Kamery live
prognoza pogody

Temat Nowej Targowicy na Sesji Rady Miasta: “Próby zawłaszczenia tradycji i zmonopolizowania rynku mogą doprowadzić do zachwiania jego rozwoju”

23 października 2017 21:52

Licznie przybyli handlarze związani z jarmarkiem zapełnili większość miejsc siedzących na sali obrad Urzędu Miasta. Powodem, dla którego zawitali na Sesję Rady Miasta był projekt uchwały przedstawionej przed kilkoma dniami przez burmistrza Grzegorza Watychę na Komisji Finansów, Gospodarki Komunalnej i Rozwoju, dotyczący zakończenia okresu stosowania stawki preferencyjnej opłaty targowej i ujednolicenia opłaty targowej na terenie miasta. Podczas obrad głos w sprawie zabrał sam burmistrz, główny oponent przedstawionego przez burmistrza projektu - prezes spółki Nowa Targowica Janusz Chowaniec, jak również przedstawiciel części handlarzy – Bartłomiej Pawlik.

Temat Nowej Targowicy na Sesji Rady Miasta:

Części – gdyż wbrew pozorom nie cała społeczność handlarzy związanych z Nową Targowicą jest przeciwna propozycji burmistrza. Dla tych, którzy woleliby handlową niezależność od spółki, jest ona na rękę i upatrują w niej pomocy w złagodzeniu konfliktu, jaki powstał na terenie nowego jarmarku.

Burmistrz Grzegorz Watycha celowo skrócił prezentację sprawozdania z działalności z minionego miesiąca, by w wyczerpujący sposób podać powody, dla których przedstawił radnym projekt uchwały. Jego wystąpienie było obszerne i szczegółowo przygotowane. 

– Powodem są nasilające się skargi od osób handlujących i właścicieli gruntów sąsiadujących z terenami Nowej Targowicy na wysokie opłaty, w tym także opłaty za toalety, postoje samochodów, rezerwacje miejsc, a także żądanych kwot w partycypacji tzw. kosztów wspólnych spółki Nowa Targowica, takich jak odśnieżanie, sprzątanie, koszty reklamy itp.– wyjaśniał burmistrz Grzegorz Watycha dodając, że jest to jednocześnie reakcja na przygotowany, a następnie wycofany spod obrad Rady Miasta projekt radnych, zawężający granice placu targowego.

Przypomnijmy: sprawa była podejmowana przed wakacjami. Projekt radnych, po konsultacjach z prawnikami został ostatecznie wycofany. Jego założenia – ograniczające teren targowicy wyłącznie do terenu będącego pod dyspozycją spółki i powierzające czynności zarządcze administratorowi wskazanemu przez spółkę – były tak daleko idące, że miasto nie miałoby żadnej kontroli nad targowiskiem, a władze spółki mogłyby swobodnie decydować o tym kto, gdzie i czym ma handlować. Projekt regulujący granice spółki był ponadto niezgodny z szeregiem ustaw: o samorządzie gminnym, podatkach lokalnych, swobodzie działalności gospodarczej, jak i podstawowymi wolnościami zagwarantowanymi w konstytucji RP.

– Ujednolicenie stawki miało w moim zamyśle stworzyć możliwość konkurencji dla drobnych sprzedawców, zakończyć okres przejściowy związany z przeniesieniem targowicy, jak i ustabilizować wpływy do budżetu miasta. Ujednolicenie stawek obejmuje znikomą podwyżkę, ponieważ wprowadza zasadę odpłatności w zależności od wielkości stanowiska. Stawki zaproponowane w projekcie są zbliżone do tych, które obowiązywały przez wiele lat na starej targowicy i były akceptowane. – mówił burmistrz w swoim wystąpieniu tłumacząc, że projekt uchwały nie ma na celu chęci uzyskania większych dochodów dla miasta, a jedynie zrównanie ich z tymi, jakie miasto uzyskiwało z handlu na starym placu targowym. – Uważam, że zmiana w żadnym wypadku nie doprowadzi do niekontrolowanego przenoszenia targowicy, ale umożliwi drobnym sprzedawcom utrzymanie się na rynku.

