Kamery live
prognoza pogody

Zmiany w placu targowym, handlarze idą do sądu

4 lutego 2019 20:54

Spółka Nowa Targowica składa pozew sądowy Nowemu Targowi. Powodem okazało się uchwalenie planu zagospodarowania przestrzennego na terenie targowiska, który zakłada podzielenie obszaru handlowego dla usprawnienia transportu.

Zmiany w placu targowym, handlarze idą do sądu

Nowa Targowica, o zamiarze rozwiązania sporu na drodze sądowej, poinformowała władze miasta i radnych już pół roku temu. Teraz groźby spółki handlowej zaczynają się urzeczywistniać. Podczas dzisiejszej sesji w trakcie wystąpienia mieszkańców radni zostali powiadomieni o zamiarze złożenia pozwu przeciwko miastu jeżeli uchwalony zostanie plan zagospodarowania przestrzennego terenu targowiska. Tak się też stało, toteż spór będzie musiał rozstrzygnąć wymiar sprawiedliwości. Jak twierdzą współwłaściciele placu targowego władze miasta dopuszczają się czynów nieuczciwej konkurencji i prowadzenia „działalności pasożytniczej” na terenie jarmarku.

„Panie i Panowie Radni, trzeba mieć świadomość, że podejmując teraz uchwałę o uchwaleniu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego Nowy Targ 6 II w sposób pośredni chcecie Państwo zalegalizować bezprawne działania osób, które zostały przez nas pozwane, tym samym staniecie po jednej stronie sporu nie czekając na rozstrzygnięcie tej sprawy przez sąd” – czytamy w piśmie Nowej Targowicy do radnych. „Jednocześnie doprowadzacie do naruszenia S 4 ust. 5 umowy dzierżawy z dnia 27 listopada 2014 r. w której Gmina Miasto Nowy Targ zobowiązała się m.in. do tego, że nie będzie się angażować w inne inwestycje mające na celu uruchomienie targowisk. A przecież uchwalenie planu zagospodarowania przestrzennego jest pierwszym krokiem do realizacji inwestycji”.

Wspomniany w piśmie spór dotyczy konfliktu, jaki wybuchł na placu targowym w maju ubiegłego roku. Wówczas jarmark został na wpół przedzielony płotem. Był to efekt braku porozumienia między spółką Nowa Targowica, a właścicielami działek od strony ul. Konfederacji Tatrzańskiej. Ci pierwsi domagali się m.in. udziału w kosztach utrzymania placu, ci drudzy uważali z kolei, że stawki narzucone przez spółkę są zawyżone. Najbardziej poszkodowani okazali się handlarze, którzy z dnia na dzień zostali oddzieleni od części klientów. Ostatecznie ogrodzenie zostało zdemontowane po ustaleniu konsensusu przez współwłaścicieli, jednak od tamtej pory spółka sugerowała, że miasto miało stanąć po jednej ze zwaśnionych stron.

 – Spór między tamtejszymi handlującymi to jest sprawa cywilno-prawna, którą się zajmują sądy, ale to się toczy niezależnie od ustaleń planu miejscowego – wytłumaczył Wojciech Watycha, naczelnik Wydziału Rozwoju i Urbanistyki urzędu miasta Nowy Targ.

Rozbieżne plany miasta i spółki

Po za samym pismem spółki na sesji rady miasta pojawiła się również reprezentująca Nową Targowicę mecenas Karolina Szews. W trakcie wystąpienia przyznała, że spółka domagać się będzie przed sądem odszkodowania.

 – Proponowany plan obecnie nie spełnia warunków umowy, jaka została zawarta między spółką a miastem – stwierdziła Karolina Szews. – Obecny kształt planu zagospodarowania przestrzennego jest zaprzeczeniem wszystkich ustaleń, jakie zostały zawarte w 2014 zostały. Zgodnie z umową w tych granicach miał być zmieniony plan zagospodarowania przestrzennego.

