Kamery live
prognoza pogody

Zacny kapłański jubileusz O. Leona Knabita – w Gronkowie i po góralsku

Wyciszenie Włącz dźwięk

GRONKÓW. Jak góry i górale kochają Ojca Leona Knabita – najsłynniejszego z tynieckich benedyktynów i jednego z najbardziej medialnych polskich duchownych – pokazało słońce, które wyjrzało tylko na dzień Jego wielkiego jubileuszu. 65-lecie kapłaństwa Honorowego Gronkowianina i Kawalera „Orderu Uśmiechu” w pierwszej parafii, gdzie duszpasterzował i budował kościół – świętowali uroczyście i hucznie Jego góralscy przyjaciele z całego Podhala, od Zakopanego po Nowy targ i dalej.

Potężna banderia konna – z trzema grupami „pytacy”, chłopcami na kucykach i trzema muzykami w „półkoskach”, wyruszyła przed południem z placu przy żwirowni między Nowym Targiem a Gronkowem. W jednej z bryczek, otoczony urodziwymi góralkami, jechał ojciec Leon, okrywając się czarnym kapturem przed porywami zimnego wiatru. Habit zdobiła wpięta pod szyją góralską spinką.  

Taka rozśpiewana, paradna kawalkada po pół godzinie dotarła przed kościół Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny, gdzie rozłożone już były stragany w odpust św. Józefa. Na jubilata, który w Gronkowie jest zdecydowanie bardziej „swoim” niż gościem, czekał inny hierarcha z tej wsi rodem – ks. prof. Władysław Zarębczan, organizator uroczystości i dzisiejszych, i tych sprzed pięciu lat, w gronie innych duchownych oraz gości zaproszonych na 65-lecie. Z krzyżem wyszedł do niecodziennego gościa ks. proboszcz Józef Motyka.

Uroczysta suma musiała zacząć się z poślizgiem, skoro o. Leon zahaczył jeszcze o plebanię, witany w jej progach przez młodzieżową orkiestrę dętą. „Witacka” z uściskami trwała dobrą chwilę, a trzeba było jeszcze nacieszyć się pięknie okutą ciupagą…

Do kościoła wprowadzała O. Leona góralska muzyka, a w prezbiterium czekały już delegacje z wierszowanymi i mówionymi życzeniami. Za całą promieniującą dobroć, mądrość, miłość i „śpasy” rozweselające duszę oraz  spotkania w Gronkowie, w Tyńcu, w Watykanie – dziękowały dzieci, dziękowali dorośli gronkowianie i górale. Celebrę uświetnił, jak zwykle, Miejski Nauczycielski Chór „Gorce” z Miasta.

– Poprzednie jubileusze były srebrne, złote, ale ten jest żelazny. Żelazny, to znaczy, że jubilat nie do zdarcia… – wykoncypował w życzeniach Wojciech Nowak, wywołując promienny uśmiech na ascetycznej twarzy O. Leona. A gdy jeszcze przypomniał góralską mądrość: „Z gymbom jak cmyntorz świata nie zbawis” – oczy jubilata radośnie błysnęły za szkłami okularów.

Niezmąconą pamięcią wykazał się on, „poprawiając” proboszcza przy formach miejscowych nazwisk w intencjach mszalnych. 

Obsypanego już kwiatami i wyściskanego O. Leona dłuższą mową witał gospodarz gronkowiańskiej świątyni.

Po sumie i jubilata, i gości czekała jeszcze druga część obchodów – w hali gimnastycznej sąsiadującej z kościołem szkoły.

Serdeczne związki o. Leona z Gronkowem datują się od 1954 roku, kiedy dla poratowania zdrowia, jako młody ksiądz Stefan Knabit, trafił on do podgórskiej parafii. Ks. prałat Władysław Miłaszewski akurat rozpoczął tam budowę kościoła, niestety, nagle zmarł. Wtedy duszpasterskie obowiązki spadły na przyszłego benedyktyna, który kontynuował budowę, murował wieżę, a – pracując potem w Brzegach – coraz bardziej zbliżał się gór.  

Autor mnóstwa książek, redaktor, bohater telewizyjnych programów („Ojciec Leon zaprasza”, „Salomon” oraz „Credo”, „Ojciec Leon zawodowiec”, „Sekrety mnichów”) – nigdy o swoich góralskich parafianach i przyjaciołach nie zapominał, jako i oni o nim. Teraz w wieku 90 lat – zawsze pogodny, dowcipny, promieniejący miłością, otoczony sympatykami i młodzieżą – pozostaje najlepszym dowodem na to, że „młodość jest stanem ducha”.

(asz)

 

 

 

 

 

Anna Szopińska 01.05.2019
Komentarze

Napisz komentarz

Komentarze muszą najpierw zostać zaakceptowane przez administratora. Redakcja nowytarg24.tv nie odpowiada za treść komentarzy internautów.

1 komentarz
Stanisław Kowalczyk 00:38 04.05.2019

Gronkwianie spisaliscie się na medal sto lat dla ojca o. Knabita

Zobacz również