Ostatni przedwakacyjny Salon. Gosia Bańka i poezja miłości skazanej na śmierć
NOWY TARG. To była zaiste podróż przez biografię poetki – kobiety, która musiała się nauczyć żyć chwilą. Ostatni Przedwakacyjny Salon Poezji niósł ogromny ładunek liryzmu. Gosia Bańka – Goshka – wokalistka, pianistka, kompozytorka, aktorka, producentka muzycznych spektakli, nowotarżanka związana z miastem aż po czas matury w „Goszczu” – mimo lat spędzonych w Paryżu, na Kostaryce, mimo mieszkania w Warszawie i współpracy z wybitnymi artystami Europy oraz Ameryki Łacińskiej – swoje rodzinne strony ciągle nosi w sercu.

Ziomkom, przyjaciołom znów dała poczuć tchnienie poezji Haliny Poświatowskiej, bo ten czar przenika istotną część jej muzycznej twórczości, płonie coraz mocniejszym płomieniem. Jej radość była tym większa, że mogła przywieźć miłośnikom poezji i muzyki fantastyczny prezent: najnowszy płytowy album „Będę drżała”. To wspólne dzieło Gosi Bańki i Leszka Możdżera – znakomitego pianisty, kompozytora, producenta muzycznego z ponad 40 albumami na koncie, twórcy muzyki filmowej, koncertowej, teatralnej. Krążek powstały z fascynacji wierszami poetki zmarłej w 1967 r., w wieku zaledwie 32 lat, przez całe życie naznaczonej ciężką chorobą serca – dojrzewał przez 14 lat. Dla śpiewającej pianistki przygoda z poezją Poświatowskiej była też podrożą w głąb siebie.
A w 169-tym już Salonie Gosia mogła obdarzyć słuchaczy swoją interpretacyjną wrażliwością, aksamitnym dźwiękiem głosu, talentem, urodą. Jej palce dosłownie pieściły fortepian. Biała kreacja była zjawiskowo piękna. Wcześniej poetka, która chciała „uciekać przed wiecznością” i – mimo cienia śmierci – żyć namiętnie, intensywnie, z pasją – zainspirowała ją do stworzenia muzycznego spektaklu „Właśnie kocham”. Piosenki z niego również zabrzmiały w ratuszowym Salonie. Tym razem natomiast Gosia wykonywała utwory nie tylko ze swojej wcześniejszej płyty, nie tylko ze świeżo wydanej produkcji własnej i Leszka Możdżera, ale i te, które znajdą się na dwóch kolejnych winylowych krążkach.
Bywalcom Salonu trudno się z nim będzie rozstać na dwa miesiące. Tym bardziej, że z tak głębokim wzruszeniem wsłuchiwali się w śpiewane z akompaniamentem fortepianu frazy:
Uciekaj przed wiecznością
w kruche krótkie życie
bo jeśli nie zdążysz
już zawsze
zawsze
będziesz wieczny
nieludzki
Uciekaj przed wiecznością
w krótką miłość
w dwoje ramion
w jedno serce
(asz)
Komentarze