Włącz dźwięk

Rejon Długiej Polany zaroił się dziś od miłośników górskiego biegania. Już o 7 rano wystartowali długodystansowcy, jednak prawdziwie tłoczno zrobiło się około godziny 12:00, kiedy zaplanowano bieg na 21 km. Do „zimnej połówki” zapisało się aż 400 uczestników i choć z powodu spóźnienia, wynikającego z korków na zakopiance, część musiała startować w drugiej turze, wielkość biegowej grupy, jaka w samo południe wybiegła w Gorce spod stacji na Długiej Polanie – robiła wrażenie. 

-Wspólnie z organizatorami, czyli Fundacją Murawa rozwijamy ten bieg. Jest większa ilość zawodników, w tym roku doszły dodatkowe dystanse, również dla dzieci, a także zbieg z Turbacza zimą. To sprawia, że Gorce stają się coraz bardziej popularne wśród biegaczy, a ta impreza naprawdę znacząco zapisuje się w kalendarzu biegów górskich zimowych. Trudno znaleźć województwo, z którego nie byłoby żadnych zawodników – cieszy to nas, jak i organizatorów. Osoby startujące tutaj to przede wszystkim amatorzy, którzy chcą miło spędzić czas. Mamy odzew, że wracają do Nowego Targu i w Gorce, żeby potrenować albo po prostu iść w góry z rodziną  – mówi Arkadiusz Szymczyk, kierownik Referatu ds. Sportu i Turystyki UM Nowy Targ. 

Burmistrz Grzegorz Watycha gratuluje najszybszej zawodniczce w zimowym biegu górskim na 47 km.

„Zaczyna się od 5 km na asfalcie, a kończy z latarką na czole pośrodku gór…”

Kiedy startowała  największa z grup, na mecie już obecni byli najszybsi uczestnicy porannego maratonu. Pytaliśmy ich o to, jak biega się w zimowych zawodach górskich i skąd wziął pomysł na to, by biegać właśnie po śniegu?

-To kolejne wyzwania, po prostu naturalna kolej rzeczy. Zaczyna się od 5 km na asfalcie gdzieś rekreacyjnie, a kończy się z latarką na czole pośrodku gór najlepiej w zimie, i zastanawia się, co się tutaj robi – śmieje się uczestnik najdłuższego z dystansów Karol Nehring z Sulejówka. 

-Tutaj jeden fałszywy krok i może być po zawodach. Nie można puścić wodzy fantazji podczas biegu, tylko trzeba cały czas koncentrować się na trasie, bo może być różnie. Dzisiaj pogoda piękna, widoki osładzały nam trudy, tak więc myślę, że warto i polecamy – wyjaśnia Jarosław Zbozień z Łącka. 

-Raczej nie ma czasu, żeby rozmawiać ze sobą, świetny relaks, odprężenie dla mnie. Najczęściej w mocnym biegu o stawkę na mecie mówi się, że „nigdy więcej”, ale już na drugi dzień się kombinuje, co następnego albo co zrobić lepiej za rok na tej trasie, aby wynik był jeszcze lepszy – stwierdza Krzysztof Lachor z Kłodnego.

O godzinie 13 swój bieg na 21 km rozpoczęła grupa miłośników czworonogów, zaraz potem na linii startu stanęli najmłodsi uczestnicy Turbacz Winter Trail, którzy mieli do pokonania 1,5 km i traktowali udział w wydarzeniu nie mniej poważnie niż niektórzy dorośli.”  W międzyczasie cały czas witano powracających z porannego biegu na 47 km. Na mecie kibicowali zawodnikom burmistrz Nowego Targu Grzegorz Watycha i pani wiceburmistrz Joanna Iskrzyńska-Steg. 

Jutro – kolejne starty, w tym walentynkowy bieg dla par Turbaczowe Love&Gorący Potok, którego start zaplanowano w Waksmundzie, czy Turbacz Downhill, czyli zbieg z najwyższego szczytu Gorców, tym razem w warunkach zimowych. Zaplanowano też drugi start dla najmłodszych amatorów biegów górskich. 

Relacja filmowa z wydarzenia – w „Przeglądzie Tygodniowym”. 

https://youtu.be/c5vLOza-XEY