Kamery live
Kamery live
prognoza pogody
ntvk

„Po tamtej stronie…” – wzruszająca retrospektywa Jany Maślankowej

11 października 2024 12:49

NOWY TARG. Szybko, bo niecałe cztery miesiące po odejściu artystki, z inicjatywy i z pomocą jej rodziny, została w ratuszu zorganizowana retrospektywna wystawa jej obrazów na szkle, połączona z wieczorem wspomnień. Oczy mogły się nasycić pięknem, kolorem i blaskiem, ale gardła ściskało wzruszenie.

„Po tamtej stronie…” - wzruszająca retrospektywa Jany Maślankowej

Popularność jej prac i sympatia, jaką nowotarska malarka budziła w wielu ludziach, liczne grono przyjaciół – pozwalały spodziewać się dużej frekwencji.

A na piętrze ratusza znalazły się zarówno obrazy najwcześniejsze, jak i te pokazujące kolejne etapy doskonalenia warsztatu, rozwijania kompozycyjnych i zdobniczych walorów, wreszcie kilka ostatnich, niedokończonych dzieł. W osobnym pomieszczeniu komisarz wystawy, Joanna Mikowska, umieściła obrazy, które można by nazwać „rekolekcjami na szkle” lub moralitetem. Ich głównym motywem jest bowiem Dekalog. To trudne zadanie – zwłaszcza w malarstwie na szkle – ale Jana w scenach budowanych na jakimś obyczajowym konkrecie i symbolach – potrafiła pokazać, czym grzeszymy wobec nieba. Na ten cykl składają się również obrazy, które są jej wypowiedzią na temat polityki i globalnych zagrożeń.

Artystka – odznaczona „Za Szczególne Zasługi dla Miasta Nowego Targu” i uhonorowana Złotym Krzyżem Zasługi – przemówiła też z kadrów filmu zrealizowanego w jej pokoju-pracowni w 1997 r.

Wspominali ją m.in. zięć Grzegorz Rusnak, Ewa Jaworowska-Mazur, b. pani dyrektor Muzeum Zespół Zamkowy w Niedzicy, poetka Wanda Szado-Kudasikowa, burmistrz Grzegorz Watycha i malarz Marian Gromada.

– Wydaje mi się, że Jana w pewnym sensie realizowała wyobrażenia Księdza Tischnera dotyczące sztuki – mówił on. – Gdy sięgam pamięcią do jej malarstwa z dawnych czasów, kiedy byłem częstym gościem w domu Jany i Maćka, to przypominam sobie, że wówczas, przyglądając się obrazom Jany, odnosiłem wrażenie, że ona najpierw rozwijała swój talent, czerpiąc wzory z tradycji oleodruków, obecnych na ogół w każdym podhalańskim domu. Myślę, że to właśnie one natchnęły ją do pewnej próby ich naśladowania, a później własnej interpretacji, szczególnie obrazów o charakterze religijnym. Moja droga do malarstwa również zaczynała się od oleodruków. Jako młody chłopiec usiłowałem skopiować, któryś z obrazów wiszących nad moim łóżkiem – padło na obraz przedstawiający Anioła Stróża.

Jana nie miała możliwości – tak jak ja – studiowania na uczelni plastycznej i sama dochodziła do swojej sztuki. O takich artystach mówi się, że są amatorami. I nie ma w tym nic niewłaściwego, gdyż synonimem słowa „amator” jest „miłośnik”. Lubię i cenię miłośników sztuki, bo cóż piękniejszego w życiu może spotkać osoby żyjące w jej kręgu, niż owa miłość, która staje się pasją. Janę poznałem w klubie artystów amatorów „Wizja” działającym przed laty przy nowotarskim Miejskim Ośrodku Kultury. Byłem tam zapraszany jako konsultant podczas comiesięcznych spotkań, a później jako juror corocznych konkursów sztuki amatorskiej. Malarstwo Jany wyróżniało się spośród prac innych artystów. Jej obrazy lokowały się gdzieś pomiędzy profesjonalnym malarstwem a światem ludowego widzenia sztuki. Jana była wielokrotnie nagradzana. Osobiście najbliższe były mi jej obrazy opowiadające o naszej ludzkiej naturze. Każdy z nas pamięta jej przenikliwe i zadziorne oczy. A później ten, niekiedy uzasadniony, ostry jak szpilka dowcip można było zobaczyć na jej obrazach. Jednak tym, co najbardziej przyciągało wzrok w malarstwie Jany, było emanujące z obrazów przepiękne światło. Feeria kolorów kusiła, jak najlepsze jedzenie. Aż chciało się jak najszybciej posmakować pysznych kolorów z tego talerza. Jej obrazy wędrowały do przeróżnych domów, w których do dzisiaj wiszą na ścianach i cieszą oczy i radują serca. Jana swoim malarstwem potrafiła zainteresować nawet tych, którzy nie znają się na sztuce, a niekiedy nawet traktują ją jak jeża, bo boją się zbliżyć, żeby się nie pokłuć.

Myślę, że jedną z największych satysfakcji każdego malarza jest przebywanie za pośrednictwem swoich dzieł w życiu innych ludzi. Janie się to udało jak mało któremu malarzowi. Więc Jana wciąż żyje, żyje w swoich emocjonalnych obrazach, które dla ich odbiorców są źródłem radości, smutku i nadziei. 

(asz)

Fot. Paweł Kos

 

Anna Szopińska 11.10.2024
Komentarze

Napisz komentarz

Komentarze muszą najpierw zostać zaakceptowane przez administratora. Redakcja nowytarg24.tv nie odpowiada za treść komentarzy internautów.

Zobacz również