Kamery live
prognoza pogody

Skażenie Dunajca. To wciąż płynie…

PODHALE. Na spotkaniu z wójtami starosta Krzysztof Faber poruszył sprawę skażenia Dunajca. Powiadomił służby ochrony środowiska. O sytuacji, którą pogarsza dramatycznie niski stan wody wiedzą samorządy, wiedzą wzywani z coraz większą częstotliwością inspektorzy WIOŚ; wiedzą wody Polskie; wie nowotarska policja prowadząca postępowanie. Efekt – na razie żaden.

Skażenie Dunajca. To wciąż płynie…

Cuchnący plankton wciąż napływa z górnego biegu Białego Dunajca, tworząc coraz grubsze kożuchy zanieczyszczeń na jazach małych elektrowni wodnych, zwłaszcza w  Szaflarach i Waksmundzie. Od lat nie jest tajemnicą, że dużym ładunkiem ścieków zasilają nurt Białego Dunajca potok Poroniec i inne dopływy.

 Świeższa i cięższa zawartość szamba osiada na dnie, uruchamiając silne procesy fermentacyjne. Woda w jazach bez przerwy „bąbelkuje”. Bardziej „przetrawione”, lżejsze osady pływają na powierzchni wody, sklejają się, oblepiają brzegi. To dość przerażający obraz „jedności Podhala w obliczu ekologicznych zagrożeń”. Tych, którzy mieszkają wyżej, a zwłaszcza tych, którzy korzystają z popandemicznego boomu turystycznego, w haniebny sposób pozbywając się większej ilości ścieków – głowa nie boli o to, co dzieje się w dolnym biegu potoków.      

Sanepid ma w swojej gestii tylko wodę do spożycia i do kąpieli, jednak przy okazji prowadzonych kontroli stara się również sprawdzać gospodarkę ściekową i szczelność szamb. Ale zanieczyszczenia wód płynących to już nie jego jurysdykcja.

Tego roku żaden podmiot działający na brzegach Jeziora Czorsztyńskiego nie zgłosił urządzonego kąpieliska. Jolanta Bakalarz – Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny, nawet nie jest zdziwiona takim stanem rzeczy. Przy tak intensywnym napływie zanieczyszczeń woda w żadnym czynnym wcześniej punkcie raczej nie nadawałaby się do kąpieli. O tym, z czego składają się muły denne Jeziora – strach pomyśleć.    

Raz więcej, raz mniej, ale ciągle to płynie i zatrzymuje się na elektrowni – mówi Józef Stachoń-Tutoń, kierownik Małej Elektrowni Wodnej w Szaflarach. – Z czasem to przez turbinę przechodzi lub przez jaz przepływa. Przyjechały służby w WIOŚ-u z Nowego Sącza, zostały poinformowane o sytuacji, pobrały próbki. Wcześniej raczej nie podejmowałem interwencji – od stanu nurtu są Wody Polskie, ochrona środowiska. Ale teraz już zacząłem zgłaszać, bo pojawiły się sugestie, że to elektrownia spowodowała zanieczyszczenie. Tak, że teraz zgłaszam do WIOŚ-u – do Krakowa, do Nowego Sącza. Wiedzą, obserwują i mam nadzieję, że ten problem będzie rozwiązany.

Niestety, przez lata nie udało się samorządom wzdłuż linii Białego Dunajca zdyscyplinować gospodarki wodno-ściekowej na tyle, by zapobiec powtarzającym się skażeniom. Czasem powodem jest brak straży gminnej, czasem słabość służb ochrony środowiska. A po krótkiej historii funkcjonowania Podhalańskich Służb Ekologicznych nie mamy na Podhalu żadnej jednostki szybkiego reagowania z WIOŚ-owskimi uprawnieniami.

Teoretycznie sprawa jest prosta: tam, gdzie obiekty – zwłaszcza kubaturowe pensjonaty – nie są podłączone do sieci kanalizacyjnej i korzystają z szamb, należałoby rygorystycznie i systematycznie sprawdzać, czy ilość pobranej wody równa się ilości ścieków wywiezionych na oczyszczalnię.

– Jeżeli szambo ma np. pojemność 10 kubików, należałoby ścieki wywozić co 3 – 4 tygodnie – przypomina o prostym algorytmie Jolanta Bakalarz. – Są też przepisy ustawowe, określające ilość ścieków w zależności od liczby mieszkańców.

Przepisy jednak na Podhalu przyjęły się jednak mniej niż średnio. Iluż właścicieli obiektów skrupulatnie rejestruje zakwaterowanych turystów (na wypadek kontroli „krewnych i znajomych” w gościnie)? Do obiektów branży hotelarskiej wytwarzających najwięcej ścieków, dochodzi branża garbarska, gastronomiczna, pralnie, itd. A podmioty gospodarcze obejmują istotną część gminnego elektoratu…

Od dawna też nie było „twardej” rozmowy o przyczynach skażeń Dunajca między władzami powiatów nowotarskiego i tatrzańskiego. A proces kanalizowania zlewni górnego Dunajca, mimo, że z punktu widzenia Warszawy mógł się wydawać zakończony, nigdy skutecznie zakończony nie był. Tak dochodzi do postępującej degradacji nie tylko „harnasia górskich rzek”, ale i widokowo najpiękniejszego z polskich jezior.       

Być może najskuteczniejszym środkiem  dyscyplinującym sprawców zrzutów byłyby zmasowane działania kilku służb: ochrony środowiska, Wód Polskich, Urzędu Celno-Skarbowego, straży gminnych, policji. Kamery termowizyjne i inne środki techniczne ułatwiające wykrycie nielegalnych zrzutów ścieków też istnieją. Ale do tego trzeba zbiorowej woli i determinacji. 

(asz)

 

 

 

 

Anna Szopińska 01.07.2022
Komentarze

Napisz komentarz

Komentarze muszą najpierw zostać zaakceptowane przez administratora. Redakcja nowytarg24.tv nie odpowiada za treść komentarzy internautów.

1 komentarz
Mariter 14:47 02.07.2022

Karać za zrzuty szamba milionami i zabieać licencje na działalność.Tylko wysokie kary i nieuchronność wyroku mogą nas uratować.

Zobacz również