Kamery live
prognoza pogody

“Tworzył historię miasta i w niej na zawsze został”. Wspomnienia o śp. Marku Fryźlewiczu

13 maja 2020 18:35

“Będą ludzie snuć wspomnienia różne, jak różni są ludzie, a więc będzie Marek – kolega szkolny, Marek – student, Marek – samorządowiec, Marek – samorodny historyk, Marek – książkowy szperacz, Marek – mąż, ojciec, głowa rodziny…Zawsze ten sam Marek”. Marek Fryźlewicz we wspomnieniach przyjaciół, kolegów samorządowców, burmistrza miasta. 

Jacenty Rajski, radny: Pamiętam go od początku, jak powstawał samorząd nowotarski. Wszedł do pierwszej rady z komitetu obywatelskiego i później jako radny był bardzo czuły na wszelkie rzeczy. Przynosił wiadomości, pomagał nam z burmistrzem Ramsem w pewnych sprawach w mieście. Później stopniowo już sam doszedł do tego stanowiska. Był człowiekiem dobrym, kochającym miasto i Podhale jako region, kochającym klub hokejowy, z którym miał powiązania rodzinne. Największe osiągnięcia? Rewitalizacja centrum miasta i rynku – choć dużo było przeciwników, po latach chyba każdy docenia, rewitalizacja Parku Miejskiego, budowa szkoły podstawowej na Niwie, most na Dunajcu łączący Kowaniec z ul. Waksmundzką…Stanowisko burmistrza jest bardzo stresogenne, traci się zdrowie, jest się narażonym na niezadowolenie mieszkańców. Ludzie nie potrafią docenić tego, co się zrobiło, tylko wytykają to, co jest niezrobione. Za pierwszej kadencji mocno zabiegał o to, żeby powołać Galerię BWA Jatki, zabiegał bardzo o sprawy kultury. W sprawie szkoły muzycznej też bardzo dużo zrobił, oczywiście z pomocą radnych. Ogólnie nazwałbym go dobrą duszą, kronikarzem miasta Nowego Targu, bo to miasto kochał i o ludziach wybitnych, znanych pisał, publikował w miesięczniku parafii NSPJ, w Almanachu Nowotarskim. Choć znam Nowy Targ, o pewnych osobach, rzeczach dowiadywałem się właśnie z jego artykułów.  Miał też odczyty, spotkania w ratuszu, czy właśnie galerii sztuki BWA Jatki. Był bardzo dobrym kronikarzem miasta, pokazywał walory miasta z miłością do tego miasta i jego mieszkańców. 

Wanda Szado-Kudasik, poetka: Wydawać by się mogło, że z racji różnicy wieku – mam syna starszego od Marka – będzie nam się trudno porozumieć. Nic bardziej mylnego. Rozumieliśmy się, korzystaliśmy nawzajem. Ja – z jego młodego entuzjazmu, on – z moich życiowych doświadczeń. Energiczny, pełen pomysłów, chcący budować, tworzyć, myślał o mieście jak o swojej gazdówce, ojcowiźnie. Śledził jego historię, uczył się jej i tworzył jego współczesność. Uparty, w dobrym tego słowa znaczeniu. Może nie zawsze był dobrze rozumiany. Cóż…bardzo to człowiecze. Tworzył historię miasta i w niej na zawsze został. Żal tylko, że tak prędko musiało się to młode życie zakończyć. Będą ludzie snuć wspomnienia różne, jak różni są ludzie, a więc będzie Marek kolega szkolny, Marek student, Marek samorządowiec, Marek samorodny historyk, Marek książkowy szperacz, Marek mąż, ojciec, głowa rodziny…Zawsze ten sam Marek. Ja już na zawsze wspominać będę dobrego człowieka, przyjaciela, którego Bóg powołał wiosną, w czasie oszałamiającej bieli kwitnących sadów i pachnących żywicą smreków. Dołączył do grona tych, do których serce zawsze będzie tęsknić. 

Jan Łapsa, wiceprzewodniczący Rady Miasta: Moja przygoda z Markiem tak na poważnie zaczęła się wtedy, kiedy w 1997 zostałem naczelnikiem straży. Po objęciu stanowiska przez Marka – mogę tak powiedzieć, bo był kolegą strażakiem z dziada pradziada – byliśmy zdani na siebie, ja będąc później radnym, on – burmistrzem. Musiała być ta współpraca, wspólny język, ta koleżeńskość  zaciskała się, nawet jeśli czasem mieliśmy różne zdania. Wiele nam pomógł, będąc później członkiem Ochotniczej Straży Pożarnej w Nowym Targu został odznaczony. Dzięki niemu wiele udało się dla straży, dla miasta zrobić. Ta współpraca z nim była bardzo owocna, można przeanalizować, ile się udało wtedy zrobić w rejonie Kowańca, do samiutkiego końca nasze koleżeństwo trwało. Z wielkim smutkiem i ubolewaniem mogę powiedzieć, że szkoda, że tak się to wszystko zakończyło. Jeszcze w poniedziałek na sesji rozmawialiśmy, że wszystko będzie dobrze, jednak wszystko skończyło się za szybko…

Grzegorz Watycha, burmistrz Nowego Targu: Myślę, że wielu osobom zapadł w pamięć jako osoba bardzo zaangażowana, poświęcająca swoje życie i czas dla spraw związanych z miastem i jego historią. Sprawował urząd przez długie 18 lat, w czasie transformacji gospodarczej, jaka panowała wtedy w Polsce i w Nowym Targu. Na pewno były to lata trudne, ale też dzięki otwarciu granic, funduszy europejskich miasto zaczęło mocno zmieniać swoje oblicze. 

Ewa Garbacz, radna: Ciężko pisać, że Marek Fryźlewicz “był”, przecież tak niedawno się widzieliśmy… Na poniedziałkowej sesji był jednak inny niż zwykle – nie powiedział, jak zawsze, że ładnie wyglądam, czy idealnie dobrałam sukienkę, nie zażartował. Chcieliśmy założyć Towarzystwo Przyjaźni Nowy Targ – Radevormwald. Zwlekałam z pisaniem statutu, bo ciągle nie było czasu. Poganiał, ale zawsze grzecznie. Kończyłam… Nie zdążyłam… Nie zobaczy tego statutu, ale obiecuję, Panie Marku (Marku…), że zrobię to porządnie, tak jak chciałeś. Zastosuję każdą Twoją wskazówkę. Wszystkie pamiętam. Wymienialiśmy myśli na spotkaniach w kawiarni. Właśnie te kontakty polsko – niemieckie bardzo nas do siebie zbliżyły. Rok temu byliśmy w Radevormwald. Za każdym razem, gdy odwiedzali Go znajomi z Niemiec, zawsze znalazł czas, by mnie poinformować i zorganizować spotkanie. To dzięki Niemu mam w Radevormwald wielu przyjaciół, bo to za Jego “burmistrzowania” wyjeżdżałam z dziećmi z naszej szkoły na obozy cyrkowe w Rade. To takie najlepsze moje wspomnienia – te wspólne spotkania, pogaduszki po niemiecku z przyjaciółmi i ustalanie, co ma być w statucie. Piękne wspomnienia. Założę to Towarzystwo i wiem, że będzie nad tym czuwał i podpowiadał, co robić…”

/os

Odszedł Marek Fryźlewicz – długoletni burmistrz i radny Nowego Targu

os 13.05.2020
Komentarze

Napisz komentarz

Komentarze muszą najpierw zostać zaakceptowane przez administratora. Redakcja nowytarg24.tv nie odpowiada za treść komentarzy internautów.

Zobacz również