Ogień nad magazynem PCD Salami
NOWY TARG. Rozpoczęta przed południem akcja gaśnicza w budynku hurtowni i magazynu firmy PCD Salami nieopodal dworca PKP jeszcze trwa. Strażacy wciąż szukają utajonych zarzewi, na miejscu są policja i biegły sądowy. Nie obejdzie się bez kamery termowizyjnej.
Straty spowodowane pożarem właściciel – bardzo wstępnie – szacuje na 1,5 miliona zł. W akcji było zaangażowanych wyjątkowo dużo sił i środków – aż 31 jednostek i 4 podnośniki.
Zgłoszenie o pożarze dachu nad magazynem PCD Salami stanowisko kierowania nowotarskiej KP PSP odebrało o godz. 11.15. Pożar zaczął się od ocieplenia dachu wykonanego z blachy falistej. Pod blachą ułożone były: warstwa wełny mineralnej, płyty PCV z pianką uszczelniającą i siding. Dym nad miejscem pożaru był widoczny z odległości kilku kilometrów.
Wydobywające się spod dachu kłęby toksycznego dymu zmuszały strażaków do używania aparatów powietrznych. Duże zapotrzebowanie na te środki ochrony dróg oddechowych zaspokoił dopiero specjalny samochód ściągnięty z Krakowa. Prócz wozów z miasta i okolicznych OSP, na miejsce zadysponowano jednostki z Suchej Beskidzkiej, Czarnego Dunajca, Myślenic, Rabki i Krakowa.
Działania trzeba było prowadzić z wysokości, dlatego nie obeszło się bez aż czterech podnośników. Akcja wymagała też dużych ilości wody, stąd wiele zorganizowanych punktów jej czerpania.
Pożar, który z nieustalonej jeszcze przyczyny wybuchł pod dachem magazynu – objął powierzchnię ponad 800 metrów kwadratowych, co kwalifikuje go jako duży. Opaleniu uległy także pojemniki z wyrobami mięsnymi w magazynie. Ze względu na niebezpieczną bliskość miejsca pożaru i trakcji kolejowej – ok. 6 metrów – zaszła konieczność odłączenia dopływu prądu zasilającego trakcję. Na ok. 2 godziny wstrzymało to ruch pociągów. Automatycznie „zakorkowała” się też ul. Ludźmierska na odcinku od torów do dworca „Dekady”.
/as
Komentarze