Pasterze schodzą z hal. Redyk w Nowym Targu
Kończy się sezon pasterski na Podhalu. Juhasi i bacowie wraz z swoimi owcami wracają do własnych gospodarstw. Część z nich – na czele z Władysławem Klimowskim – przeszła przez Nowy Targ.
1200 owiec bacy Józefa Klimowskiego weszło dziś do miasta od strony wschodniej. Wracają one do swoich zagród z Czarnego w gminie Sękowa k. Gorlic.
Stado opuściło beskidzkie łąki trzy dni temu. Juhasi popędzili je przez Radocynę, Konieczną, granicą państwa do Regietowa, a potem Wysową do Ropek. Po noclegu redyk przeszedł przez Czertyżne, Banicę, Mochnaczkę, Halę Łabowską, Makowicę do Rytra, i dalej przez Przehybę do Krościenka i do Nowego Targu.
W ostatni etap drogi owce wyruszały z Maniów, jeszcze w porannej mgle. Kilka kilometrów przed miastem czoło redyku przemierza już paradnie ubrane, z muzyką. Przy końcu jadą zwykle w „półkoski”. Tak było i tym razem.
Z hal i pastwisk wraca teraz ok. 30 tysięcy podhalańskich owiec. Pasły się one w tatrzańskich dolinach, gdzie odbywa się wypas kulturowy, w pienińskich Jaworkach, w rejonie Gorlic i w Bieszczadach. Ponieważ te rejony nie odczuły suszy, stada miały trawy pod dostatkiem. Utrzymuje się też duży popyt na owcze produkty. Część owiec hodowcy wypasali nieopodal zagród, na polanach i przy lasach. Coraz częściej zdarza się, że ludzie kupują wiosną po kilka owiec w charakterze naturalnych kosiarek – zwłaszcza tam, gdzie spadki terenu uniemożliwiają koszenie mechaniczne.
https://youtu.be/nQDa6QYnr8E
W stolicy Podhala akurat redyk witali tylko niektórzy hodowcy, fotoreporterzy, grupka zaciekawionych mieszkańców i turystów.
Natomiast już w najbliższą sobotę, 16. października, się cały urok radości po zakończonym wypasie i góralskiej tradycji regionu roztoczy Szczawnicki Redyk – coroczne święto górali i owiec. W to wydarzenie angażuje się też Regionalny Związek Owiec i Kóz z siedzibą w Nowym Targu.
Stado Józefa Klimowskiego powędrowało do bacówki pod Działem, skąd hodowcy będą jutro odbierali swoje zwierzęta.
(asz)
Komentarze
Ale za to koordynator projektu ma okrąglutkie 100 tyś miesięcznie . Jestem osobą, która przeszła kompleksową rehabilitację w tym roku w ośrodku w Grębiszewie koło Mińska Mazowieckiego. Jestem zawiedziony i oszukany w sprawie szkoleń. Miałem dwa kursy szkoleniowe. Jeden kurs na Asystenta Osób Niepełnosprawnych, drugi- Podstawy Języka Migowego PJM. W ostatnim dniu pobytu w ośrodku w Grębiszewie dopuszczono mnie do egzaminu z kursu Asystenta Osób Niepełnosprawnych. Do egzaminu z języka migowego MJN nie zostałem dopuszczony i nie dane mi było zdawania jakiegokolwiek testu czy egzaminu z tego języka. Po przeprowadzonym egzaminie na Asystenta Osób Niepełnosprawnych kazano mi opuścić ośrodek. Niby zdawałem egzamin na AON według szkolenia podczas kursu w ośrodku, ale dopiero w kwietniu 2021 roku okazało się, że egzamin dotyczył innego kursu, Opiekuna Osób Zależnych, o czym dowiedziałem się dopiero po otrzymaniu w kwietniu zaświadczenia z pewnej fundacji w formie certyfikatu. Zaświadczenia z kursów otrzymałem w kwietniu 2021 r. po wielu, wielu prośbach pisanych i telefonicznych. Egzamin zdawałem 22 lutego. Mój kolega.........., który również był w tym ośrodku, również nie otrzymał żadnej pomocy w uzyskaniu czy podjęciu pracy, tak jak i ja. To samo nasza koleżanka................czy.............. Każdy z nas na własną rękę szukał pracy, a uzyskane szkolenia w kompleksowej rehabilitacji nie przełożyły się na charakter znalezionej pracy. Wiele osób, mimo szkoleń w ośrodku podejmuje pracę w charakterze ochroniarza, sprzątaczki. Przykre to, ale taka jest rzeczywistość kompleksowej rehabilitacji.
Witam .piknie to wyglada te owieczki ikozy lubie takie klimaty .Pozdrawiawm wszystkich bacow!