Dzioboniowe Zaduszki – pełne wydarzeń
NOWY TARG. Z gorczańskich polan na niebieskie Roman Dzioboń, ujek Romek – powędrował rok temu, w wieku 85 lat, przed Dniem Wszystkich Świętych. A wciąż go pełno: w naszych sercach, w pamięci, w anegdotach, w miejscach, do których wracał, na ścieżkach przemierzanych pieszo, na nartach i rowerem.

W pierwszą rocznicę śmierci przyjaciele zgotowali temu wyjątkowemu nowotarżaninowi i góralowi Zaduszki niezwykłe: i plenerowe, i w formie posiadów z muzyką. Dzień dał Stwórca pogodny, ciepły, więc i otwarcie ławeczki nazwanej imieniem Romana Dziobonia, na skrzyżowaniu leśnych dróg w Borze Kombinackim, przy malowniczym oczku wodnym – stało się aktem symbolicznym. Symbolicznym po pierwsze dlatego, że człek uparty ziścił swój zamysł o miejscu odpoczynku zza grobu, po ok. 10 latach od czasu, gdy już przekonał do tego radnych, lecz okoniem stanęło Nadleśnictwo w obawie, że gdzie ławeczka, tam pojawią się i śmieci. W tym przypadku obawy leśniczego Krzysztofa Przybyły okazały się bezzasadne.
Czas pokazał, że inicjatywa Dzioboniowego imienia dla ławeczki jest początkiem jeszcze innej akcji, od dłuższego czasu obmyślanej w z kolei przez leśników: stawiania w lesie słupków w kodami QR, by przed wędrowcami mogły się otwierać najróżniejsze treści.
Ponieważ o uczynienie Romana Dziobonia patronem siedziska z grubego pnia starali się jego przyjaciele poeci zgromadzeni na IV Watrze Rogoźnickiej, słupek z kodem QR przy ławeczce stał się ścieżką dostępu do Dzioboniowego zdjęcia i biogramu, także do „Leśnej Antologii Poezji Zakątkowej” przygotowanej przez prof. Annę Mlekodaj, z wierszami m.in. Kochanowskiego, Kasprowicza, Tetmajera, Staffa, Wysockiego.
Ławeczka przy skrzyżowaniu dróg i urokliwym jeziorku będzie odtąd Zakątkiem Leśnej Zadumy im. Romana Dziobonia. Na otwarcie tego miejsca przybyli leśnicy wraz z emerytowanym nadleśniczym Romanem Latoniem, przyjaciele, poeci, a rodzina przywiozła kultowy rower wielkiego miłośnika dwóch kółek. I jego ukochany plecak. Nie brakło też strof jego wierszy.
Wieczorem natomiast jeszcze większe grono wypełniło Galerię BWA „Jatki”, by wspominać tego, który – jak to określiła prof. Anna Mlekodaj – „zostawił w naszych duszach jakiś okruch swojego światła”. Posiady aranżował Marcin Kudasik, a zadanie wspominających polegało na obdarowaniu niezapomnianej, wyrazistej postaci klasyka podhalańskiej poezji, wielkiego miłośnika przyrody, narciarza, zapalonego górskiego wędrowca, regionalisty, wspaniałego ojca i dziadka, erudyty, samorodnego filozofa, przyjaciela ludzi i zwierząt – jakimś rzeczownikiem lub przymiotnikiem. Te wszystkie określenia wnuk Kacper notował na tablicy i zebrało się ich aż 36. Wieczór wspomnień był też pełen poezji.
A że Roman Dzioboń kochał życie i śpiew, nie mogło braknąć muzyki na jego Zaduszkach. Postarał się o to kwartet muzyczny w składzie: Janusz Bafia, Tomasz Hornik, Wiesław Nowobilski i Andrzej Kalata, wykonując przeboje „z myszką”.
Jeśli były wspomnienia, jeśli była muzyka, to galeryjne posiady siłą rzeczy przerodziły się w pospólne śpiewanie o chłopcach Podhalanach.
(asz)
Komentarze