Kością niezgody okazuje się plan zagospodarowania przestrzennego Nowy Targ 6.II, czyli terenu obecnego placu handlowego. Teren, który dotychczas był przeznaczony do zabudowy usługowo-handlowej, po wprowadzeniu zmian ma zostać podzielony. Wydzielony teren ma wynosić 1/5 całego placu targowego i ma mieścić w sobie m.in. usługi hotelowe i gastronomiczne. Obecnie mieści się tam parking.

Co więcej, uchwalenie planu miejscowego przez radnych przekreśla plany Nowej Targowicy, która wnioskowała o przyznanie pozwolenia na budowę stacji paliw. Według niej nowopowstała stacja paliw wyeliminowałaby przejazdy handlarzy, którzy – aby zatankować – muszą jechać na drugi koniec miasta. A to powoduje korki w centrum Nowego Targu. Urzędnicy nie wydali zgody.

„Partykularne interesy spółki nie stanowią przesłanki dla zmiany projektowanych ustaleń planu miejscowego, ponieważ jego zapisy są kierowane do wszystkich władających nieruchomościami nim objętych. Dedykowanie ustaleń planistycznych dla jednego podmiotu stałoby w sprzeczności z zasadą równego traktowania podmiotów gospodarczych, które już działają lub mają zamiar podjąć działalność” – czytamy w uzasadnieniu projektu uchwały.

Władze miasta tłumaczyły, że jako podmiot publiczny nie mogą wspierać tylko i wyłącznie jednego podmiotu prywatnego. Tymczasem spółka sugeruje, że działania miasta mają celowo wyrządzić krzywdę Nowej Targowicy.

 – Niekorzystne decyzje podejmowane przez gminę w okresie ostatniego roku bardzo zniechęcają spółkę do dalszego inwestowania w tym miejscu – podsumowała mec. Szews. – Bardzo prosimy o nieuchwalanie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego Nowy Targ 6II.

– Spółka po raz kolejny mówi o ewentualnych działaniach prawnych, które zamierza podjąć po uchwaleniu tego planu miejscowego. Oczywiście, każdy ma prawo skarżyć taką uchwałę, plan miejscowy jest aktem prawa miejscowego, każdy ma prawo złożyć skargę na ten plan, natomiast mamy opinię naszego radcy prawnego i zgodnie z jego opinią zmiana ta nie narusza umowy dzierżawy ze spółką – odpowiadał z mównicy Wojciech Watycha, naczelnik Wydziału Rozwoju i Urbanistyki urzędu miasta Nowy Targ.

Radni podzieleni

Koncepcja rozdzielenia placu targowego zakłada stworzenie układu komunikacyjnego na terenie targowiska. Dzięki temu nowopowstała droga upłynniłaby korkujący się tam w dniach targowych ruch samochodowy. Co więcej, w planach jest stworzenie zatok autobusowych, dzięki którymi kupcy na jarmark dojeżdżaliby busami i autobusami m.in. komunikacji miejskiej.

 – Koncepcja zakłada wyodrębnienie części terenu za pomocą przecięcia placu targowiska drogą – tłumaczył Bartłomiej Stawarz, architekt projektu. – Będą tam zakazy inwestycji, które mogłyby powodować konflikt z tą dzielnicą handlową. Są to przedsięwzięcia negatywnie wpływające na środowisko takie jak produkcja mas bitumicznych, betonu, unieszkodliwianie odpadów, punkty przeładunkowe np. złomu i instalacje związane z chowem i ubojem zwierząt.

Mimo to część radnych była negatywnie nastawiona.

– Te tereny, gdzie chcecie dzierżawcom dać możliwość budowy obiektów gastronomicznych bądź hotelowych, obecnie są przeznaczone na parking. Już teraz ciężko tam o wolne miejsce, zdarzało się, że auta stały w połowie miasta, aby dojechać gdziekolwiek – zastanawiał się Andrzej Swałtek. – To gdzie te wszystkie pojazdy będą parkowały, skoro miejsca postojowe zostaną przemianowane?

 – Największy handel jest tam, gdzie są już parkingi. Zakładamy, że tak to będzie się rozwijać, wokół tych istniejących już parkingów – odpowiadał Wojciech Watycha.

