Nowotarski basen – bez ratowników
Nowotarska pływalnia po raz kolejny w tym tygodniu staje się przedmiotem głównej wiadomości dnia, tym razem za sprawą rozwiązania umowy z Wodnym Pogotowiem Ratunkowym w zakresie obsługi ratowniczej basenu. Umowa wypowiedziana została w dniu dzisiejszym, ze skutkiem natychmiastowym.
Oznacza to, że nowotarski basen zostaje bez ratowników. W świąteczne dni i tak planowane było zamknięcie basenu w celu ostatecznego odkażenia go po tym, jak w wodzie pod natryskami odnotowano przekroczenia dopuszczalnej ilości bakterii z grupy Legionella (więcej na ten temat – w materiale video), pytanie brzmi: co dalej?
Oficjalnym powodem rozwiązania umowy są “rażące zaniedbania”, jakich – zdaniem dyrektora MCSiR, Cezarego Szafrańca – dopuszczali się ratownicy i nie była to pojedyncza sytuacja.
– To była rutyna. Mimo uwag, nic się w tej kwestii nie zmieniało – tłumaczy dyrektor MCSiR.
Jako przykład zaniedbania przywołana została przez dyrektora Szafrańca sytuacja z początku kwietnia, kiedy jedno z dzieci przebywających na pływalni znalazło się w sytuacji zagrożenia życia. Interweniować musiała opiekunka, wyciągając dziecko z wody. Zdarzenie zapisane zostało na nagraniach z monitoringu i wynika z niego, że doszło do zaniedbania.
Inny pogląd na sprawę ma prezes Wodnego Pogotowia Ratunkowego, Marek Jasiński:
– Takich sytuacji jak ta, zdarza się czasem dziennie kilka. Ponadto, było to dziecko ze szkółki pływackiej, zatem znajdowało się pod prawną opieką instruktorki – mówi Marek Jasiński – To koperkowa afera. Dziecko zjechało ze zjeżdżalni, zaczęło odbijać się od dna, pomachało instruktorce, a ona podała mu rękę. To wszystko. Nie była potrzebna żadna pomoc medyczna, nic. Sytuacja miała miejsce na lądowisku zjeżdżalni, gdzie niewiele widać, i jeśli stoi tam instruktor pływania, ratownik nie stoi za nim. To instruktor jest odpowiedzialny za grupę. Na hali była pełna obsada, 2-3 ratowników. W momencie zdarzenia jeden z nich wyszedł, może do toalety lub coś zjeść – niestety, nie zdążyliśmy ustalić, gdyż od ręki dostaliśmy wypowiedzenie. Powinny być wyciągnięte konsekwencje w stosunku do niego, chyba że wyszedł do toalety – przyznaje prezes Wodnego Pogotowia Ratunkowego w Nowym Targu.
Zapytany o inne zaniedbania, jakie zarzucane są załodze ratowników, komentuje:
– Nie było nigdy zaniedbania obowiązków żeby było niebezpiecznie. Dotychczas Stowarzyszenie wywiązywało się z realizacji umowy – do Zarządu nie wpłynęły z MCSiR żadne skargi czy zażalenia. We czwartek otrzymaliśmy pierwsze upomnienie i zaproszenie na rozmowę na dzień następny, a w jej trakcie wypowiedzenie. Bez żadnej szansy na obronę czy choćby zapoznanie się z rzeczywistym przebiegiem zdarzeń. Dodatkowo, upomnienie dotyczyło nieodpowiedniego rozmieszczenia ratowników, a wypowiedzenie – sytuacji z zajęć szkółki pływania sprzed tygodnia, o której dowiedzieliśmy się na piątkowym spotkaniu. Sytuacja jest dość zadziwiająca. Można odnieść wrażenie, ze ma drugie dno – mówi Marek Jasiński.
/os
Komentarze