Po przypadku z interny – dziś testowanie pacjentów oddziału. Trudny czas dla Podhalańskiego Szpitala
POWIAT NOWOTARSKI. Podhalański Szpital wciąż boryka się ze skutkami przypadku koronawirusowego zakażenia na oddziale chorób wewnętrznych. Wczoraj pobierane były wymazy od personelu medycznego, dziś testowanych będzie 44 pacjentów. O rozwoju sytuacji przesądzą wyniki.
To, czego doświadcza Szpital, jest dużej mierze reperkusją wzrostu ilości zakażeń na Podhalu, powiązanego oczywiście z intensyfikacją ruchu turystycznego. Z pomocą odpowiednio wcześniej zorganizowanego pretriage’u duża placówka stosunkowo długo unikała przeniknięcia zakażeń koronawirusem na oddziały. Teraz wydarzyło się, to co było nieuchronne i dotknęło akurat interny.
– Pacjent został hospitalizowany z powodu niewydolności dróg moczowych – wyjaśnia Marek Wierzba, dyrektor Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego. – Oczywiście był badany, oceniany pod kątem nosicielstwa koronawirusa i zostało to wykluczone. W trakcie leczenia, po kilku dniach, okazało się, że ktoś z bliskich członków rodziny tego pacjenta przeszedł test, który dał wynik pozytywny. Pacjent został natychmiast wyizolowany i pobraliśmy od niego wymaz, kierując go do w miarę szybkiej diagnostyki, bo, niestety, dzisiaj to dość długo trwa. Wszystkie procedury, które w takich wypadkach obowiązują, zostały zastosowane. Pacjent jest już przekazany do szpitala jednoimiennego, natomiast w zaistniałej sytuacji wstrzymaliśmy przyjęcia nowych pacjentów na oddział oraz wypisy pacjentów, którzy są hospitalizowani.
Ani wejść, ani wyjść
Ta oddziałowa kwarantanna potrwa, aż od wszystkich pacjentów interny zostaną pobrane i przebadane wymazy. Podobnym procedurom został poddany personel medyczny, pielęgniarski, opiekunki medyczne i obsługa żywieniowa. Wymazy od pracowników Szpitala były pobierane w środę, a od pacjentów – będą dziś.
– Jeżeli okaże się, że nie mamy nikogo pozytywnego – ani wśród pacjentów, ani wśród personelu – to wracamy do normalnego trybu funkcjonowania oddziału – zapowiada dyrektor. – A jeśli okaże się, że wśród personelu czy pacjentów są osoby pozytywne, to, niestety, będziemy musieli ich izolować i stosować zupełnie inne procedury.
Na razie w kwarantannie są dwie osoby z personelu, które miały bezpośredni kontakt z zakażonym pacjentem, a pracowały bez pełnego zabezpieczenia. Na razie więc koronawirus w Szpitalu nie spowodował większych problemów kadrowych. Natomiast na oddziale przebywa 44 pacjentów.
– Wszyscy ci pacjenci są zaopiekowani, są leczeni – zaznacza dyrektor. – Ich pobyt przebiega normalnie, wyjąwszy fakt, że część mogłaby już zostać wypisana, gdyby nie trzeba się było upewnić, czy nie są zarażeni.
Pretriage – nie przed wszystkim chroni
W tym samym czasie do dużego niepokoju związanego z ewentualnością zakażenia doszło na oddziale kardiologicznym.
– Pojawiło się podejrzenie, że pacjent również był „z kontaktu” z osobą zakażoną, ale w efekcie okazało się, że takiego kontaktu nie miał – tłumaczy szef placówki. – Jeżeli pretriage pozwala nam dość skutecznie selekcjonować pacjentów przed dostaniem się do Szpitala, tak w przypadku osób przywożonych z udarami, zawałami, nieprzytomnych – priorytetem jest szybka interwencja.
Z tego też powodu Szpital nie jest w stanie całkowicie zabezpieczyć się przed przeniknięciem zakażenia na wysokospecjalistyczne oddziały. Pozostają tylko środki ochrony i sanitarne procedury.
Oddział „covidowy” wchłonęła chirurgia. Ale może wrócić
Na przełomie kwietnia i maja w Podhalańskim Szpitalu – zgodnie z przyjętym systemem szpitala jednoimiennego i oddziałów zakaźnych w innych szpitalach – został utworzony mały oddział covidowy. Pacjentów z wynikiem pozytywnym na etapie SOR-u udawało się jednak szybko przekazywać do szpitali zakaźnych w Krakowie lub na oddział zakaźny w Suchej Beskidzkiej. Miejsce wydzielone z obszaru docelowo przeznaczonego dla chirurgii przestało więc być konieczne. Stało się natomiast bardzo potrzebne dla pacjentów pracującej na coraz większych obrotach operatywy.
– Niezależnie od sytuacji związanej z covidem, mamy przecież mnóstwo pacjentów nowotworowych, którzy też potrzebują pomocy i łóżek – mówi dyrektor Wierzba. – Stwierdziliśmy więc, że odchodzimy od takiego rozwiązania, ta powierzchnia została już wchłonięta przez oddział chirurgiczny.
Dyrektor Podhalańskiego Szpitala, który jest jednocześnie szefem komisji zdrowia Sejmiku Województwa – wie, że w Małopolsce coraz częściej mówi się o potrzebie uruchomienia kolejnego szpitala jednoimiennego.
– Bacznie obserwujemy sytuację i jeżeli okaże się, że będziemy zmuszeni do tego, aby hospitalizować u siebie pacjentów z koronawirusem – mamy w zanadrzu rozwiązania, mamy przygotowane decyzje, które pozwolą taką przestrzeń wydzielić i oddział urządzić – zapowiada dyrektor.
(asz)
Komentarze