Z kolei Paweł Liszka dopytywał czy wyodrębniony teren jest nowym targowiskiem oraz jaka będzie na nim opłata targowa. Zarówno naczelnik Wydziału Rozwoju i Urbanistyki jak i burmistrz Grzegorz Watycha tłumaczyli, że wysokość opłaty została ustalona przez całkiem inną uchwałę i jedno z drugim nie ma nic wspólnego.

 – Temat opłaty targowej był wielokrotnie omawiany i mamy jasny zapis: opłata targowa przy ulicy Targowej obowiązuje w wysokości jednej złotówki – stwierdził Watycha. – Plac targowy funkcjonuje już od trzech lat, on się rozwinął, widzimy jak się ukształtowała ta zabudowa i nie przewidujemy, aby nagle nastąpił wielki bum, przez który ten handel się w dziki sposób rozleje. Niech się handel spokojnie rozwija, a spółka niech negocjuje, dogaduje z sąsiadami i żeby kompromis zawarła. Jednak co cesarskie, cesarzowi się należy i nam tutaj opłata targowa się należy.

 – Jeżeli otwieramy kolejne tereny, to tworzymy drugi plac targowy w stosunku do tego, który został utworzony, ponieważ tamten prowadzony jest przez spółkę Nowa Targowica, którą zobowiązaliśmy do otworzenia placu targowego. Uważam, że dajemy argumenty do tego, żebyśmy byli skazani jako miasto – odparł Paweł Liszka.

 – Jeżeli plan jest wadliwy, to w pierwszym rzędzie będzie kontrolowany przez wojewodę – odrzekł na zakończenie burmistrz. – Już czas żeby ten plan wyszedł już z miasta i niech idzie do organu kontrolnego jakim jest wojewoda. Niech będzie też poddany sądowej kontroli. Bo inaczej w tym gronie będziemy tylko mielić te same argumenty; ani ja nie przekonam pana Pawła Liszki, ani pan Liszka mnie nie przekona. Po tak długim czasie powinniśmy go wypuścić.

Głosować czy nie głosować

Radny Bartłomiej Garbacz wnioskował o przesunięciu głosowania na kolejną sesję rady miasta, aby każdy z radnych mógł podjąć rozmowy zarówno ze spółką Nowa Targowica jak i handlarzami. Dotyczyło to tych radnych, dla których jest to pierwsza kadencja i nie mieli możliwości przeanalizowania dogłębnie zapisów umowy pomiędzy miastem a spółką.

 – Może uda się w drodze rozmowy wyjaśnić wszelkie wątpliwości i ewentualnie te punkty umowy, które będą skutkowały skarżeniem naszego planu miejscowego – mówił radny Garbacz. – Podejmując uchwałę musimy się liczyć z tym, że zostanie ona zaskarżona. Przynajmniej ja chciałbym mieć poczucie, że zrobiliśmy wszystko aby podjąć uchwałę, która utrzyma się obrocie prawnym.

 – Prosimy pana burmistrza o udostępnienie umowy najmu z Nową Targowicą, gdyż nie mieliśmy możliwości zapoznania się z tymi dokumentami – podjęła Agata Michalska.

Tymczasem, według jednej z radnych, temat dyskusji był już omawiany na ubiegłotygodniowej Komisji Finansów rady miasta.

 – Przecież już rozmawialiśmy na te tematy – oburzyła się Stefania Drąg-Iłęda. – Ta dyskusja przebiegała w zupełnie innym tonie na Komisji Finansów, natomiast tutaj, pod publiczkę, będziemy to obracać w kółko i mielić? To naprawdę śmiesznie wygląda, zakończmy już tę dyskusję.

Ostatecznie pomysł nie przeszedł w głosowaniu. Dziewięciu radnych było za, 11 było przeciwko.

Problem o… nazwę uchwały

Spór pośród radnych wybuchł także o nazwę uchwały. Radny Marek Fryźlewicz podniósł temat, wskazując, że nazwa uchwały dotycząca placu targowego brzmi enigmatycznie „Nowy Targ 6 II”. Podkreślał, że inne uchwały w swoich nazewnictwach mają wpisane nazwy przedmiotu bądź lokacji, których dotyczą. Tak było w przypadku uchwały dotyczącej zmian w zagospodarowaniu przestrzennym terenu Zajezdni.

