Czwarta odsłona „Winter Classic” przeszła do historii. Powoli brakuje już słów uznania dla jej organizatorów. I tym razem stanęli oni na wysokości zadania. Stworzyli widowisko co się zowie, o którym mówić się będzie jeszcze długo, długo po jego zakończeniu.

Po raz kolejny przekonaliśmy się, że dla organizatorów NWC nie ma rzeczy niemożliwych. Nawet brak śniegu i nietypowa jak na tę porę roku temperatura powietrza na plusie, nie były dla nich problemem. Dzień przed meczem, dzięki uprzejmości firm „Supersnow” i „Piotrowski” ciężarówkami dowieziono tony białego puchu z oddalonej o 20 kilometrów Białki Tatrzańskiej.

Sama impreza przeprowadzono została z wielkim rozmachem. W porównaniu z poprzednimi trzema edycjami znów przybyło atrakcji. Była muzyka na żywo, ognisko, pokaz fajerwerków, loteria z nagrodami, zabawa z Nowotarskim Klubem Kolarskim i Górskim Ochotniczym Pogotowiem Ratunkowym, a także przepyszny poczęstunek.

Kolejny też raz spotkaniu przyświecał charytatywny cel. Tym razem pieniążki zbierano na rzecz pomocy zmagającemu się z chorobą Kubusiowi Zawadzie, który w raz z rodzicami stawił się osobiście na meczu.

W celu zebrania potrzebnej sumy pieniędzy przeprowadzono licytacje wielu pamiątek związanych z polskimi sportowcami. Można było nabyć m.in kombinezon Kamila Stocha, piłkę do koszykówki z autografem Marcina Gortata, kij hokejowy z autografem Alana Łyszczarczyka, koszulkę hokejowej reprezentacji Polski z autografem jej zawodników czy też koszulkę TatrySki Podhala Nowy Targ z podpisami zawodników.

Była też i chwila wzruszeń. Minutą ciszy uczczono pamięć śp. Maksyma Batkiewicza, dla którego grano przed rokiem, a który kilka miesięcy temu po ciężkiej i bohaterskiej walce z chorobą zmarł w wieku zaledwie 13 lat.

Warto też wspomnieć o Robercie Bieli, byłym hokeiście Podhala, który od blisko 30 lat choruje na stwardnienie rozsiane. Początkowo to właśnie dla niego miała być przeprowadzona zbiórka pieniędzy, ale Robert zdecydował się na gest, na który wielu nie byłoby stać. Podziękował i odmówił pomocy, twierdząc, że w jego stanie zdrowia pieniądze już nie są mu potrzebne i niech dostanie je ktoś komu one pomogą.

– Przyznam że dech nam zaparło. Ten gest zostanie w sercu każdego z nas już na zawsze. Naprawdę czapki z głów przed Robertem. Mamy dla niego pewien drobny upominek który w mam nadzieję, że w jakimś stopniu wyrazi nasz podziw – przyznał Rafał Borowski, jeden z głównych organizatorów NWC.

Drugi rok z rzędu na zaproszenie organizatorów czynny udział w imprezie wzięli hokeiści „Szarotek”, którzy rozegrali dwie pokazowe tercje z uczestnikami Winter Classic.

– Przed rokiem osobiście nie uczestniczyłem w meczu, ale wiele dobrego o nim słyszałem. Teraz już mam ten zaszczyt wraz z innymi chłopkami z drużyny, dołożyć małą „cegiełkę” do tej wspaniałej inicjatywy. Naprawdę muszę pogratulować pomysłodawcom i organizatorom. Jestem pod olbrzymim wrażeniem. Chciałoby się, żeby tego typu imprezy były zdecydowanie częściej w naszym mieście. Ja ze swoje strony mogę zapewnić, że jesteśmy bardzo chętni do pomocy – przyznał kapitan „Szarotek” Marcin Kolusz, który po zakończonym wymęczoną wygraną 3:2 spotkaniu, wraz z innymi zawodnikami Podhala rozdawał autografy i pozował do zdjęć.

Głównym punktem NWC był tradycyjnie mecz „Młodzi” kontra „Starzy”. Nie było niespodzianki. Podobnie jak w trzech poprzednich edycjach, także i teraz górą byli Ci pierwsi, tym razem zwyciężyli w rozmiarach 8:2.

– Czwarta edycja Winter Classic już za nami. Od teraz już zaczynami odliczanie do kolejnej. Być może pojawi się letnia wersja naszej imprezy, ale jeszcze za wcześnie by zdradzać szczegóły. Pomysłów przybywa nam z każdą kolejną edycja – zapewnia kolejny przedstawiciel organizatora, Dariusz Świętek.