Kamery live
prognoza pogody

Tragedia na Gerlachu. “Poszli drogą letnią, która naraża zespół na upadek”

To jedna z największych tragedii w słowackich Tatrach w ostatnich latach. Ciała trzech Polaków, poszukiwanych od piątku przez polskie i słowackie służby ratownicze, znaleziono pod południową ścianą Małego Gerlacha w niedzielę, 9 stycznia. Mężczyźni zginęli, gdyż odpadli od ściany skalnej – wszyscy byli przywiązani jedną liną i szli wariantem, którego zimą nie powinno się używać, ponieważ jest zbyt niebezpieczny. Zdaniem słowackich ratowników, przewodnik wysokogórski – który także był jedną z ofiar tego wypadku – nie miał uprawnień, by tam wejść.  O przyczynach wypadku rozmawiamy z Ryszardem Gajewskim – polskim himalaistą, instruktorem alpinizmu PZA, przewodnikiem UIAGM IVBV i ratownikiem TOPR. 

Tragedia na Gerlachu.

fot. Horska Zahranna Sluzba/Facebook

Ryszard Gajewski wielokrotnie zimą zdobywał Gerlach samotnie lub też kilkuosobowych zespołach.  Ma na swoim koncie górskim wyprawy w Andy, Pamir oraz udział w wyprawach himalajskich. 

Panie Ryszardzie, co wiemy na ten moment?

Wiemy, że zginęły trzy osoby – to jest po prostu jakaś makabra, to się zdarza rzadko. Wiemy, że jedna z nich była przewodnikiem tatrzańskim albo beskidzkim – trudno powiedzieć, ale w każdym razie na pewno nie powinien się tam znaleźć. Dwóch pozostałych to pewnie byli ci, którzy zapłacili i chcieli wyjść na Gerlach.

 Gerlach zimą to trudna góra?

Gerlach nie jest jakąś strasznie trudną górą w lecie, ale w zimie wymaga naprawdę bardzo dużych umiejętności. My, chodząc tam w zimie, dobieramy sobie takich ludzi, których wcześniej znamy, nie bierzemy ich tak po prostu z ulicy.

Tutaj – tak to oceniam i dlatego ta akcja tak długo trwała – oni po prostu nie poszli tą drogą, którą wyszli. Wychodzi się tzw. Batyżowiecką Próbą i schodzi się tą samą drogą, ale schodząc w dół, należy posiadać dobre umiejętności wspinaczkowe, trzeba być dobrym w manipulacji sprzętem, czyli: trzeba się dużo wspinać wcześniej, zrobić odpowiednie kursy. Jak schodzimy w dół takim żlebem, robi się stanowiska wspinaczkowe i opuszcza się klientów po 30- 40 metrów w zależności od trudności. Oni poszli drogą letnią, która niestety naraża zespół na upadek. Najbezpieczniej dla zespołu jest, jeżeli wychodzi się w pionie – w linii prostej, i tak samo schodzi się w dół. Jeżeli idziemy w trawersach czyli poprzecznie to grozi nam wahadło – jeżeli któryś z klientów się poślizgnie, to żeby przewodnik zareagował, muszą spaść do pionu i dopiero wtedy jest szansa ich wyłapać. Niestety na ogół uderzenie jest tak duże, że wyrywa cały zespół i tak zapewne było w tym przypadku i spadli do Gerlachowskiego Kotła.

Nawet latem wejście na Gerlach jest dozwolone tylko z przewodnikiem z odpowiednimi kwalifikacjami…?

