Otwarcie dla tyszan
Od wyjazdowej przegranej 1:4 hokeiści TatrySki Podhala Nowy Targ rozpoczęli półfinałową rywalizację z GKS Tychy.

W składzie Podhala zadebiutował wreszcie, sprowadzony tuż przed zamknięciem okienka transferowego, fiński napastnik Patrik Moisio, który do tej pory zmagał się z kontuzją. Wystąpił on w trzeciej formacji ataku obok Bartłomieja Neupauera i Kacpra Guzika. Poza kadrą meczową znaleźli się m.in. Filip Wielkiewicz i Rafał Dutka.
W pierwszej tercji bramki co prawda nie padły, ale kibice na nudę narzekać nie mogli. Dużo było bowiem w tej odsłonie twardej, męskiej gry z obu stron, w efekcie czego ręce pełne roboty mieli sędziowie, którzy co chwilę musieli rozdzielać skaczących sobie do gardeł zawodników.
Podhale dwukrotnie w tej odsłonie musiało bronić się w liczebnym osłabieniu. W obu przypadkach było to skutek nieprzemyślanych fauli Daniela Kapicy w tercji ataku. „Szarotki” umiejętnie jednak broniły dostępu do swojej bramki, w której mocnym punktem tradycyjnie był Przemysław Odrobny.
Podhalanie wyprowadzili w tej tercji też kilka groźnych kontrataków, ale w decydujących momentach zabrakło precyzji m.in. Kacprowi Guzikowi i Mateuszowi Michalskiemu.
Fatalnie dla „Szarotek” zaczęła się tercja druga. W odstępie 92 sekund między 26, a 28 min gospodarze zdobyli dwa gole. Szczególnie bolesna była strata drugiej bramki, bowiem nowotarżanie grali wówczas w liczebnej przewadze. Z błędu Jonasa Tolvanena skorzystał Tomas Sykora.
Nowotarżanie szybko jednak – bo już po 61 sekundach – odpowiedzieli trafieniem kontaktowym, autorstwa Jonasa Sammalmy, po świetnym dograniu Krzysztofa Zapały.
Kolejne minuty tej odsłony wyrównane, ale wynik już zmianie nie uległ.
W trzeciej tercji „Szarotki” próbowały odważniej zaatakować bramkę tyszan, ale kolejny raz z rytmu wybijały ich łapane w bezmyślny sposób kary. Wprawdzie bramki strzelić sobie w liczebnym osłabieniu nie pozwolili, ale tych sił które w tym okresie stracili, zaczęło im z upływem minut brakować.
Ostatecznie zapędy nowotarżan tyszanie ostudzili w ostatnich dwóch minutach. Najpierw po kolejnym indywidualnym błędzie tym razem Oskara Jaśkiewicza, kontrę gospodarzy sfinalizował Michael Cichy, a potem do pustej już bramki Podhala trafił Aleksei Jefimenko.
– Może i wynik nie do końca oddaje przebieg tego meczu, ale to w play-off nie ma to żadnego znaczenia. To był typowy mecz walki. Z naszej strony było zdecydowanie za dużo kar i myślę to miało decydujący wpływ na naszą porażkę – przyznał kapitan Podhala, Jarosław Różański.
– Generalnie to był średni mecz w naszym wykonaniu. Nie graliśmy dobrze jak drużyna. To jednak jest dopiero początek. Czekamy już na kolejny mecz w piątek na naszym lodowisku – krótko ocenił trener Podhala, Tomek Valtonen.
– Dobre spotkanie. Szybki, twardy, agresywny mecz z jednej i drugiej strony. Za dużo głupich przepychanek, nie hokejowych sytuacji, a zachowanie zawodnika Podhala tuż prze syreną końcową jest dalekie jest od fair-play. Coś się chłopaczkowi pomieszało w głowie – ocenił trener GKS, Andriej Gusow.
GKS Tychy – TatrySki Podhale Nowy Targ 4:1 (0:0, 2:1, 2:0)
Bramki: 1:0 Komorski (Cichy) 26, 2:0 Sykora 27, 2:1 Sammalmaa (Zapała, Kolusz) 28, 3:1 Cichy (Szczechura, Klimenko) 58, 4:1 Jefimienko (Rzeszutko) 60.
Tychy: Murray – Kotlorz, Ciura, Sykora, Komorski, Michnow – Górny, Bryk, Jefimienko, Rzeszutko, Bagińskiego – Jeronau, Pociecha, Klimenko, Cichy, Szczechura – Kolarz, Gościński, Jeziorski, Galant, Witecki.
Podhale: Odrobny – Tolvanen, Suominen, Dziubiński, Koski, Różański – Jaśkiewicz, Kolusz, Sammalmaa, Zapała, Michalski – Hovinen, Mrugała, Moisio, Neupauer, Guzik – Moksunen, Wajda, Siuty, D. Kapica, Worwa.
Sędziowali Maciej Pachucki z Gdańska, Paweł Breske z Jastrzębia.
Kary: 12-18 min.
Stan rywalizacji do 4 zwycięstw: 1:0 dla GKS Tychy. Widzów: 3000
Komentarze