Skandynawskie pejzaże w Białym Dunajcu
W ostatni piątek, w Gminnym Ośrodku Kultury w Białym Dunajcu miał miejsce wernisaż wystawy fotografii Tomasza Kudasika, zatytułowanej “W krainie reniferów”. Otwarcie wystawy połączone było z pokazem slajdów i podróżniczymi opowieściami z wypraw na północ Europy, którymi autor fotografii dzielił się wraz z bratem, Mateuszem – kompanem górskich wycieczek.
Cykl fotografii ukazujących głównie baśniowe pejzaże różnych zakątków Norwegii, ale i m.in. bezkres pełnej reniferów Laponii powstał podczas rodzinnej podróży na Przylądek Północny, odbytej kamperem wraz z przyjaciółmi przez (kolejno) Litwę, Łotwę, Estonię, Finlandię, Rosję, Norwegię, Szwecję, Danię i Niemcy. Przejechanie 10 tysięcy kilometrów zajęło wówczas podróżnikom 30 dni, wypełnionych po brzegi ciągle zmieniającymi się, oszałamiającymi krajobrazami. – WYPRAWA NA NORDKAPP
-Inspiratorem tej wyprawy był mój przyjaciel Sławek, który po nieszczęśliwym wypadku, mając niedowład czterokończynowy przekonał mnie, że marzenia są po to żeby je spełniać, a problemy, żeby je pokonywać i że jesteśmy w stanie tam dotrzeć. To było również i moje marzenie, ale wydawało mi się, że nie do spełnienia. Podpięliśmy więc do naszych leciwych aut przyczepy i zabraliśmy nasze rodziny tam, gdzie żyją renifery. Postanowiliśmy pojechać w nieznane – opowiadał o wyprawie Tomasz Kudasik.
To właśnie ta podróż z 2012 roku, zainicjowała kolejną, której głównym celem była górska wspinaczka i zdobycie najwyższej góry Skandynawii – czyli leżącego w norweskich górach Jotunheimen szczytu Galdhopiggen (2469 m n.p.m.) – NA DACHU SKANDYNAWII
-Góry Skandynawii, a w szczególności Norwegii były moim marzeniem już od wielu lat. Apetyt na nie wzmógł się, gdy wracając kilka tysięcy kilometrów z Przylądka Północnego, bezustannie kuszony byłem otaczającymi magicznymi krajobrazami górskimi. Wtedy jechałem jednak z rodziną i cel podróży był daleki od wspinaczek, które chodziły mi po głowie. Wiedziałem jednak, że któregoś dnia tu wrócę z nastawieniem wyłącznie eksploracji górskiej. Tak też się stało. Po 4 latach był już plan, który skrystalizował się również w głowie mojego brata Mateusza i kolegi Staszka.
Choć o podróżach mówiły przede wszystkim prezentowane fotografie, podczas spotkania z podróżnikami nie brakło zabawnych anegdot i opowieści, które dla odbiorcy niosły jedno, proste i optymistyczne przesłanie: że nie ma rzeczy niemożliwych. Bajkowe miejsca dostępne są dla każdego, wcale nie są zbyt odległe, czy przesadnie kosztowne. Wystarczy chcieć przeżyć i zobaczyć trochę więcej, niż zdjęcie na Facebooku.
Komentarze