W odpowiedzi na zarzuty kierowane pod swoim adresem przez przedstawicieli spółki, burmistrz przedstawił kilka faktów z historii oddania w dzierżawę gruntu pod spółkę Nowa Targowica. Przypomniał, że umowa została podpisana jeszcze pod koniec poprzedniej kadencji przez burmistrza Marka Fryźlewicza, początkowo przekazując 3,5 ha gruntów (obecnie jest to blisko 5 ha). Czynsz dzierżawny określony w umowie był symboliczny – obecnie jest to kwota 2470 zł netto miesięcznie, co w przeliczeniu daje 5 groszy/metr kwadratowy w skali miesiąca. Karczma, będąca też domem weselnym, czy domy handlowe wzniesione zostały na terenie prywatnym osób związanych ze spółką, a nie na gruntach dzierżawionych od miasta, co mogłoby podnieść ich wartość. Umowa dzierżawy została w dodatku skonstruowana w taki sposób, że spółka może ją wypowiedzieć w każdej chwili i żądać zwrotu nakładów poniesionych na gruntach miejskich. Wielomilionowe nakłady i ryzyko, jakie poniosła spółka inwestując w teren nowej targowicy, nie są zatem związane z terenem dzierżawionym od miasta – na co wskazywały wcześniejsze wypowiedzi przedstawicieli spółki podczas środowego spotkania komisji.

– Trudno, żeby miasto i jego mieszkańcy odpowiadali za ryzyko związane z prywatnymi inwestycjami na prywatnym terenie. – powiedział burmistrz WatychaJarmark nowotarski nie jest autorskim dziełem spółki, to dorobek wielu pokoleń nowotarżan: kupców, sprzedawców, rzemieślników i mieszkańców. Bulwersującym są zarzuty wobec władz miasta o rzekomym wykańczaniu targowicy poprzez ujednolicenie stawek, które są jedynie promilem kosztów, jakie ponosi handlujący.

Burmistrz podał informację, że spółka nie tak dawno podniosła handlującym czynsz dzierżawy bez pytania kogokolwiek o zdanie, a podwyżka ta była znacznie wyższa niż ta proponowana w przedstawionym przez niego projekcie uchwały o opłacie targowej. Podniósł też istotną kwestię udostępnienia – zgodnie z umową – umów i kosztów dzierżawy i rodzaju pobieranych opłat na targowicy, do których miasto aktualnie nie ma wglądu.

– Jest to tez moment, by miasto – zgodnie z umową i deklaracjami składanymi przed przeniesieniem jarmarku – otrzymywało rzetelne dane dotyczące poniesionych nakładów i zawieranych umów dzierżawy, a także o podanie cennika opłat dzierżawy, jaki obowiązuje na targowicy i o rodzajach pobieranych opłat i okresie ich obowiązywania. To do mnie i radnych zwracają się kupcy i właściciele gruntów z prośbą o interwencję. Słyszy się na mieście – choć nikt oficjalnie tego nie zgłasza – o drakońskich opłatach sięgających kilkunastu, czy kilkudziesięciu tysięcy złotych za tzw. rezerwację miejsca, w sytuacji, gdzie miasto oddało grunt o powierzchni 5 ha za kwotę, która odpowiada czynszowi dzierżawy za trzy, może cztery stanowiska, a wszyscy wiedzą, że stoisk tych na targowicy jest ponad tysiąc teraz w szczycie.

Odniósł się też do wypowiedzi prezesa spółki Nowa Targowica, że w przypadku podniesienia przez Miasto opłaty targowej, targowicę może zastąpić galeria handlowa.

– Co do planów, że może tam powstać hipermarket – to nic nowego. Już w 2016 roku roku spółka planowała, że powstaną tam obiekty wielkopowierzchniowe, bo zwróciła się do Rady Miasta o zmiany w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Miasto zostałoby wtedy pozbawione dochodów z tytułu opłaty targowej.

Burmistrz podkreślał podczas wystąpienia niejednokrotnie, że występuje w interesie wszystkich handlujących, jak również mieszkańców.

– Zostaliśmy wybrani przez i dla mieszkańców. Naszym obowiązkiem jest dbanie o dobro miasta i mienie naszego miasta. Moim celem nie jest skłócanie się z władzami spółki, jednak nie mogę pozostać bierny wobec sytuacji, jakie mają miejsce, a także wobec nieprawdziwych zarzutów, w tym wygłaszanych ostatnio przez megafon podczas ostatniego jarmarku. Utwierdza mnie to tylko w przekonaniu o jaką kasę naprawdę chodzi. Jako burmistrz jestem gotowy do podjęcia rozmów o ustabilizowaniu się sytuacji na nowej targowicy, zakończeniu skarg handlujących, ale także właścicieli sąsiednich gruntów – deklarował burmistrz Grzegorz WatychaJednak władze spółki muszą zaprzestać wprowadzania w błąd. Muszą realizować postanowienia umowy, deklaracje, jakie były składane. Do tego musimy mieć przedstawione rzeczywiste koszty związane z prowadzeniem targowiska i opłat, których żąda się od handlujących i właścicieli gruntów sąsiadujących, którzy również tworzą całość tego placu przy ulicy Targowej.

