Prof. Tadeusza Trajdosa księga o zarazie. In periculo mortis…
NOWY TARG. Podhalańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk – prócz sztandarowego Almanachu Nowotarskiego – powiększa listę swoich wydawnictw o ambitne, ciekawe pozycje. Kolejna to dzieło prof. Tadeusza Trajdosa pod intrygującym tytułem „Śmierć ich przywiodła”.

Podtytuł wyjaśnia wiele: Przedstawienia świętych Sebastiana, Rocha i Rozalii oraz ich kult w katolickiej Europie ze szczególnym uwzględnieniem Orawy XVII – XIX wiek.
Autora, przez wiele lat związanego z Instytutem Historii Sztuki Polskiej Akademii Nauk, działacza Towarzystwa Przyjaciół Orawy, współtwórcę Związku Polskiego Spiszu, twórcę Rady Muzealnej Orawskiego parku Etnograficznego w Zubrzycy Górnej, redaktora „Rocznika Orawskiego”, współprzewodniczącego bilateralnej komisji historyków polsko-słowackich, twórcę ponad pół tysiąca publikacji – na Podhalu, Spiszu, Orawie, ziemi sądeckiej, po obu stronach polsko-słowackiej granicy przedstawiać nie trzeba. Jest badaczem zaangażowanym, dociekliwym i benedyktyńskiej pracowitości.
Temat, który tym razem wziął na warsztat, jednak zdumiewa i przyprawia o gęsią skórkę, bo stawia nas wobec spraw ostatecznych, co więcej – przeniknięty jest refleksją, że współczesna cywilizacja nie umie wyciągać wniosków z doświadczeń tysiącleci i w obliczu epidemicznych zagrożeń wciąż jest bezradna jak dziecko we mgle. Co gorsza – postępy w medycynie i farmakologii prowadzą nas do zadufania i lekceważenia czającego się widma pandemii. Wnioski wyciągnięte z koronawirusowego żniwa trwożą jeszcze bardziej.
W kolejnych rozdziałach autor prowadzi nas przez starożytne zarazy powodowane przez nieznanego mikroba, słynną dżumę Justyniana, azjatycką „żółtą zarazę”, „czarną śmierć” pustoszącą Europę w XIV wieku, tajemnicze i już niespotykane „poty angielskie”, krwotoczną zarazę w krajach skandynawskich, ospę, tyfus plamisty, przywleczoną z Indii cholerę, rosyjską „zgniłą febrę”, „złośliwą biegunkę” itd. Kolejne fale dżumy napływały do Polski przeważnie z Turcji przez Węgry. Gdy w XVIII wieku wygasła w Europie dżuma, jej miejsce zajęły tyfus, ospa, grypa, malaria, koklusz, czerwonka, hiszpanka. Te masowe tragiczne wydarzenia przeplatały się z latami nieurodzaju i głodu.
Nie to makabryczne repetytorium z historii epidemii jest jednak istotą książki, która autor planował od kilku lat.
Zawsze interesowałem się zachowaniem ludzi podczas zagrożeń, wobec których odczuwali rozpacz i bezsilność – przyznaje prof. Trajdos we wstępie. Zaraza (czyli mór) towarzyszyła ludziom przez setki lat, na szczęście z dłuższymi lub krótszymi przerwami. Jej obecność umacniała w ludziach trafne przekonanie o kruchości życia i zmienności losu. Utrwalała też poczucie daremności starań o pomyślny byt. Szukano sposobów, by to przerażające zagrożenie odeprzeć, choćby na jakiś czas; aby ocaleć, przeżyć razem z bliskimi, rodziną, z przyjaciółmi.
Uciekanie się do opieki i pomocy wybranych świętych, „patronów morowych”, jeszcze w XIX wieku był jednym ze sposobów szukania ratunku. Śladów tej pobożności wotywnej prof. Trajdos szukał na Orawie, Spiszu, także po słowackiej stronie. Znajdował je w Starym Sączu, Muszynie, Siemiatyczach, ale też w sanktuariach św. Sebastiana, Rocha i Rozalii we Włoszech, w Hiszpanii, w Niemczech i w Rosji. Bogaty materiał ilustracyjny jest wartością dodaną księgi o zarazie, której epilog bynajmniej nie wyczerpuje oceanu pandemicznego tematu, tylko staje się oskarżeniem „paraliżującego umysły” systemu, nazywanego przez autora globalem:
(…) Mimo fenomenalnego poziomu nauki i techniki, współczesne społeczeństwo, z jednej strony podatne na tandetną propagandę systemu, z drugiej żyjące odruchami anarchicznymi, nastawione konsumpcyjnie i ludycznie (zabawowo), wiecznie roszczeniowe, jest o wiele bardziej bezbronne wobec zarazy niż w przeszłości.
Przyczyn tego, że świat nie zdał egzaminu w obliczu pandemii i skazuje się na dalsze plagi, prof. Trajdos upatruje głównie w braku autorytetu i dyscypliny. A wygasłej w XX wieku powszechnej czci morowych patronów wskrzesić już się raczej nie da…
Promocja najnowszego wydawnictwa PTPN-u odbyła się w ratuszu. Rozmowę z autorem prowadziła dr Barbara Zgama. Przejmującą pieśnią z gitarowym akompaniamentem nastrój tworzyła Sylwia Basta. Niezwykła książka ukazała się dzięki dofinansowaniu bibliotek orawskich, Urzędu Gminy i Banku Spółdzielczego w Jabłonce i Banku KARPATIA, a wyszła drukiem z nowotarskiej drukarni MK. Wiele osób z Orawy i Spiszu pomogło prof. Trajdosowi w kwerendzie i gromadzeniu dokumentacji fotograficznej. Grono przyjaciół z obu regionów gościło więc na tym wydarzeniu.
(asz)
Fot. Paweł Kos, asz
Komentarze