To kontynuacja historii, która w poprzednim miesiącu obiegła całą Polskę. Z początkiem roku Gminne Centrum Kultury, Promocji i Turystyki w Szaflarach wraz z uczniami lokalnej szkoły ulepili gigantycznego, siedmiometrowego bałwana dla Dawida Kubackiego w podzięce za jego osiągnięcia sportowe w skokach narciarskich. Śnieżny pomnik, który stanął na przydrożnym parkingu, zyskał nawet imię – „Skoczuś”.

Po kilku dniach powiatowy konserwator zabytków Paweł Dziuban nakazał usunąć bałwana. Okazało się, że w miejscu „Skoczusia” znajdują się pozostałości starego, zabytkowego dworu. W rzeczywistości jest tam niewielki fragment kamiennego muru. Reszta, zdaniem konserwatora, ma znajdować się pod ziemią. Co dokładnie – na to pytanie odpowiedzieć miały planowane od lat wykopaliska. Dlaczego nie poczekano na przyjście wiosny, tylko kazano natychmiast zlikwidować bałwana? Otóż, zdaniem Dziubana, topniejący zasolony śnieg „Skoczusia” mógł zanieczyścić ziemię, w której mogły znajdować się pozostałości dawnej budowli.

Gdy wydawało się, że kontrowersyjny temat ucichł, a cała sprawa wyglądała na rozwiązaną, powiatowy konserwator zabytków stwierdził, że nałoży kary na Szaflary – jeżeli okaże się, że bałwan rzeczywiście poczynił szkody. To mają wykazać badania archeologiczne, które zaplanowane zostały na połowę kwietnia. Jeżeli Dziuban dowiedzie, że powstały bałwan uszkodził zabytkowy teren, wówczas będzie mógł nałożyć na gminę opłatę w wysokości od pięciu do nawet 50 tysięcy złotych.

/ps/