Piotr Bies – rzeźbiarz różnorakiej materii
NOWY TARG. Klimatyczne wnętrze Wieży Wodnej na stacji PKP znów może gościć niebanalną wystawę. Bo Piotr Bies z Rabki-Zdroju – rzeźbiarz różnorakiej materii, rysownik, ilustrator książek, przy tym poeta, autor słuchowisk i sztuk teatralnych, okazjonalnie aktor lub lektor, ale też nauczyciel rzeźby w zakopiańskiej Szkole im. Kenara – nawet jak na artystę – jest postacią nietuzinkową.

Przeglądową ekspozycję „Rzeźba i nie tylko” – złożoną z kilkudziesięciu prac powstałych w różnych latach – przygotowali mu przyjaciele z Miejskiego Centrum Kultury: Gabriel Wolski i Stanisław Krzak. Na wernisaż niezawodnie przybyła młodzież z „Kenara”, żeby poznać twórczość własną swojego nauczyciela.
Co ciekawe – Piotr Bies, który kończył krakowską Akademię, a w szczecińskiej zdobył doktorski tytuł na Wydziale Malarstwa i Nowych Mediów – jako rzeźbiarz pracuje w bardzo różnej materii: kamieniu – aż po marmur, metalu, drewnie, betonie. Jest też autorem instalacji przestrzennych. Jego rzeźby urozmaicają przestrzeń publiczną miast i wsi w Polsce, Słowacji, Czechach, Niemczech, Francji, Holandii, Danii, Szwajcarii, Portugalii, we Włoszech, Bułgarii, na Węgrzech i Ukrainie, nawet Nowej Zelandii. Uczestniczył w kilkudziesięciu Międzynarodowych Sympozjach rzeźbiarskich w kraju i za granicą. Jego aktywność w dziedzinie sztuki uhonorował Brązowy Medal „Gloria Artis”.
Z Wydawnictwa Miniatura wyszło tomików jego dość osobliwej, ale czasami i dowcipnej poezji. Bo szczypta humoru i łyżka dziegciu ironii to charakterystyczny rys jego twórczości.
Na wystawie w Wieży Wodnej pokazuje swoje rzeźby w kamieniu, komponując je z elementami rdzewiejącego metalu czy drewna. Zardzewiałe, ostro przycięte są nawet aureole świętych. Tu i ówdzie z szarością kamiennej materii kontrastuje blask pozłoty lub polerowanego, półszlachetnego kamienia. Władysław Hasior zainspirował go techniką rzeźb „ekshumowanych”, które powstają przez wlanie betonu do odpowiednio przygotowanych zagłębień w ziemi.
Rysunki o różnych formatach zaludniają dość niesamowite, człekokształtne istoty o ptasich głowach. Z portretów patrzą twarze szczerzące zęby w fałszywym uśmiechu. Rysunek to domena charakterystycznej dla Piotra Biesa ironii.
Zwarte, grubawe bryły rzeźb to natomiast obszar refleksji obejmującej i ludzką kondycję, i sferę Sacrum. Sam twórca nie kryje swojego zaciekawienia „ciemną stroną życia”.
(asz)
Komentarze