„Mizrah” w Dobrym Clubie – żydowska muzyka w jazzowych aranżacjach
NOWY TARG. Mocne muzyczne przeżycie zaakcentowało wznowienie działalności Dobrego Clubu przy parafii Św. Katarzyny. Sześciu profesjonalnych muzyków w składzie zespołu „Mizrah” przez prawie półtorej godziny grało i śpiewało na chwałę Pana, poruszając słuchaczy żydowską muzyką w jazzowych aranżacjach. Koncert był przyjęty entuzjastycznie, a zakończyła go owacja na stojąco.

Dobry Club z siedzibą w Salce Ducha Świętego to centrum religijno-artystycznych wydarzeń na wysokim poziomie i z duchową głębią. Koncert, który miał nagłośnić jego reaktywowanie, w pełni potwierdził tę opinię. W półmroku sali z wyjątkowym klimatem zabrzmiała muzyka bliskowschodnia z europejskimi naleciałościami. Muzyka naprzemiennie nostalgiczna, melodyjna, rytmiczna, podniosła.
Nazwa zespołu „Mizrah” nawiązuje do żydowskiego określenia ozdobnej tablicy lub makaty umieszczanej na wewnętrznej wschodniej ścianie synagogi lub domu modlitwy, wskazującej kierunek, w którym trzeba się zwracać ku świętemu miastu – Jerozolimie. Szóstka muzyków z tego składu – poza Polską – koncertowała wcześniej w Niemczech, Izraelu, na Ukrainie, występując też jako „Jarmuła Band”.
Muzycy pochodzący z różnych miejscowości to profesjonaliści, głównie absolwenci akademii muzycznych i wydziałów jazzu. Nowotarżanie to Tomasz Basiuk – instrumenty klawiszowe oraz jego brat Konrad – kontrabas i gitara basowa. Na oud – instrumencie uważanym za przodka lutni – grał Sławek Kucharski z Krakowa. Instrumenty perkusyjne, bębny i egzotyczna darbuka były w rękach Radka Kulisia z Nowego Sącza. Saksofon sopranowy na flet, potem na klarnet basowy co rusz zmieniał Marcin Żupański z Bielska. Wokal dzielnie trzymał Rafał Żur ze Skomielnej.
W wykonaniu tych świetnych i nieszablonowych muzyków zabrzmiały pieśni sefardyjskie, czyli pieśni Żydów w XV wieku wypędzonych z Hiszpanii i Portugalii; pieśni pochwalne, błogosławieństwa, słynne „Szema Izrael” i „Hevenu Szalom Alehem”, czyli „A pokój niech będzie z wami”.
Nie brakło i sefardyjskiej pieśni miłosnej sprzed 500 lat, utkanej z westchnień marynarza do pięknej Moreniki. Wokalista wykonał ją w języku ladino, który jest mieszaniną hebrajskiego i hiszpańskiego. Rozrzewniła zgromadzonych w salce żydowska pieśń „O jak to dobrze i miło, gdy bracia w zgodzie żyją”.
Jeszcze większe wzruszenie wywołał wpleciony w pieśń żydowską fragment utworu napisanego w Auschwitz, z wyraźnymi wpływami muzyki Chopina.
Ten poważny, psalmiczny nurt urozmaiciła jednak „czysta klezmerka”, reprezentowana przez „Leszana haba biruszalaim” – rytualne życzenie pobożnych Żydów: „Za rok w Jerozolimie”.
Rozentuzjazmowani uczestnicy koncertu nie chcieli grających jak w uniesieniu muzyków wypuścić ze sceny. Musieli oni dwukrotnie bisować, potem nagrodziła ich owacja na stojąco.
(asz)
Komentarze