Szerpowie Nadziei w „Ruczaju” – dźwignąć niepełnosprawność na szczyty
NOWY TARG. Są z różnych stron Polski. Jest ich 400, ale w razie potrzeby można skrzyknąć jeszcze kilkuset więcej. Przekraczają granice ludzkich możliwości, nierealne czynią realnym, sięgają szczytów marzeń. Szerpowie Nadziei wczoraj wieczór, w liczbie ok. 10 osób, zjechali do Nowego Targu na kolejne „Spotkanie przy Ruczaju”. A z nimi – ich „skarby”.
Ściągnęła ich tu wystawa fotografii jednego z nich – Bartłomiej Bodzek jest wiernym dokumentalistą tych niesamowitych wypraw. Przy tym jeszcze uprawia długodystansowe biegi górskie. Z Fundacją im. Adama Worwy, która w „Ruczaju” ma siedzibę i prowadzi Zakład Aktywności Zawodowej, są zaprzyjaźnieni od dłuższego czasu. Jej współzałożycielka, Jolanta Worwa, sama została szerpą i ma za sobą ekstremalne emocje pierwszej wyprawy.
Fundacja Szerpowie Nadziei, na bazie harcerstwa, powstawała w 2020 roku. Inicjator i „ojciec” projektu to Krzysztof „Sopel” Sobczyk. Rozrastające się grono ludzi w pomarańczowych podkoszulkach zaczęło od wytransportowania na górskie szczyty kilkunastu niepełnosprawnych osób. W następnych roku było to już kilkadziesiąt „skarbów”, w kolejnym – 130. Prócz wypraw letnich zaczęły dochodzić do skutku i zimowe. Wśród prowadzonych ze ręce, ciągniętych na specjalnych wózkach, niesionych na plecach – są i podopieczni Fundacji im. Adama Worwy. Szerpowie Nadziei dają szansę dotknięcia gór, zachłyśnięcia się tatrzańskim powietrzem, stanięcia na szczytach – osobom z dziecięcym porażeniem mózgowym, rozszczepieniem kręgosłupa i mnóstwem innych chorób. Czasem nawet razem z człowiekiem targają w góry respirator. Niektóre „skarby” razem z nimi latały szybowcem i skakały ze spadochronem.
W tych wyprawach czas jest pojęciem względnym – najważniejsze jest bezpieczeństwo: by „skarby” bez szwanku dotarły do celu i wróciły szczęśliwie. Zapłata tragarzy za tytaniczny wysiłek to łzy szczęścia, które leją się na szczytach, szloch wstrząsający w różnym stopniu bezwładnym ciałem. „Cebulę kroją” zarówno ci, przed którymi otworzył się fantastyczny widok, jak i szerpowie. Wspólnota tych szczytowych doświadczeń powiększa się z roku na rok.
Celem wypraw są z reguły Morskie Oko, Świnica, Czarny Staw pod Rysami, Dolina Pięciu Stawów Polskich, Hala Gąsienicowa, Kasprowy Wierch, ale też Gęsia Szyja czy Niżne Rysy. Maciek z dziecięcym porażeniem czterokończynowym, który przyjechał do „Ruczaju” z centralnej Polski, zdobył z szerpami nie tylko Rysy – był już i w Dolomitach, odwiedził jaskinie i kopalnie. Wolontariusze fundacji mówią, że pomaganie słabszym „czyni ich bardziej ludźmi”, a dawanie innym radości to najpiękniejsze, co można dla zrobić dla człowieka.
Rozmowę z autorem zdjęć prowadziła Beata Zalot, muzyką i śpiewem ubarwiły spotkanie dziewczyny z VIII Nowotarskiej Drużyny Harcerek „Górski Potok”. Na skrzypcach i gitarze akompaniowali im opiekunowie. Wiceburmistrz Krzysztof Trochimiuk sprezentował autorowi zdjęć gorczański album. – Pewne szczyty można zdobyć tylko w tandemie – mówił.
Mocna drużyna Szerpów Nadziei – wśród których są też ludzie z Podhala – gościła już wcześniej w „Ruczaju” na otwarciu Zakładu Aktywności Zawodowej. Teraz opowieści Bartka i jego przyjaciół, wspomnienia Joli Worwy – do głębi poruszyły obecnych. Tak, jakby szło się na szczyt, trudziło, pociło i płakało razem z tymi wspinaczami marzeń.
(asz)
Komentarze