 – Ta uchwała powinna nazywać się nie „Nowy Targ 6 II”, a „Targowica” – tłumaczył poprzedni burmistrz Nowego Targu. – Chodzi o to, aby była jawność w samorządzie. Nie powinniście niczego zakrywać przed mieszkańcami.

Kuriozalnym zatem okazała się odpowiedź naczelnika Wydziału Rozwoju i Urbanistyki. Zapytany przez przewodniczącego rady miasta o to, kiedy powstała nazwa uchwały, Wojciech Watycha odrzekł, że za czasów burmistrza Fryźlewicza.

 – Zgłaszam sprzeciw wobec nazwy “Targowica”. To słowo jest bardzo pejoratywnie nacechowane w języku polskim – ciągnął temat burmistrz Watycha. – Można od ręki w internecie wystukać „targowica” i dowiedzieć się co wyskakuje. Właśnie sobie wpisałem i wychodzi mi taki tekst: „słowo targowica jest w języku polskim synonimem najcięższej zdrady narodu i państwa. Przywódcy Konfederacji Targowickiej dążyli do podziału państwa na samodzielne prowincje i nie zamierzali poddać się prawom ustanowionym przez Konstytucję Trzeciego Maja”. Odkąd pamiętam w Nowym Targu był jarmark, moi dziadkowie i rodzice chodzili na jarmark, a nie na targowicę. Handlowało się na jarmarku, a nie na targowicy. I tradycją naszą jest nowotarski jarmark. I sam ten dopisek może niewłaściwe skojarzenia wywoływać.

Jednak, ku rozbawieniu zebranych, radny Fryźlewicz nie ugiął się przed argumentami burmistrza.

 – Jarmark pochodzi z języka niemieckiego. Jest to niemieckie słowo, choć myślę, że germanizmy też możemy wprowadzać. Ale to miasto, którym jesteśmy, nazywa się Nowy Targ od prawie siedmiu wieków. Targowica brzmi lepiej – tłumaczył radny. Po chwili jednak dodał: – No dobra, niech ta uchwała nazywa się „Targ przy ulicy Targowej”, żeby już nie było tych złych skojarzeń.

W trakcie głosowania nad zmianą nazwy uchwały dwunastu radnych zagłosowało „za”. Ośmiu było przeciwko i przy jednym wstrzymującym głosie zostało zmienione nazewnictwo uchwały na „Targ przy ulicy Targowej”.

Sprawa idzie do sądu

Ostatecznie radni, mimo próśb mec. Szewc działającej w imieniu spółki Nowa Targowica, przegłosowali plan miejscowego zagospodarowania przestrzennego dla placu targowego. Dwunastoma głosami przyjęto uchwałę. Pięciu radnych było przeciwko, czterech wstrzymało się od głosu.

To automatycznie oznacza, że Nowa Targowica wytoczy proces sądowy miastu w sprawie złamania warunków umowy sprzed kilku lat. Władze Nowego Targu nie wydają się tym faktem zastraszone.

 – Niestety borykamy się z różnymi, niekorzystnymi Nowemu Targu wnioskami. A to o ograniczanie powierzchni handlu, to o zniesienie opłaty targowej – wskazywał Grzegorz Watycha. – Niestety, umowa dzierżawy zawarta przez mojego poprzednika miała dobrą intencję, żeby miasto czerpało coraz większe pożytki. Ale tymi pożytkami spółka Nowa Targowica nie chce się dzielić, wręcz jeszcze chce ustalać zasady kto i na jakich zasadach może korzystać z placu targowego. Tak być nie może.

Zmiany na placu targowym mają zostać wprowadzone do kilku lat.

/ps/

redakcja 04.02.2019
Komentarze

Napisz komentarz

Komentarze muszą najpierw zostać zaakceptowane przez administratora. Redakcja nowytarg24.tv nie odpowiada za treść komentarzy internautów.

Zobacz również