Larum sąsiadów nowej zakopianki. Czas zgasić konflikt społeczny
NOWY TARG i OKOLICE. Przed rokiem, czyli na długo przed uruchomieniem ostatniego odcinka nowej „zakopianki” – najbliżsi sąsiedzi „drogi głównej ruchu przyspieszonego” wszczęli batalię o ochronienie ich przed hałasem ekranami akustycznymi. Niedawno czarę goryczy przepełniła całodobowa praca odśnieżarek. Apele, petycje, deklaracje, narady, monity – wciąż nie przyniosły oczekiwanego skutku. Ale są nowe inicjatywy.
Dola sąsiadów
Do protestujących od początku nowotarżan – mieszkańców osiedla Na Skarpie i zachodniej części ul. Ludźmierskiej – dołączyli teraz mieszkańcy Lasku, gdzie kilka domów znalazło się tuż pod wiaduktem. Prócz doświadczania uciążliwości hałasowych (również nocą), żyją oni teraz w obawie, czy ktoś wychodzący na zewnątrz nie zostanie trafiony np. felgą z koła rozpędzonego samochodu lub jakiś motocyklista wraz z pojazdem nie przeleci przez barierkę.
– Było odśnieżanie i śnieg spadał w dół – mówi Aneta Piłat, liderka protestujących z Lasku. – Potem ktoś poszedł po rozum do głowy i założono siatkę, ale tylko na długości kilku metrów, nad drogą gminną, podczas kiedy zabudowa mieszkalna pod wiaduktem ciągnie się na długości ok. 600 metrów… Idzie wiosna, będzie cieplej – chcemy otwierać okna i wychodzić na zewnątrz. Robimy, co w naszej mocy, ale najbardziej bolesna jest nieustępliwość Generalnej Dyrekcji, dla której założenie ekranów – przy takim rozmachu inwestycyjnym – to byłby naprawdę nieznaczny koszt.
Okna bloków nowotarskiego osiedla Na Skarpie i domy w zachodniej części ul. Ludźmierskiej znajdują się w odległości kilkudziesięciu merów od tętniącego ruchem wiaduktu. Protesty mieszkańców, którzy uciążliwość hałasu mocno odczuwali już na etapie budowy, zaczęły się wiosną ubiegłego roku. Wtedy też popłynęły petycje z prośbą zamontowanie ekranów: do krakowskiego Oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg, do władz miasta, do parlamentarzystów. Mieszkańcy zastanawiali się nad różnymi formami protestów, włącznie z blokadą nowej „zakopianki”.
Inwestor – za zasłoną decyzji środowiskowej
Stanowisko Generalnej Dyrekcji, do której kierowane były petycje i która przysyłała swoich przedstawicieli na spotkania z mieszkańcami, rzeczywiście było nieugięte. Decyzja środowiskowa, którą GDDKiA uzyskała na etapie przygotowania inwestycji, wyznaczyła obszary przeznaczone do osłonięcia ekranami dźwiękochłonnymi. Jeśli mieszkańcy chcą osłon na jeszcze innych odcinkach niż wcześniej wyznaczone, to – zgodnie z przepisami – mogą wnioskować o badanie natężenia hałasu w ramach monitoringu proinwestycyjnego, czyli 12 miesięcy po oddaniu szosy do użytku.
Mieszkańcy dworowali sobie, że barierami dźwiękochłonnymi lepiej chronione są sarny, jelenie i zające niż ich siedziby. Ale cóż począć, jeśli w stanowisku GDDKiA nie ma nic niezgodnego z prawem…
Zrozumienie i próby pomocy
W sierpniu ubr., podczas nadzwyczajnej sesji Rady Miasta, nowotarscy radni jednogłośnie przyjęli apel do Dyrektora Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w sprawie ekranów akustycznych przy nowej „zakopiance”, na wysokości osiedla Na Skarpie i ul. Ludźmierskiej, uznając, że sąsiedztwo ruchliwej szosy ma negatywny wpływ na zdrowie i warunki życia mieszkańców.
Mieszkańcy zwracali się do Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska i Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska o wykonanie pomiarów hałasu wiarygodnych z punktu widzenia sądów powszechnych, bo – zdeterminowani – myśleli już i o takiej ścieżce, planując pozwy o zadośćuczynienie, w związku z naruszeniem dóbr osobistych. Argumentowali, że hałas i drgania płynące od drogi są tak nieznośne, iż dalsze zamieszkiwanie w sąsiadujących z drogą domach lub ich sprzedaż będą niemożliwe. Do WIOŚ w ich sprawie wystąpił i burmistrz, lecz Inspekcja przekierowała jego pismo do Regionalnego Wydziału Monitoringu Środowiska, działającego pod Głównym Inspektoratem Ochrony Środowiska.
W końcu, za radą wspierającego ich stowarzyszenia Coraz Głośniej i grupy Hałas Podhala, mieszkańcy postanowili prosić o ratunek Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Obszerne wystąpienie z opisem sytuacji protestujący już wysłali.
