Czar sobótkowej nocy – czternasty raz
NOWY TARG.
Spleciona z góralską obrzędowością, tańcem, śpiewem, muzyką, ogniem warty, blaskiem fakieł, pląsaniem boginek - sobótkowa noc ma swój czar. Tym bardziej, że pradawne obrzędy wskrzeszali „Mali Śwarni”.
Trudno sobie wymarzyć lepszą pogodę niż w dzień i noc XIV Sobótek Nowotarskich nad brzegiem Czarnego Dunajca. Sobótki, co roku w czerwcu urządzane przez nowotarski oddział Związku Podhalan, gromadzą tłum chętnych do zabawy pod gołym niebem i do przypomnienia prasłowiańskiej tradycji.
Ale program imprezy ciągnącej się do północy był znacznie bogatszy. Złożyły się nań wokalne popisy dziewcząt ze Studia Piosenki SEPTYMA, pokazy tańca nowoczesnego i wschodnich sztuk walki – za sprawą Stowarzyszenia „Yokozuna”. Koncertowały na scenie przy lodowisku Bety & Kasia – finalistki programu APLAUZ – APLAUZ. Gościnnie wystąpiły „Serdocki” z Podszkla i kapela „Pośklanie” z orawską nutą. Zabawił publiczność kabaret „Marusynianki”.
W VII wiek można się było przenieść, podziwiając sztukę fechtunku w wykonaniu „Klubu Oręża Dawnego Klinga”, a epizod z historii bliższej – robicie niemieckiego posterunku – odtworzyła między parkowymi drzewami Grupa Rekonstrukcji Historycznych „Błyskawica”. Adrenalinę podnosiła ryzykantom ścianka wspinaczkowa zorganizowana przez Grupę Podhalańską GOPR.
Nim zapadł zmrok, rozstrzygnięty został konkurs wianków – uwitych tylko z naturalnych kwiatów, liści, gałązek i wonnych ziół. Jurorzy nie mieli łatwego zadania przy wyborze najpiękniejszego wytworu dziewczęcych rąk. Nie byłoby Sobótek bez poszukiwania kwiatu paproci, który według pradawnych wierzeń miał zapewniać znalazcy bogactwo i magiczną moc.
Przypomnieniem sobótkowych zwyczajów było przejście przez Dunajec z fakłami i rozpalenie wielkiej watry. Wtedy też, w blasku ognia, zaczęły się pląsy boginek w zwiewnych szatkach. Wianki popłynęły z Dunajcowym nurtem. A niebo rozgorzało wkrótce pióropuszami barwnych fajerwerków.
/as
Komentarze