Unijne fundusze nie gryzą… – przekonali się w szlembarskiej szkole
GMINA NOWY TARG. Mała, ale urokliwa Szkoła Podstawowa w Szlembarku zaprosiła przedstawicieli innych szkół z terenu gminy Nowy Targ i przedstawicieli różnych instytucji na konferencję dość niecodzienną. Dwie godziny służyły temu, by własnym przykładem przekonać innych, że fundusze unijne nie gryzą i są środki na edukację, po które warto sięgnąć jeszcze w tej perspektywie. Trzeba tylko mieć pomysł i nawiązać kontakty. Służył tej sprawie i przyjazd specjalisty z Urzędu Marszałkowskiego.
Szlembarska szkółka od dwóch lat realizuje unijny projekt „Otwarci na Europę, otwarcie na zmiany”, w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego, finansowany z programu POWER – wiedza – edukacja – rozwój. Wcześniej mała placówka w gorczańskiej wsi zrealizowała trzy projekty z e-Twinningu, czyli internetowego programu kontaktów między szkołami, możliwego nawet na podstawowym poziomie językowym. Wtedy Szlembark m.in. wymieniał się ze szkołą w Hiszpanii zainscenizowanymi i nagranymi przedstawieniami „Czerwonego kapturka”.
– Chciałabym zachęcić wszystkich państwa do tego, żeby nie bać się projektów unijnych, żeby próbować jednak pisać te wnioski, bo są duże możliwości – zagajała Jadwiga Wojtaszek, dyrektorka SP w Szlembarku. – Nasza przygoda z programem Erasmus Plus rozpoczęła się od mojego wyjazdu na szkolenie na Słowację. Tam spotkałam nauczycielkę z Liceum Ogólnokształcącego w Krościenku, która powiedziała mi o dostępnych projektach. Przyjechałam do szkoły, opowiedziałam o tym swoim nauczycielom. Na szczęście znalazło się 5 osób chętnych. Zaczęliśmy pisać wniosek i był on bardzo obszerny – prawie na 40 stron.
Po złożeniu wniosku i dokumentów pozostawało już tylko czekać na odpowiedź z Warszawy. Wniosek uzyskał 70 punktów na 100 możliwych, ale przeszedł dopiero z listy rezerwowej i nie był już finansowany z Erasmusa Plus, ale z dodatkowego programu POWER. Realizacja zaczęła się 1. września ubiegłego roku, zakończy się 30. marca 2018. Projekt daje nauczycielom możliwość wyjazdu na kursy zagraniczne i podnoszenia kwalifikacji językowych. Kursy są na każdym poziomie, więc nie trzeba się obawiać, że ktoś nie podoła. Dla anglistów przeznaczone są metodyczne, dla innych nauczycieli – kursy dostosowane do poziomu znajomości języka.
– Oprócz tego, że są zajęcia w szkole, jest także zwiedzanie danego kraju czy miasta – zachęcała dyrektorka. – My akurat byłyśmy w lipcu przez dwa tygodnie w trójkę w Londynie, a dwie panie przez dwa tygodnie maja były na Malcie.
Zadowolenie uczestniczek projektu świadczy, że warto próbować i pociągać innych, dopóki jeszcze środki są, a w codziennej pracy z dziećmi, zwłaszcza podczas wyjazdów widać, jak bardzo języki są potrzebne. To narzędzie, dzięki któremu można nawiązywać współpracę miedzy krajami, szkołami, inicjować wymiany uczniów. A do dyrektorów kierowana jest prośba, by umożliwiali nauczycielom dokształcanie się, bo im i szkole wyjdzie to tylko na korzyść.
– W ramach tego projektu szkoła zakupiła też pomoce dydaktyczne: słowniki, przewodniki, gry dla dzieci, ponadto nawiązała współpracę z przedszkolem w słowackiej Trstenie – dodaje Jadwiga Kobylarczyk z SP w Szlembarku, uczestniczka projektu. – Uczniowie przygotowywali gazetki na temat państw Unii Europejskiej. Ogromnym jak na możliwości szkoły przedsięwzięciem było przygotowanie „Rodzinnego Festynu Europejskiego”.
Były też inne integrujące inicjatywy, które wprowadziły kulturową odmienność do szkolnej codzienności.
– Zorganizowaliśmy Halloween w szkole – uczniowie wykonywali lampiony z dyni i zbierali cukierki. Zaprosiliśmy na opłatek, podczas którego uczniowie śpiewali kolędy w języku angielskim – mówi Mariola Solana z SP w Szlembarku. –
Była to okazja do poznania świątecznych obyczajów krajów anglojęzycznych. Po takich zachętach i relacjach delegatowi Urzędu Marszałkowskiego, Arturowi Szyszkiewiczowi, zostało tylko podpowiedzieć zgromadzonym w szlembarskiej szkole, na co jeszcze w dziedzinie edukacji można zdobyć unijne środki.
/asz
Komentarze