Kto by zrobił ten pomiar?
Z dużym zaangażowaniem do problemu mieszkańców podeszła komisja skarg, wniosków i petycji nowotarskiej Rady Miasta pod przewodnictwem radnego Bartłomieja Garbacza. Wniosek ze ściągniętych od inwestora (GDDKiA) symulacji i analiz natężenia hałasu był taki, że jego stopień jest niemal na granicy dopuszczalnej normy. Wystarczy więc zawalczyć o przeprowadzenie kolejnych badań, a mieszkańcy zyskają mocny argument, by skutecznie domagać się od zarządcy drogi zamontowania ekranów. Dodajmy, że koszt badań wcale nie był zaporowy.
– By jednak nie obciążać tym wydatkiem budżetu miasta, radny Mariusz Wcisło i radca prawny Urzędu Miasta Łukasz Ambroży zaczęli szukać podmiotu, który przeprowadziłby takie badania nieodpłatnie – mówi przewodniczący komisji, Bartłomiej Garbacz. – I znaleźli – Organizację Społeczną Instytut Ekologii Akustycznej ORION w Warszawie. Współpraca rysowała się obiecująco, gdyż ORION dysponuje urządzeniami pomiarowymi nabytymi za pieniądze z grantu. Na pewnym etapie jednak Organizacja przestała korespondować. Kontakt się urwał.
Po linii ochrony środowiska – w roku… 2026
Po interwencjach burmistrza Departament Monitoringu Środowiska zadeklarował, iż może wykonać pomiary natężenia hałasu, ale dopiero w roku 2026, w ramach opracowania przygotowywanego w skali całego kraju. Odpowiedź na pytanie, czy dałoby się szybciej przeprowadzić monitoring cząstkowy, tylko dla obszaru, gdzie mieszkańcy podnoszą protest – była odmowna.
A może ograniczenie prędkości?
Nie mogąc się przez prawie rok doczekać autoryzowanych badań natężenia hałasu, za radą stowarzyszenia Coraz Głośniej mieszkańcy wnioskują teraz do Ministerstwa Klimatu o wprowadzenie ograniczenia prędkości na nowej „zakopiance” w obszarze Nowego Targu do 60 km na godzinę i odcinkowy pomiar prędkości. Wszak każde przyspieszenie pojazdu o 10 km/h to jeden decybel więcej.
O ustosunkowanie się do takiego pomysłu zaraz też, 10 dni temu, burmistrz poprosił Generalną Dyrekcję.
Uciążliwości doznawane przez mieszkańców może by to zmniejszało, ale łatwo sobie wyobrazić „zadowolenie” kierowców na drodze „ruchu przyspieszonego”…
A ponieważ od grudnia gospodarz miasta nie otrzymał z Regionalnego Wydziału Monitoringu Środowiska w Krakowie odpowiedzi na prośbę o podania terminu rozpoczęcia pomiarów natężenia hałasu – zapowiada teraz „podjęcie w tym zakresie odpowiednich działań administracyjnych”.
Już nie ma na co czekać
– Wszystkie podejmowane do tej pory starania nie doprowadziły nas do szybkiej ścieżki rozwiązania problemu – przyznaje przewodniczący komisji skarg, wniosków i petycji. – A leży to po stronie zarządcy drogi. Dlatego będę ponownie proponował, żeby Generalna Dyrekcja wystąpiła o zmianę „decyzji środowiskowej”, co umożliwi sprawdzenie natężenia hałasu wcześniej – żeby zgasić konflikt społeczny. Już nie ma na co czekać. Ponowię pismo do burmistrza o sfinansowanie z budżetu miasta pomiarów hałasu, a jeśli nie będzie takiej decyzji – złożę wniosek do Rady, może na marcowej sesji. Potrzebne są dwa pomiary, a koszt jednego to ok. 2 tys. 200 zł. Taki wydatek zapewne nie zrujnuje budżetu, a straty wizerunkowe są większe.
(asz)
Fot. Mieszkańcy osiedla Na Skarpie w Nowym Targu, Aneta Piłat (Lasek)
Komentarze
Nie rozumiem jednej rzeczy, hałas jest był i będzie. To było do przewidzenia. Ludzmierska i grel to nie problem. Wiadukt w lasku jest problemem. Tam spadają kamienie z góry. Tam mogą się różne rzeczy stać. I tam należy zamontować ekrany i zabezpieczenia. A co mają zrobić mieszkańcy, którzy za oknem mają pociągi? Ograniczmy prędkość pociągów! Załóżmy odcinkowy pomiar na torach też. Absurd w nowym targu goni obsurd 🙆🏼♀️ strach się bać co urzędnik może wymyśleć. Ograniczmy prędkość do 60 na drodze szybkiego ruchu. Śmiech na sali. Zamiast zabezpieczyć mieszkańców. Będą ingerować w kierowców 🤣🤣🤣