Tak oczywiście. Słowacy z tym walczą, ale jesteśmy w Unii, różnym przewodnikom wydaje się kartę pracy tj. EPC i oni uważają, że mogą chodzić wszędzie. W Polsce mogą tak robić przewodnicy II i I klasy, dlatego wydaje się im, że mogą chodzić również na Słowację, co jest nieprawdą, bo to jest inny kraj i inne przepisy. To nie jest takie proste, bo to jest cała otoczka, atmosfera, że “A, co tam! Nic nie będzie, jest fajnie, mamy uprawnienia”. No niestety, żeby mieć uprawnienia, trzeba spędzić parę sezonów w Alpach, trzeba przystąpić do egzaminu, co nie jest proste, trzeba zdać kurs, no i zapłacić oczywiście. Nie każdemu się chce, wolą iść tą krótszą drogą, właśnie poprzez przewodnictwo beskidzkie, czy tatrzańskie. Na tej podstawie można iść do ministerstwa i domagać się międzynarodowej karty pracy.

Dziękuję za rozmowę.

Przypomnijmy, że do tragicznego wypadku na Gerlachu, najwyższym szczycie Tatr (2655 m npm) doszło w piątek, 7 stycznia. Troje Polaków planowało wejść na Gerlach, jednak w trakcie wspinaczki kontakt z nimi się urwał. Już w nocy z piątku na sobotę prowadzono poszukiwania. Następnie w sobotę sprawdzano teren z pokładu śmigłowca, słowaccy ratownicy penetrowali teren także w patrolach pieszych. 

rozmawiał Przemysław Bolechowski

Tragiczne wieści ze Słowacji. Poszukiwani Polacy nie żyją

os 11.01.2022
Komentarze

Napisz komentarz

Komentarze muszą najpierw zostać zaakceptowane przez administratora. Redakcja nowytarg24.tv nie odpowiada za treść komentarzy internautów.

5 komentarzy
AU 21:37 13.01.2022

To bardzo mało się pan orientuje. Dobry przewodnik na trudne technicznie trasy i warianty nie weźmie totalnie zielonej osoby. To że popularne wśród tatromaniaków trasy robi wiele osób bez przygotowania- nie znaczy że są to wymagające miejsca i warianty. Taki Gerlach np w lecie/ zimie to trochę inne trudności.

Krzysiek 18:48 13.01.2022

Czemu znów ktoś powiela te bzdury o przewodniku i klientach. To była grupa znajomych i tyle

Piotr Mazik 15:27 13.01.2022

A! nie podpisałem się pod komentarzem z 15:07 13.01.2022 Piotr Mazik

PP 15:07 13.01.2022

Ryszardzie! Wykorzystasz każdą okazję - nawet tragedię - żeby dalej dążyć do zbudowania monopolu. Nie znasz przepisów, nie rozumiesz prawa, nie znasz szkoleń innych niż własnej organizacji. Nie wiesz jak wygląda procedura EPC i kłamiesz na temat ministerstwa. Wiem, że nie chcesz UE, ale w niej jesteś, więc musisz respektować jej prawo. Po przeczytaniu tej rozmowy zostaje tylko z politowaniem pokręcić głową.

Mariusz 10:26 13.01.2022

Sorry ale Pan Ryszard trochę poleciał "jedna z nich była przewodnikiem tatrzańskim albo beskidzkim – trudno powiedzieć, ale w każdym razie na pewno nie powinien się tam znaleźć. Dwóch pozostałych to pewnie byli ci, którzy zapłacili i chcieli wyjść na Gerlach". Kto wydaje taki wywiad skoro te zdania to totalna bzdura i nie prawda. OD kiedy człowiek nie może się iść wspinać i potrzebny jest na to jakiś przewodnik? Po drugie to od kiedy koledzy muszą płacić za wspólne wejście. Kolejna sprawa- "dobieramy sobie takich ludzi, których wcześniej znamy, nie bierzemy ich tak po prostu z ulicy". Sorry ale nie wiem skąd jest ten Pan ale pierwsze słyszę żeby przewodnik robił selekcję klientów. Idzie każdy i później ludzie piszą, że byli 2 raz w górach ale Gerlach mają za sobą. Dobierajcie lepiej ekspertów.

Zobacz również