Wielki dzień, wielkiego sportowca!
W wielkim stylu pożegnał się z polską publicznością kończący karierę Tadeusz Błażusiak. Nowotarżanin w swoim ostatnim wyścigu – w obecności kompletu publiczności zebranej w krakowskiej Tauron Arenie - zwyciężył w pierwszej rundzie Halowych Mistrzostw Świata.

Niesiony dopingiem 13 tysięcznej widowni nowotarżanin genialne podsumował 10 lat bycia w światowym topie.
W pierwszym wyścigu finałowym Błażusiak prowadził do momentu przerwania wyścigu w skutego upadku jednego z zawodników. Wtedy wyprzedził go Colton Haaker, co było jednak niezgodne z regulaminem. Amerykanin już po przekroczeniu linii mety został ukarany karą 10 sekund, co oznaczało że pierwsza pozycja przypadła Polakowi. Drugi wyścig to już popis Błażusiaka, który mimo kolizji z jednym z przeciwników, wygrał z przewagą aż 9 sekund nad Alfredo Gomezem. Wyścig numer trzy nowotarżanin przegrał jedynie z Haakerem. To wystarczyło by triumfować w klasyfikacji generalnej.
– To, co tutaj się wydarzyło, to jest sen. Nie mogłem sobie wyobrazić lepszego zakończenia kariery. Dziękuję wam – mówił Błażusiak tuż po zakończeniu zawodów, zwracając się do publiczności – Naprawdę mocno cisnąłem. W Stanach miałem rozwaloną rękę, nie bardzo mogłem jeździć. Jak tylko zaczęło się robić lepiej, opuściłem ostatnią rundę mistrzostw Ameryki Północnej, wróciłem do Europy. No cóż, dałem z siebie wszystko i bardzo wam dziękuję za to, że jesteście. To niesamowity dzień – dodał bohater sobotniego wieczora.
Zdjęcie: www.adamowski.com.pl
Komentarze