„Tre Voci” w Noworocznym Koncercie „My Way” – utwory, które kochamy i aplauz publiczności (z galerią)
NOWY TARG. Zupełnie inny styl i formułę niż Orkiestra OBLIGATO maestra Jerzego Sobeńki, do której przez lata przywykli miejscowi melomani, zaproponowali goście tegorocznego Koncertu Noworocznego: trzej przyjaciele, tenorzy z ośrodków muzycznych w Poznaniu i Gdańsku – zespół „Tre Voci” w składzie Wojciech Sokolnicki, Mikołaj Adamczak i Miłosz Gałaj.
Koncert „My Way”, który wziął tytuł od kultowego wykonania Franka Sinatry, przypomniał nowotarskiej publiczności ulubione i fascynująco piękne dzieła muzyki filmowej. Młodzi tenorzy, którzy zaczynali swoją karierę w 2016 roku, koncertując w Krakowie u boku Grażyny Brodzińskiej (gościa wcześniejszego Koncertu noworocznego w Nowym Targu) – zaśpiewali je brawurowo i porywająco, zdumiewając słuchaczy głosowymi możliwościami. A wszystko w lekkiej stylistyce pop-operowej.
Zespół „Tre Voci” jest bowiem na polskiej scenie muzycznej pionierem tego nurtu.
W klimat koncertu wprowadziła jego uczestników lekka introdukcja – melodia z filmu „Kevin sam w domu”. Już w tym momencie – gdy zabrzmiały skrzypce, altówka, wiolonczela, klawisze, gitary i perkusja – można było docenić kunszt muzyków towarzyszących trzem tenorom.
Ponieważ jednak Koncert Noworoczny pomyślany był jako „muzyczna bajadera”, a wciąż towarzyszy nam świąteczny nastrój – tenorzy wkroczyli na scenę z kolędą „Hej, w dzień Narodzenia”. Jeszcze bardziej familiarnie zrobiło się, gdy Miłosz Gałaj wspomniał na swoją znajomość od czasu studiów z szefem Miejskiego Centrum Kultury, Andrzejem Lichosytem. A w noworoczne życzenia wplotła się „Modlitwa” – „The Prayer” z filmu animowanego “Magiczny miecz – Legenda Camelotu”, który zdobył Złoty Glob za najlepsza oryginalną piosenkę i za jej przyczyną był również nominowany do Oscara. „Modlitwę” wsławiło wykonanie duetu Andrea Bocelli – Celine Dijon.
Liryczny, życzeniowy wątek kontynuowali tenorzy, racząc publiczność wzruszającym utworem amerykańskiego pieśniarza Joshuy Grobana – „You Raise Me Up” (Podnosisz mnie).
Jedną z idei Koncertu była gradacja napięcia, a od wzruszeń już krótka droga do pocałunków. Publiczność z entuzjazmem przyjęła więc już samą zapowiedź nieśmiertelnej meksykańskiej piosenki „Bésame mucho” (Całuj mnie mocno) Consuelo Velázqueza.
Dwa lata temu trzej tenorzy wprowadzili do swojego repertuaru zachwycający i dramatyczny song „Belle” z musicalu „Notre Dame de Paris”. Trudno się dziwić aplauzowi, jaki wzbudziło mistrzowskie jego wykonanie w trzech ariach i połączonymi głosami.
Kolejne utwory potwierdziły, że tenorzy postanowili zafundować nowotarskiej, ale i podhalańskiej publiczności muzyczny rollercoaster. Od lirycznego songu z łatwością przeskoczyli oni w rockowe brzmienia – za sprawą muzyki z kultowego filmu „Ironman”.
Wykonując pieśni włoskie, francuskie, amerykańskie, hiszpańskie, meksykańskie – goście Noworocznego Koncertu, jak sami przyznali, długo musieli dojrzewać, by sięgnąć po polski repertuar. A jak im wychodzą te covery – przekonali słuchaczy sięgając po przebój Ryszarda Rynkowskiego „Szczęśliwej drogi, już czas”. Nowa trasa koncertowa „Tre Voci”, jak zapowiadają artyści, będzie sławiła już tylko polską piosenkę, w najpiękniejszych jej przejawach.
Liryczny klimat utrzymali trzej śpiewacy, przypominając jedną z najpiękniejszych ballad estradowych muzyki włoskiej w latach sześćdziesiątych – „Zakochałam się w tobie ot, tak”, następnie filmową piosenkę „Moulin Rouge” i kolejną miłosną pieśń, tym razem z nurtu muzyki latynoamerykańskiej – „Jesteśmy narzeczonymi”. Ten ostatni utwór również zasłynął wykonaniem Andre Bocellego. Trzej tenorzy mierzą się więc z najlepszymi. Do tych mistrzów należy i Leonard Cohen, autor czarujących ballad, także przejmująco pięknej pieśni „Hallelujah”. Ona również zabrzmiała ze sceny MCK-u.
– Drugi swój koncert graliśmy już za oceanem, przy znakomitym Januszu Stokłosie ucząc się śpiewać po polsku… – wyznawali artyści z Poznania i Gdańska.
A jeśli Stany Zjednoczone, to braknąć nie mogło piosenki „New York, New York”, z filmu o tym samym tytule, w reżyserii Martina Scorsese. Pierwotną wersję kompozycji Johna Kandery śpiewała Liza Minelli. Tenorzy jednak – śpiewając o miejscu, gdzie niemal każdy chciałby być, zafundowali nowotarskiej publiczności wersję w oczywisty sposób zmodyfikowaną” New Targ, New Targ…”.
Gdy widownia była już mocno rozbawiona, zabrzmiało „Mambo Italiano”. Nie da się zapomnieć, jak do melodii tej piosenki tańczyła niegdyś Sophia Loren…
Finałem 90-minutowego Koncertu cóż innego mogłoby być niż piosenka, od której wziął on tytuł – „My Way” Franka Sinatry. Publiczność wstała z krzeseł, nagradzając tenorów burzą braw.
Wtedy już mógł wkroczyć na scenę burmistrz Grzegorz Watycha, wraz z artystami, lampką szampana, wznosząc toast za pomyślność w Nowym Roku. Gospodarz miasta dziękował prywatnym sponsorom, dzięki którym kolejny Koncert Noworoczny z muzycznymi znakomitościami doszedł do skutku.
Ale że publiczność wcale nie chciała się rozstać z sympatycznymi gwiazdorami pop-operowej sceny, musiało im starczyć kondycji na bisy. Naprawdę ostatnim utworem wykonanym w sobotni wieczór była piosenka z filmu „Armagedon”, w którym Bruce Willis rozbija grożącą życiu na Ziemi asteroidę. I oby tak ktoś czuwał nad naszym dniem powszednim, oddalając wszelkie zagrożenia. Za zdrowie, bezpieczeństwo, miłość, wdzięczność i przyjaźń można był spełnić szampanem toast w holu MCK-u.
(asz)
Fot. Paweł Kos
Komentarze