W Salonie Poezji – Piotr Cyrwus z poetami ks. Tischnera
NOWY TARG. Mimo zawrotnego tempa pracy, mimo mieszkania Warszawie, Piotr Cyrwus wie, że chwilę oddechu najlepiej złapać w rodzinnych stronach. Ale tutaj też wrodzona energia i oczekiwania krewnych, znajomych, przyjaciół nie pozwolą mu na błogie leniuchowanie. Aktor jest aktorem. Zatem ilekroć przyjedzie, musi się pojawić w Salonie Poezji.

I zawsze stara się zapewnić publiczności poetycką strawę z wysokiej półki, w osobistej, mocno przeżytej interpretacji. Niedawno w mieście swojego urodzenia gościł z Norwidem, a teraz dołożył swoją cegiełkę do wydarzeń Roku Tischnerowskiego, prezentując wiersze ulubionych poetów księdza profesora. Scenariusz tego programu stworzył mu bratanek autora „Historii filozofii po góralsku” – Łukasz Tischner. Jako gość honorowy przybył brat śp. Jegomościa, Kazimierz, który – jako niezwykle czynny, kreatywny prezes Stowarzyszenia „Drogami Tischnera”, niesie dalej jego myśli, idee, przesłania.
Muzyczny klimat podczas ratuszowego spotkania z poezją budował Konrad Mastyło – legenda Piwnicy pod Baranami i krakowskich teatrów, na czele z Teatrem STU, niegdyś muzyk w zespole Anawa Marka Grechuty, genialny pianista, kompozytor muzyki do filmów, seriali i spektakli teatralnych.
Nazwisko i osoba coraz dojrzalszego, coraz bardziej wszechstronnego aktora działają jak magnes, więc trudno się było dziwić frekwencji podczas niedzielnego Salonu. Sytuację na parterze ratusza ratowały rozkładane krzesła.
A Piotr Cyrwus pokazał aktorski pazur, zaczynając od postaci Anaksymenesa, czyli Józefa Staszla rodem z Maruszyny w Tischnerowskiej „Historii filozofii po góralsku”. I zaraz przeskoczył w powagę norwidowskich myśli o pięknu, prawdzie, popularności, sumieniu, ojczyźnie, by za chwilę rozmarzać słuchaczy Tetmajerową „Melodią mgieł nocnych”.
Nim publiczność zdołała rozbawić aktualna i po 100 latach narodowa satyra Gałczyńskiego, porwał serca boski „Jeździec” Jerzego Liberta. Parodia polskiego zadufania spod pióra Mariana Załuckiego przeplatała się z magią lirycznych strof Rainera Marii Rilkego.
Była i liryka czysta – w postaci Haliny Poświatowskiej, liryka symboliczna wierszy Leśmiana, także liryka religijna, spod pióra ks. Jana Twardowskiego, a i liryka religijna, tylko, że gwarą wypowiedziana – Hanki Nowobielskiej, poetki z Białki Tatrzańskiej. Na koniec zachował gość Salonu, nasz ziomek, nie lada smaczek, bo „Prosie piecone w szabaśniku” Wandy Czubernatowej i kultowy „Kac” tejże autorki, czyli poezję gwarową, rubaszną, z konceptem.
W taki rollecoaster nastrojów i klimatów wczuwał się Konrad Mastyło za klawiszowym instrumentem i robił to w sposób cudowny – z całą wirtuozerią, polotem, wrażliwością i ogniem. Wystarczyło pół słowa, jeden gest recytatora, żeby z oceanu utworów, który ma w głowie, wyłowić nutę stosowną do Norwida, Paryża, kabaretu czy góralskich klimatów. Obaj panowie pokazali klasę godną znacznie większej sceny, choć kameralność też była nieocenionym walorem ratuszowego, 165-tego już spotkania z poezją. Tym razem poezją, w której gustował i którą przy rozmaitych okazjach cytował ks. Tischner.
A dziś (w poniedziałek), o godz. 19.00 – kolejne spotkanie z Piotrem Cyrwusem, z kolei w roli aktora filmowego, czyli projekcja (w Miejskim Centrum Kultury) najnowszego filmu Jarosława Banaszka „Święta noc”, z udziałem również żony Piotra, Mai Barełkowskiej. Po projekcji z odtwórcą roli męża – Adama, będzie rozmawiała Beata Zalot.
(asz)
Komentarze