Ponownie można przejść skrótem między ul. Na Równi i Alejami
Prawomocnym już postanowieniem III Wydziału Cywilnego Odwoławczego Sądu Okręgowego w Nowym Sączu, zakończył się wieloletni spór sądowy miedzy właścicielką posesji przy ul. Na Równi a miastem, o prawo używania przejścia łączącego tę ulicę z ul. Stanisława Krzystyniaka. Ogrodzenie zostało otwarte.
Ścieżka od kilkudziesięciu lat stanowiła bardzo uczęszczany pieszy skrót z blokowych osiedli w stronę Alei Tysiąclecia, kościoła, rynku i szkół północnej części miasta. Kilka lat temu właścicielka posesji jednak przegrodziła chodnik, wyznaczając granice swojego hipotecznego stanu posiadania.
Liczne interwencje korzystających z tego skrótu mieszkańców zmobilizowały miasto do sądowej walki o przywrócenie drożności przejścia. Sprawa toczyła się długo i dwutorowo, wymagała odszukiwania świadków i dowodów stanu rzeczy sprzed kilkudziesięciu lat. Dodajmy, że w przeszłości miasto podejmowało też próby wykupienia spornego kawałka gruntu, ale wtedy nie przyniosły one skutku. Batalia o przejście angażowała różne siły społeczne i panie radne dwóch kadencji z tego rejonu, nie mówiąc o służbach prawnych magistratu.
Wątek dotyczący „ochrony posiadania” – po rozpoznaniu apelacji miasta – zakończył się wyrokiem Sadu Okręgowego w Nowym Sączu, z 29. kwietnia 2020 r. Wyrok ten nakazywał właścicielce posesji przywrócenie poprzedniego stanu, co łączyło się z zakazem naruszania posiadania. Za pośrednictwem reprezentującego ją w kraju pełnomocnika, przebywająca w Niemczech właścicielka została wezwana do jego wykonania. Ogrodzenia pozostało jednak zamknięte, a w sądowym rozpoznaniu wciąż był drugi wątek sprawy.
Niezależnie od „ochrony posiadania”, miasto wszczęło bowiem sprawę „o zasiedzenie”, w trakcie postępowania zmieniając kwalifikację na „zasiedzenie służebności gruntowej”. Przed świętami zakończyła się ona korzystnym dla miasta postanowieniem.
Rozgrodzenie przejścia nastąpiło dopiero w Nowym Roku, gdyż wcześniej pełnomocnicy stron nie uzgodnili warunków technicznych wykonania postanowienia Sądu Okręgowego. W świetle prawa właścicielce posesji pozostaje jeszcze możliwość złożenia skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego, jednak tylko wtedy, gdy istnieją szczególne okoliczności wskazane w Kodeksie postępowania cywilnego. Nawet skarga kasacyjna nie wstrzymuje wszakże wykonania prawomocnego postanowienia.
Pozostaje jeszcze praktyczny aspekt tej historii, związany z faktem aktywności wandali w tym przejściu. Podrzucane bowiem były śmieci, a elewację budynku nieraz pokrywały szpecące malunki, widoczne jeszcze na ścianie i blaszanym ogrodzeniu vis-à-vis kilkukondygnacyjnego domu. Burmistrz Grzegorz Watycha chce zaoferować właścicielce tymczasowe ogrodzenie, jakim dysponuje Miejski Zakład Zieleni, by można było oddzielić trawnik od chodnika. Warto też pomyśleć o zabezpieczeniu elewacji przed „graficiarzami”.
/asz
Komentarze
To jest Polak i mieszka w Niemczech!
Czytając ten artykuł wkur....łem się na burmistrza i na sąd do chwili w której przeczytałem, że właścicielką jest niemka. I ta informacja zmieniła postać rzeczy. Brawo dla burmistrza.
Brawo panie burmistrzu ! Mieszkańcy czekali na ta decyzje miesiącami.
Tylko komunistyczny sąd i urzędnicy mogli sprawić taki prezent na święta. Oni zamiast dawać ,kradną.
I pewnie "naukowcy" prawni będą się domagać takiego samego uznania, jak rzeczywiści naukowcy.
Brawo PiS. Lać prywaciarzy.
Komuna, państwo z kartonu, chlew umazany...
Posiadanie przez bezprawie użytkowanie. Komuna w czystej postaci.
tragedia państwo z kartonu
Własność prywatna za rządów komunistów i za rządów PiS nie ma żadnego znaczenia, w każdej chwili może działacz partyjny przejąć co mu się podoba, brawo Kaczyński, brawo PiS, brawo (...), wielki sukces!!!
(...) Właściciel płacący podatki za swoją ziemię, traci ją, za to że pozwolił innym na wygodę