Wieści z Targowicy. Czas zimowych zapasów i… graniczne zmartwienia
NOWY TARG. Listopad to najlepsza pora, żeby domową piwniczkę zaopatrzyć w ziemniaki, buraki, marchew, cebulę, kapustę w główkach itd. Te warzywne dobra plac targowy oferuje w imponującej obfitości.
Do tego dochodzą owoce żurawiny, orzechy, czosnek, suszone grzyby, fasola różnych gatunków. Nie słabnie popyt na szatkowaną kapustę w workach. Kto jednak woli gotową, już zakiszoną, doprawioną marchewką – może ją kupić w plastikowych wiaderkach. Nie słabnie przy tym podaż regionalnych produktów serowych, choć wiadomo, że oscypek to już nie ten sam oscypek, co w porze wypasów. Nie brakuje grzybów suszonych, marynowanych ani – dopóki nie przyszły mrozy – dorodnych rydzów.
Odzieżowe stoiska szybko przestawiły się na zimowy asortyment. W kolorach, wzorach i fasonach szalików, czapek, kurtek, płaszczy – można przebierać, wybierać… Oko wabią podhalańskie i norweskie motywy sprzedawanych „z ręki” skarpet, swetrów, rękawic, kamizelek. Wszystko – czysta, żywa owcza wełna.
Pod dachem Kupieckiego Dworu na dobre rozgościły się zimowe kolekcje: i ekskluzywne futerka i moda pop – również młodzieżowa i sportowa, wziętych marek. Fasony ciepłego obuwia są naprawdę fantazyjne, a oferta – bardzo bogata.
O ważnej dla dzieci dacie 6 grudnia przypominają stoiska z zabawkami, a na nich – maskotki, gabarytowe pluszaki, samochody, koparki, rowerki dla najmniejszych, ale już i sanki, jabłuszka. No bo czekanie na Mikołaja to też czekanie na śnieg. Uwagę przyciągają ruchome zabawki na baterie – samochody i trzepocące skrzydłami papugi.
Pojawiły się już choinki, również modne teraz – z białym „szronem” na gałązkach. Jeśli niedawno królowały na stoiskach nagrobne kompozycje ze sztucznych kwiatów i znicze, tak teraz przedświąteczny charakter nadają Nowej Targowicy ozdoby i stroiki oraz Mikołaje – w postaci dużych lalek i plastikowych figur do postawienia przed domem oraz girlandy światełek w różnych formach: drzewek, zwierząt, reniferów w saniami. Większość ozdób sprzedający wykonują własnoręcznie i według swoich pomysłów. Kolorytu dodają placowi malowniczo wyglądające Romki z Rumunii.
O ile przy głównym ciągu nie brakuje szukających potrzebnych towarów, tak w bocznych alejkach zrobiło się pustawo. O przyczynie pierwszego po czasie pandemii, wyraźnego ubytku słowackiej klienteli, właściciele stoisk mówią z dużym niepokojem.
Przyczyną jest bowiem zamknięcie kilku mniejszych przejść granicznych, którymi nasi południowi sąsiedzi docierali na jarmark. Próby zatrzymania nielegalnej migracji i wzmożonych kontroli odbijają się już na koniunkturze targowego placu. A decyzje w sprawie przejść, podobnie jak wcześniej decyzje w sprawie przepisów sanitarnych, zapadają na szczeblu rządowym.
(asz)
Komentarze