VI Zjazd Karpacki – czar konnych banderii
LUDŹMIERZ. Moc wydarzeń złożyła się na trzydniowy program VI Zjazdu Karpackiego. W sobotę ich centrum był hipodrom Podhalańskiego Stowarzyszenia jeździeckiego „Pro-Nati” przy ludźmierskich stawach. Tam bowiem odbywał się pierwszy w Polsce Przegląd Banderii Konnych i Konkurs Powożenia Tradycyjnego.
Z Nowotarszczyzny i Podtatrza, mocną ekipą także z Ziemi Sądeckiej, stawiło się przed komisją sędziowską 11 banderii. Jeźdźcy – w regionalnym odzieniu, a kilkunastoosobowa banderia ISKRA Dolina Dunajca – nawet z historycznym akcentem w osobie pięknej amazonki-szlachcianki z proporcem.
Z powodu powodzi nie dotarły banderie ze Słowacji i z Czech. Publiczność mogła jednak podziwiać zarówno konie małopolskie różnych maści, ale i np. bardzo rzadkie podwójnie perłowe konie andaluzyjskie sprowadzane z Hiszpanii czy bajkowo wyglądającego konia fryzyjskiego.
Komisja sędziowska oceniała wszystkie walory czterokopytnych, ale też uprzęże, grację, karność, zgranie, ogólne wrażenie. Rolą banderii było nie tylko zaprezentowanie się w stepie i kłusie podczas przejazdów z chorągwią lub proporcem oraz grzeczne stanięcie przed komisją, bo również wykonanie wcale nie łatwych konkursowych zadań. Jednym z nich było podjęcie przez skrajnych jeźdźców szklanego kielicha z jednego stojaka i postawienie na nieco oddalonym drugim.
Porywająco wypadł kadryl konny w wykonaniu grupy z Klubu Jeździeckiego w Czarnym Dunajcu, a niemałych emocji dostarczył zarówno zawodnikom, jak i widzom zręcznościowy i szybkościowy konkurs zaprzęgów regionalnych. Konkurencje obmyślał i czuwał nad ich przebiegiem doktor weterynarii i miłośnik koni, Maciej Baraniak.
– Pomysł Przeglądu Banderii przyszedł mi do głowy już kilka lat temu, jednak nigdy jakoś się nie składało, żeby doszedł do skutku – mówi Piotr Gąsienica, dyrektor Departamentu ds. dziedzictwa ludowego w nowosądeckim MCK “Sokół”. – A uważałem, że to zacne działanie, które wynika z historii wojskowości i pola bitwy; które w tym kształcie honorowym dotrwało do naszych czasów – powinniśmy bardziej dostrzec i zaopiekować. Banderie konne w Polsce, w Europie dziś są wykorzystywane do honorowych przejazdów, różnych otwarć, konkursów, festiwali, ale nie ma w Europie dotychczas przestrzeni na wspólne spotkanie się tych banderii – żeby mogły się poznawać, konkurować ze sobą; żeby mogły poczuć się docenione.
Stąd ten pomysł, który tego roku realizujemy przy Zjeździe karpackim, ale od przyszłego roku będzie on miał swój byt. A sukces frekwencyjny – 11 banderii z całej Małopolski, zapowiedź banderii także ze Słowacji i z Czech – wróży, że to się przyjmie, że będzie się rozrastało. Jest to trudny konkurs, z poważnymi nagrodami (przypomnijmy: Grand Prix – 6 tys. zł), ale też i bytowanie z sobą, honorowy przejazd na koniec. Jak słyszę od członków banderii – bardzo sobie cenią tę możliwość spotkania i ten konkurs. Na Podhalu rzeczywiście banderii jest na tyle dużo, że liczyliśmy na dobrą frekwencję. Bardzo mile zaskoczyła nas jednak frekwencja powiatu nowosądeckiego – liczyliśmy na dwie banderie, a jest kilka: z Podegrodzia, Jazowska, z okolic nowego Sącza, a to już dużo większa logistyka i trudność, żeby tutaj dotrzeć. Ta frekwencja utwierdza nas w tym, że w przyszłym roku warto kontynuować.
(asz)
Fot. Maciej Gębacz, asz
Komentarze