Kamery live
prognoza pogody

„Wiolinowe klucze” Jana Bobaka – promocja na „wysokim C”

29 maja 2022 18:04

NOWY TARG. Czytajcie książki – szczególnie „Wiolinowe klucze” Jana Bobaka – bo ta lektura pozwoli zastanowić się nad życiem, poprowadzi przez mielizny, wyprostuje ścieżki, żeby nie błądzić i nauczy radości życia. Świat jest piękny – bądźcie uważni i starajcie się być szczęśliwi.

„Wiolinowe klucze” Jana Bobaka – promocja na „wysokim C”

Tak Marcin Kudasik, prowadząc promocję najnowszego pisanego dzieła Jana Bobaka – świetnego lutnika oraz wokalisty i instrumentalisty New market Jazz Bandu – zachęcał, by wziąć do ręki tę ciekawą, wielowątkową historię życia znanego i lubianego nowotarżanina – górala mocno zakorzenionego i zanurzonego w dzieje swojego miejsca na ziemi, który jednocześnie zwiedził kawał świata.

To, co w piątkowy wieczór odbyło się w sali Euroregionu „Tatry”, było czymś o wiele więcej niż promocją opowieści o przypadkach życia, talencie, pasji, tworzeniu instrumentów i  nabywaniu mądrości, bo także wydarzeniem muzycznym z wysokiej półki.

Rozmowę z autorem, który w siedemdziesiątej wiośnie postanowił „zdać raport ze swojego życia” – prowadziła prof. Anna Mlekodaj, która przygotowała Bobakowe dzieło do wydania drukiem. Scenografię przywołującą klimat naszych domów w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych stworzyli Anna i Marcin Ozorowscy. Marcin jest też autorem przepięknych grafik symbolicznie ilustrujących charaktery i dzieje ludzi przewijających się przez karty książki.

Goście autora wypełnili cała salę, a muzyczne „wysokie C” rozpoczął dostojny dźwięk trombity Andrzeja Budza, nota bene instrumentalisty również New Market Jazz Bandu – aż dziw, że mieszczącej się w przestrzeni kamienicznej sali przy rynku. Kolejnym – tym razem melodyjnym i urokliwym akcentem były Sonata i Allegro Bernarda Romberga wykonane przez dwie utalentowane wiolonczelistki, uczennice Państwowej Szkoły Muzycznej, Marię Hornik i Joannę Balicką.

 

Wkrótce góralską nutę wywiodła zaprzyjaźniona muzyka w składzie: Jan Karpiel Bułecka, Wojciech Topa, Józef Chyc i Szymon Wyrostek.

Ale odezwać się musiały i skrzypce stworzone z jaworowego drzewa w pracowni Jana Bobaka przy Ogrodowej – niezwykły utwór, pt. „Maśniaki. Recollection from the Tatra Mountains”, muzyczne wspomnienie angielskiego kompozytora i wiolonczelisty Grahama Waterhouse’a z podróży na Podhale, zagrała ta, której podarował on ten utwór podczas jednego ze spotkań w Kościelisku: Anna Trebunia, absolwentka Katowickiej Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego.

W swojej książce Jan Bobak zamieścił zresztą dokładną instrukcję wykonywania skrzypiec.

Myślę, że gdyby mistrz Antonio Stradivari odwiedził dziś moją pracownię, wykonanie skrzypiec nie stanowiłoby dla niego żadnego problemu – napisał w jednym z rozdziałów. Większość czynności wykonuję ręcznie. Zamiast maszyn używam dłut o różnych profilach, ręcznych pił, strugów, pilników, tarników, noży o różnej wielkości, ministrużków „liliputków”, które łatwo można zgubić w dłoni. Trzeba skleić kliny, te świerkowe i jaworowe, tak, aby utworzyły pięciobok. Na boczki dobiera się jawor z tej samej części pnia, co płyta spodnia i szyjka. Ustalenie grubości płyt jest bardzo ważnym procesem, który zdecyduje o szlachetności i sile dźwięku skrzypiec. Płyty zbyt grube nie pozwolą na ich swobodne wibrowanie, natomiast zbyt cienkie spowodują, że instrument łatwo wybrzmiewa, ale brak mu intensywności i siły dźwięku. Cała więc tajemnica polega na tym, aby zatrzymać się w odpowiednim miejscu i czasie, aby uznać, że już wystarczy, że już dość. W lutnictwie dotyczy to wybierania drewna, a w życiu – każdej czynności, która zależy od nas. Praca lutnika polega głownie na takim łączeniu elementów, aby utworzyły syntetyczny obraz piękna. Kształt skrzypiec to kwintesencja piękna zamknięta w niewielkim drewnianym pudełku, które ma jeszcze i tę zaletę, że można je z łatwością przenosić w różne miejsca na świecie. Jakkolwiek ten piękny przedmiot cieszy nas swoim wyglądem, to jednak ma on jeszcze jedno ważne zadanie. Musi wydać z siebie dźwięki zdolne być natchnieniem dla poetów, inspiracją dla artystów, a także spowodować, że i zwykłym ludziom nie będzie żal wydanych paru złotych na bilet do filharmonii.

„Zatrzymanie się w odpowiednim miejscu i czasie” to ważny element także mądrości życiowej. Wydarzenia i miejsca, które pozwoliły jej nabrać, Jan Bobak opisuje w „Wiolinowych kluczach”. Wspomina swoją młodość i miasto z lat sześćdziesiątych – siedemdziesiątych oraz podróże do Stanów Zjednoczonych, Korei, Japonii. z pomocą wehikułu czasu „made in ZSRR” cofa się do XIII wieku, by snuć opowieść o pierwocinach miasta – Starym Cle. 

W finale promocji dała o sobie znać jeszcze jedna pasja autora – jazz. Jazz Band już bez śp. lidera, Toniego Macikowskiego, ludziom ustawiającym się w kolejce po dedykację i gwarzącym przy stole, grał w składzie: Jerzy Kliś, Andrzej Budz, Robert Oleksy i Adam Kuziel.  

Tym wszystkim wrażeniom towarzyszyła wystawa pokazująca narodziny skrzypiec – od drewnianego plastra, przez kolejne wycinane z drzewa elementy, aż po instrument wydający czarowny dźwięk.

(asz)

   

 

 

Anna Szopińska 29.05.2022
Komentarze

Napisz komentarz

Komentarze muszą najpierw zostać zaakceptowane przez administratora. Redakcja nowytarg24.tv nie odpowiada za treść komentarzy internautów.

Zobacz również