10. Noc Muzeów w Nowym Targu – z maszyną drukarską w roli głównej
Warsztaty drukarskie przeprowadzone na unikatowej maszynie drukarskiej z napędem ręcznym z wiedeńskiej fabryki Helbig & Müller z 1848 roku – to główna atrakcja przygotowana w ramach tegorocznej 10. Nocy Muzeów w Nowym Targu. Do późnych godzin wieczornych wszyscy chętni bezpłatnie mogli zwiedzać też stałe i czasowe wystawy w Muzeum Drukarstwa i Muzeum Podhalańskim.

Unikatowa maszyna została doprowadzona do pełnej sprawności technicznej dzięki specjalistycznemu remontowi konserwatorskiemu, który udało się zrealizować ze środków unijnych. W ramach transgranicznego projektu zakupiono też “nowe” eksponaty do Muzeum Drukarstwa – maszynę drukarską typu „Boston” pochodzącą z Drukarni Ignacego Borka oraz gilotyny introligatorskie z XIX wieku. Dziś odbyła się ich prezentacja.
W warsztatach typograficznych poprowadzonych przez Janusza Karpińskiego z Krakowa i Eryka Woźniaka z Łomży, uczestniczyła młodzież z Liceum Sztuk Plastycznych im. Antoniego Kenara w Zakopanem oraz z pracowni grafiki Pani Marii Mrożek z Powiatowego Centrum Kultury w Nowym Targu.
Specjaliści najpierw dokonali wyprowadzki maszyny z piętra ratusza do pomieszczenia ekspozycyjnego na parterze Muzeum Drukarstwa, następnie gruntownej renowacji i rekonstrukcji brakujących lub uszkodzonych elementów unikatowego zabytku, na koniec szczęśliwie uruchomili precyzyjny mechanizm.
Dla tych młodych ludzi, którzy na zajęciach wchodzą w tajniki grafiki komputerowej, poznanie sekretów XIX-maszyny drukarskiej, z możliwością mieszania farby, kręcenia kołami zamachowymi, nakładania papieru i suszenia odbitek dopiero co uruchomionej perełki na skalę światową – było frapującą podróżą w czasie.
– Ciekawostką jest, że podczas warsztatów użyte zostały matryce wykonane w Gdańsku, ale według projektów stworzonych w Muzeum Drukarstwa, inspirowanych starymi pocztówkami, głównie z 1898 roku – mówi Wiktoria Kowalczyk-Szlaga z Muzeum Drukarstwa.
Pierwszą odbitkę – dokument wydrukowany na papierze czerpanym ze słowackiej Ludrovej, z herbami najjaśniejszego cesarza Franciszka Józefa i drukarzy z pogranicza Austro-Węgier, renowatorzy mieli przyjemność oddać w ręce burmistrza Grzegorza Watychy.
Dla wysokiej klasy specjalistów w dziedzinie mechaniki i poligrafii, pasjonatów swoich dziedzin, uruchomienie zabytku było sprawdzianem precyzji i skuteczności całej renowacji oraz montażu. Niektóre elementy maszyny trzeba było rekonstruować z udziałem przedstawicieli ginących zawodów.
– Zaczęliśmy w zeszłym roku w czerwcu, zakończyliśmy z powodzeniem w grudniu – przypomina Janusz Karpiński, specjalista w dziedzinie mechaniki. – 640 godzin moi znajomi z obróbki skrawaniem przepracowali na obrabiarkach. Licząc nasze godziny, wychodzi na to, że przepracowaliśmy 910 godzin. Jeżdżąc z do Krakowa do Nowego Targu i z powrotem, pokonałem prawie 11 tysięcy kilometrów.
Drukowanie, którego pokaz zafundowali wykonawcy renowacji i uruchomienia – to, jak się przekonali uczestnicy warsztatów – sztuka wymagająca przede wszystkim dokładności i cierpliwości. Bez tego nie będzie efektu. Dla obu panów natomiast prowadzenie warsztatów było nie tylko instruktażem i objaśnieniem, ale i czuwaniem nad bezpieczeństwem.
Owoc żmudnej pracy obu panów i nabycie przez MOK dwóch jeszcze maszyn – dają muzealnej placówce szerokie pole do różnorakich działań. Uruchomienie c.k. austriackiej perełki było tylko ich dobrym początkiem.
Sprawność drukarska maszyny z manufaktury Helbig & Müller to oczywiście szansa na nie tylko na interaktywne zajęcia podobne pierwszym warsztatom typograficznym czy przyciągnięcie wycieczek, ale i na drukowanie pamiątkowych kart pocztowych w stylu retro. Miasto o tym już myśli. Maszyna oczywiście będzie uruchamiana, ale nie za często, żeby staruszki nie zmęczyć.
Do późnych godzin wieczornych wszyscy chętni mogli zwiedzić muzealną wystawę stałą oraz oficynę drukarską z dawnym wyposażeniem pochodzącym z nowotarskiej drukarni Ignacego Borka. Z kolei w Muzeum Podhalańskim w Ratuszu, poza stałymi ekspozycjami czekała też świeżo otwarta wystawa malarstwa Karola Kostura.
Komentarze