– Sukces związany z przenosinami jarmarku powinien być sukcesem wspólnym. Powinniśmy rozmawiać na partnerskich zasadach, skoro targowica miejska jest dobrem całego miasta i możemy być z niej dumni. Występuję tu w waszym interesie – powiedział burmistrz, kierując słowa do wszystkich handlujących. – Staram się pokazać, że jestem przeciwny windowaniu tych cen. To nie jest tak, że podwyższona opłata targowa jest sięganiem do kieszeni handlujących. To odpowiednie podzielenie zysków. Nie każde miasto może poszczycić się taką tradycją, która powoduje, że pomimo wielkiej konkurencji jarmark trwa, jest w rozkwicie. Tylko i wyłącznie działania dotyczące próby zawłaszczenia tej tradycji i zmonopolizowania rynku mogą doprowadzić do zachwiania jego rozwoju – powiedział pod koniec wystąpienia burmistrz, zbierając burzę oklasków.

Oklaski zebrało też wystąpienie prezesa Nowej Targowicy, Janusza Chowańca.

– Nie było naszym pomysłem przeniesienie targowicy w to miejsce. W drodze konkursu z 2012 roku tutaj na tej sali zostaliśmy wybrani jako ci, którzy tę targowicę będą robić. Niewiele osób wierzyło, że ten projekt będzie możliwy, wiele osób się śmiało, sam doświadczyłem wielu drwin. Ja zawsze spokojnie mówiłem jedną rzecz: targowica, jeśli ma być to będzie albo wizytówką Nowego Targu albo jej w ogóle nie będzie. Tak naprawdę jesteśmy ofiarą tej nowej targowicy w tej chwili – powiedział prezes spółki Janusz Chowaniec. W odpowiedzi na fakty podane przez burmistrza tłumaczył, że idea budowy restauracji na prywatnym terenie przy targowicy była elementem niezbędnym w celu wzięcia kredytu – żaden bank nie chciał udzielić go na budowę samej targowicy. Mówiąc o gruntach przekazanych spółce przez Miasto, prezes powiedział, że teren praktycznie nie jest wykorzystywany komercyjnie

– Na tych 5 hektarach mamy parkingi. Pytam się, czy ktoś wie, żebyśmy wzięli chociaż grosza za parkingi? Te 5 ha myślmy utwardzili i uzbroili, z ugoru największego w Nowym Targu między jedną oczyszczalnią a drugą. Bardzo niewielka cześć terenu miejskiego jest przeznaczana na cele komercyjne – powiedział nie do końca pewnie prezes Chowaniec, tłumacząc się niewystarczającą ilością czasu na przygotowanie się na odpowiedź. – Większa część na pewno, przypuszczam że około 3/4 generuje tylko koszty: parkingowi, utwardzenie terenu, podatki od nieruchomości, które zostały zwiększone. Spółka z tych terenów nie ma zbyt wiele. Po zakończeniu umowy, spółka cały teren przekazuje miastu – przypomniał prezes Nowej Targowicy.

Następnie przeszedł do sedna sprawy – tematu opłat targowych.

– W środę wieczór, ciemną nocą dowiaduję się, że miasto chce dla naszych kupców zmienić opłatę targową. Nikt nie powiedział, że będzie to podwyżka o 400 procent – z 50 groszy do 2 zł. Średni koszt podatku od nieruchomości dla supermarketu to jest 6 groszy dziennie. Naszym kupcom proponuje się 2 zł – to jawna dyskryminacja naszego polskiego biznesu. Uderza się w zasadzie w najsłabszych. Dlaczego się nie podnosi silniejszym, tym sieciom, dlaczego nie próbuje się szukać pieniędzy tam, gdzie one są? Nie jest dzisiaj tajemnicą, że kupcy zwrócili się również do nas o pomoc, bo uważają, że jako organizatorzy możemy ich jakoś reprezentować. Ja bym chciał, żeby ci kupcy również sami się wypowiadali. Nowa Targowica nie płaci tej opłaty, to uderza w kupców. Mamy w całej Polsce inicjatywę dotyczącą zniesienia opłaty targowej. Motywuje się to “wyższym dobrem społecznym”. Dobrze wiemy jak działają duże sieci – chcą wyrżnąć naszych małych przedsiębiorców – podsumował prezes Nowej Targowicy.

W imieniu handlujących głos zabrał Bartłomiej Pawlik.

