Koncert KLIW – liryka, dynamika, muzyka i rytm
NOWY TARG. Jeśli swoje artystyczne siły łączą poetka, wokalistka i autorka muzyki oraz utalentowany zespół – jest rzeczą oczywistą, że w Galerii „Jatki” może braknąć siedzących miejsc. A właśnie tak wydarzyło się przy koncercie pod intrygującym hasłem „Kot lunatyk”.

Koncert, który spotkał się z takim zaciekawieniem i tak tłumnym odzewem, zarazem promował świeżo wydaną płytę pod tym samym tytułem. Sprawczynie tego poetycko-muzycznego zamieszania są znane z kreatywności. To Beata Zalot – na co dzień redaktorka „Tygodnika Podhalańskiego”, pasjonatka podróży, malarka, a tym razem autorka wierszy, do których muzykę stworzyła wokalistka, multiinstrumentalistka i kompozytorka Sylwia Lehner, gromadząc wokół siebie wykonawców czujących klimat poezji, która dała się ubrać w dźwięki.
Wśród gości koncertu, z Nowego Targu, Zakopanego, także innych miejscowości, pojawiła się i Marzena Gubała – długo związana Państwową Szkołą Muzyczną w Nowym Targu szefowa departamentu kultury i dziedzictwa narodowego w Urzędzie Marszałkowskim. Miało być lirycznie, balladowo, momentami transowo, a nawet rockowo. I naprawdę było – do tego jeszcze zabawnie – zwłaszcza gdy zabrzmiał tytułowy „Kot lunatyk”.
Sylwia Lehner zamieniała gitarę na akordeon, a towarzyszyli jej: Oskar Rapacki – cajon, grzechotki; Jakub Majek – skrzypce i Łukasz Rajski – gitara basowa. Taki skład wykonywał wiersze dołączone do płyty w miniaturowym skrypcie. Muzyka do nich komponowana była w zawrotnym tempie – co dwa dni jeden utwór – czyli w natchnieniu. Efekt zdumiał samą autorkę wierszy, długo przekonaną, że do wiersza białego trudno stworzyć muzykę, cóż dopiero taką, która zaprasza do tańca. A tu okazało się, że wiersze mają swoją melodię i rytm.
Grane i śpiewane w galeryjnych murach, podczas koncertu, który wplótł się w cykl „Mam wam coś do powiedzenia”, były tylko te wiersze Beaty Zalot, które w muzycznej formie znalazły się na płycie. Ale można było wynieść z tego wydarzenia znacznie obfitszą poetycką strawę – w postaci najnowszego tomu „Po drugiej stronie skóry”. A to już szczególna „retrospektywa” twórczości Beaty – z wierszami młodzieńczymi, miniaturami poetyckimi z różnych lat, erotykami, lirykami; pięknie obrazowaną refleksją nad życiem, przemijaniem, przyrodą, spotkaniem, rozstaniem i relacjami między dwojgiem. Także z odniesieniem do Stwórcy.
W wielkiej różnorodności wierszy i muzycznych klimatów górę w tym koncercie brały jednak liryka i melodyjność. Nimi mogli słuchacze nasycić się do woli.
Miłą niespodziankę sprawił obu artystkom i zespołowi inny artysta – rzeźbiarz i malarz Aleksander Majerski, dedykowanymi pracami w czerni-bieli. To pozwoliło rozstać się w radośniejszych nastrojach.
(asz)
Komentarze