Największy z trójki waży nawet 4,5 kg. Przy trzech tak szybko rosnących pociechach mama musi się dobrze uwijać, żeby nadążyć z karmieniem, przewijaniem, kąpielą, przytuleniem, noszeniem na ręku choć przez chwilę. Starsze siostry trojaczków – 3,5-letnia Edytka, która chodzi do przedszkola sióstr Serafitek i Beatka, która czeka, żeby do niej dołączyć – na swój sposób doglądają trzech braciszków, a przynajmniej – są grzeczne, żeby nie utrudniać życia rodzicom.

Trojaczki na razie też starają się nie sprawiać kłopotu. Jeśli dobrze najedzą się na kolację, przez noc śpią spokojnie. Ale gdy jeden podniesie alarm – zaraz dołącza do niego pozostała dwójka. Imiona chłopców – w kolejności, jak przychodzili na świat w nowotarskim Szpitalu – to: Kacper, Grzegorz, Igor. Rodzicom najłatwiej na razie odróżnić ich po włosach. Jeden z nich ma wyraźnie dłuższą, ciemną czuprynę.

Mama Sylwia – non-stop zajęta dziećmi – ma póki co pomoc w mężu, który robi zakupy i ogarnia mieszkanie. Ale kiedy tata trojaczków podejmie pracę – sytuacja się zmieni. Trzej chłopcy – układani poprzecznie – mieszczą się jak dotąd w jednym drewnianym łóżeczku. Wkrótce może się im zrobić za ciasno. Ale najważniejsze, że cała piątka dzieci jest zdrowa i dobrze się rozwija.

/asz