– Zwracam się do burmistrza. Czy uważa nas pan za handlarzy, czy za bankomaty? Uzależnia pan remont autobusów od podniesienia opłaty targowej. Przez lata nie mieliście żadnego pomysłu na nowe targowisko. Znaleźli się odważni i to zrobili. Dlaczego sami nie weszliście w ten układ? Każdy przecierał oczy ze zdumienia, że udało się tak szybko i sprawnie przenieść jarmark. A teraz wyciąga pan ręce po pieniążki, które moim zdaniem wam się nie należą. Ile zapłaci Color Park za metr kwadratowy powierzchni? Panie burmistrzu – należy jeść małą łyżeczką, a najlepiej się pan naje – podsumował kupiec.

Temat targowicy wrócił na moment w drugiej części obrad, już bez udziału handlujących. Poruszył go skarbnik Łukasz Dłubacz podczas omawiania uchwały dotyczącej zmian w budżecie. – Warto byłoby wiedzieć jakie opłaty są pobierane przez spółkę od handlujących – powiedział, próbując rozwinąć temat i podając, że z jego informacji wynika, że są to kwoty od 3,5 zł za metr kwadratowy, jednak jego wypowiedź przerwał przewodniczący, jako “odbiegającą od tematu”.

Burmistrz zapowiedział, że projekt uchwały powróci na przyszłej Sesji Rady Miasta. Wcześniej będzie dyskutowany na komisjach.

– Nowy Targ ma tradycje handlowe i z tego tytułu też ma prawo do pobierania opłat tak, jak to kiedyś zostało ustalone. Jest to przywilej królewski, chcielibyśmy z tego korzystać, oczywiście w racjonalnych granicach. Jeśli sąsiednia gmina, czy miasto zadeklaruje, że nie będzie pobierać opłaty targowej, ten handel się tam nie przeniesie, bo ten handel, jego rozmiar i znaczenie ma miejsce tylko i wyłącznie tutaj, w Nowym Targu, gdzie od wieków jest przyjęte, że są jarmarki, przyjeżdża się do miasta na handel i stąd nasze prawo, by taką opłatę pobierać – mówił burmistrz Grzegorz Watycha, już w rozmowie z portalem nowytarg24.tv – Chciałbym objąć pewnym nadzorem i zagwarantować przy tej okazji – poprzez dialog lub renegocjację umowy dzierżawy miejskiego terenu, ażeby handlujących chronić przed podwyższaniem opłat przez dzierżawców miejskiego terenu i właścicieli terenów sąsiednich. Wiemy o tym, skarżą się też handlujący, że te opłaty są podnoszone w zależności od miejsca – czy jest to przy głównej alejce, czy też stoisko narożne. Te wszystkie głosy, które się pojawiają i mówią jakie są faktyczne obciążenia dla handlujących, myślę, że skłonią radnych do tego, żeby się nad tematem pochylić i wesprzeć moje działania, żeby ustalić jakieś maksymalne stawki czy też zagwarantować, że kupcy nie będą narażeni na kolejne podwyżki opłat dzierżawnych czy to ze strony spółki Nowa Targowica, czy też wspólników mających tam swoje tereny. 

Sprostował też informację o tym, jakoby miejskie tereny Nowej Targowicy nie były wykorzystywane komercyjnie.

– Na miejskich terenach są najlepsze miejsca handlowe – są to m.in. miejsca pomiędzy ul. Targową, a budynkami karczmy. Jest to wszystko do pokazania i policzenia. Może nie większość terenu, ale najbardziej intratne miejsca są na terenie miejskim. Wartość tego terenu jest bardzo duża i powinno to mieć odzwierciedlenie we wpływach do kasy Urzędu Miasta.

Na koniec burmistrz podał istotną, wcześniej nie wspomnianą informację wynikającą z przygotowanego przez niego projektu uchwały, która zakłada, że część z podniesionych opłat i tak trafiałaby do spółki Nowa Targowica 

Nie jest tak, że zaproponowałem tylko podwyżkę opłaty. Zaproponowałem też podwyżkę kwoty wynagrodzenia za inkaso, czyli pobór tej opłaty. Jest ona dziś uchwalona na symbolicznym poziomie i nie mamy rygoru, by egzekwować odpowiedzialność za zaniżanie powierzchni handlowej, czy też nieuiszczenie opłaty. Część z tych pieniędzy wróciłaby zatem do spółki w ramach wynagrodzenia za pobór inkasa. 

/os

NT24TV 23.10.2017
Komentarze

Napisz komentarz

Komentarze muszą najpierw zostać zaakceptowane przez administratora. Redakcja nowytarg24.tv nie odpowiada za treść komentarzy internautów.

Zobacz również