Jeszcze przed jesienią Podhalański Szpital zmuszony był przystąpić do remontu mocno uszkodzonej i niezdatnej do użytku magistrali wodnej. To oznaczało głębokie na kilka metry wykopy miedzy budynkiem administracji a pawilonem D.

– Musieliśmy nawet zrezygnować z zasilania obiektów Szpitala tą magistralą – na szczęście mamy też inną możliwość – mówi dyrektor Marek Wierzba. – Natomiast postanowiliśmy wymienić znaczny odcinek mocno skorodowanych rur i hydrantów. To się wiązało z koniecznością wykopów na dużą głębokość i szerokość, a potem doprowadzenia terenu do porządku. Uznaliśmy że jest to dobra okazja, aby zrobić parking.

Dzięki temu przybyło na terenie Szpitala ok. 50 miejsc postojowych. Gdy nowa część parkingu była już gotowa, 1. grudnia zniknęły szlabany i opustoszała budka przy wjeździe. Miejsca nie są limitowane, na parking każdy może wjechać o dowolnej porze i tam zostawić samochód bez ponoszenia opłat.

 – Wynika to z faktu, że dzierżawca, z którym mieliśmy umowę – bez zgłaszania wcześniej takiego zamiaru – zrezygnował z prowadzenia tej działalności i zwrócił się do nas o rozwiązanie umowy za porozumieniem stron – wyjaśnia dyrektor. Ponieważ od pewnego czasu mieliśmy już różnice zdań w wielu obszarach dotyczących pracy parkingu, więc skorzystaliśmy z tej okazji. Dzierżawca zabrał sobie to, co zgodnie z umową tutaj zainstalował. Natomiast nie jesteśmy w stanie w tak krótkim czasie zorganizować się, żeby urządzić ten parking po nowemu. Ale pracujemy nad tym i myślę, że już w lutym wrócimy do starej formuły.

Szpital zamierza odtworzyć funkcjonowanie parkingu na podobnych jak wcześniej zasadach. Jeśli urządzenie go na nowo i ustalenie sposobu administrowania nie uda się dyrekcji w styczniu, to w lutym już na pewno.

 – Chcielibyśmy też uwzględnić wszystkie uwagi oraz prośby pacjentów czy ich rodzin – chodzi przede wszystkim o wjazd i czas postoju bez uiszczania opłaty – deklaruje dyrektor. – Myślę, że uda się to nam tak zrobić, żeby pogodzić wszystkie interesy. Chcę też odpowiedzieć na bardzo często powtarzające się pytanie, czy istnieje konieczność, aby w jakikolwiek sposób to regulować. Są głosy, aby zostawić tę przestrzeń i każdy parkuje, gdzie chce. Niestety, nie jest to możliwe. Obecnie wszyscy, którzy Szpital odwiedzają – pacjenci, ich rodziny i dostawcy – to tak duży, intensywny ruch, że musimy go w jakiś sposób uporządkować i reglamentować ilość miejsc. W przeciwnym razie może nastąpić zakorkowanie parkingu i wjazdu do szpitala.

Nim zobaczymy skutki tych zmian – już teraz,  zwłaszcza od wczesnego rana do popołudnia, można zaobserwować, że parking wypełniony jest do ostatnich miejsc.

(asz)