzieje Polski po zakończeniu działań wojennych. Otóż, nikt nawet politycy mocarstw zachodnich, chociaż niewątpliwie do znanego finału pośrednio się przyczynili. Czy zatem należy jednoznacznie potępiać tych ludzi i negatywnie oceniać, jak to ostatnio czynią badacze na szpaltach swych publikacji naukowych omawiających ten gorący okres w historii Polski, czy może oddać im hołd za to, iż podjęli się tego jakże trudnego i niestety nie spełnionego dzieła odbudowy wolnej i suwerennej Rzeczypospolitej. Wydaje się zatem, iż ocena ta mimo wszystko nie może być jednoznaczna i winna być poprzedzona dalszymi gruntownymi badaniami historycznymi i socjologicznymi w szczególności. Niemniej jednak już dziś należy podziwiać zaangażowanie, odwagę oraz, niestety współcześnie lekceważone i niedoceniane przez “samorządowych polityków”, poczucie obowiązku służby dla kraju i społeczności lokalnej.
 
Podobny scenariusz wydarzeń i reakcji miał miejsce na terenie ówczesnego powiatu nowotarskiego. Również tu w styczniu i marcu 1945 r., docierały, co prawda sprzeczne ze sobą, ale jednak bardzo niepokojące wiadomości z zajętych przez Rosjan wschodnich terenów Polski. Powodowało to, co odnotowujemy w wielu relacjach i dokumentach, iż miejscowej ludności nie było obce uczucie niepokoju i lęku o przyszłość.
 
Z drugiej jednak strony, oswobodzenie miasta spod okupacji niemieckiej wywołało entuzjazm, znacznej części nowotarskiego społeczeństwa, nie zdającego sobie do końca sprawy z dokonujących się na ich oczach zmian ustrojowych. Analizując zachowany materiał źródłowy z trzech pierwszych miesięcy po wyzwoleniu odnosi się wrażenie, iż proces odbudowy polskiej administracji miejskiej i samorządowej odbywał się w sposób spontaniczny. Zaangażowali się w jego realizację ludzie różnej profesji, światopoglądzie, działacze przedwojennych organizacji społecznych i partii politycznych. Zaangażował się także kościół. Niezwykle aktywny był proboszcz nowotarskiej fary ks. dr Franciszek Karabuła, który notabene od 24 marca 1945 r. aż do swej przedwczesnej śmierci 4 kwietnia 1945 r., pełnił funkcję przewodniczącego Miejskiej Rady Narodowej w Nowym Targu. Aktywnie działali również przedwojenni działacze partyjni dr Karol Ptaś, dr Michał Syper i inni. Wspomniany okres obfitował w różnego rodzaju inicjatywy oddolne samych mieszkańców, którzy chcieli jak najszybciej zapomnieć o trudnych latach zniewolenia. Jak bardzo się zawiedli okazało się niestety stosunkowo szybko.
 
tekst: Robert Kowalski
 
 
os 29.01.2021
Komentarze

Napisz komentarz

Komentarze muszą najpierw zostać zaakceptowane przez administratora. Redakcja nowytarg24.tv nie odpowiada za treść komentarzy internautów.

Zobacz również