„Z” jak zając, „Sz” jak szczęście – Cyrk alfabetyczny w Altanie
NOWY TARG. I dla dzieciaków, i dla ich opiekunów była to zabawa świetna a przy tym epidemiologicznie bezpieczna, bo w warunkach plenerowych. W niedzielne południe parkowa altana stała się niemalże cyrkową areną.

Nie mówimy tu jednak o cyrku związanym z przetrzymywaniem w klatkach i tresowaniem jakichkolwiek żywych stworzeń. Marta i Cezary Skroccy z Rabki, animatorzy wielu kulturalnych warsztatów, zaproszeni przez MOK, przyjechali do miasta ze spektaklem teatralnym „C jak CYRK”. Był to więc cyrk aktorski, lingwistyczny, z elementami akrobacji, tworzony na żywo, w interakcji z najmłodszą widownia.
Zwierzęta powstawały na jej oczach, z wielkich liter, a litery – z giętkich rurkowych baloników. Spektakl pełen zabawnych sytuacji, ale i dramatycznych napięć, onomatopeicznych wierszyków, ekwilibrystycznych popisów – rzeczywiście był alfabetycznym cyrkiem. Efekt teatralnego dzieła państwa Skrockich wzmacniała muzyka na żywo, wykonywana przez Rafała „Piętaszka” Nowaka.
Równie ważną rolę jak zabawa, odgrywał tu element edukacyjny, bo dzieciarnia miała okazję pouczyć się alfabetu, poćwiczyć aparat mowy, poznać specyfikę języka polskiego z niuansami wymowy. Wartka fabuła bazowała na ciągu skojarzeń ze znanymi wyrazami.
Najmłodsi mieli też sposobność wykazać się kreatywnością, bo gdy twórcy widowiska dotarli z nimi do końca alfabetu, zaproponowali powołanie do życia stwora, którego imię zaczyna się na literę „Y”. najpierw trzeba mu było nadać wygląd, zaczynając od głowy, wielkich uszu, owłosienia. Widownia szybko podsunęła propozycje. Stanęło na tym, że stwór będzie się zwał Ysony Yzombo z gatunku Ylozaur. A że mimo budzącego grozę wyglądu musi być przyjazny dla środowiska, zatem nie może pożerać innych stworzeń – najlepiej, gdyby żywił się energią y-fotowoltaiczną. Możliwe? Oczywiście, że tak.
(asz)
Komentarze