Kamery live
prognoza pogody

„Hyrni” i „Decka z Kunovic” – polsko- czeskie kolędowanie (galeria)

18 grudnia 2016 11:29

Święta to radosny czas. Dowiodły tego dwa zespoły w przedświątecznym czasie występujące na scenie MOK-u. W potężnym koncertowym programie zaprezentowały się wszystkie pokolenia „Hyrnych” – od małych po dorosłych – oraz ich goście: czeski zespół „Decka z Kunovic”.

„Hyrni” i „Decka z Kunovic” – polsko- czeskie kolędowanie (galeria)

Program aranżowany przez „Hyrnych” miał tytuł „Z Kolyndom idziemy” i potężna gromada kolędników rzeczywiście wkroczyła na scenę z impetem, śpiewem, góralską uciechą. Była izba, gdzie trwa świąteczna krzątanina kobiet i dziewcząt, było przyjście podłaźników z litanią życzeń, była muzyka, której aż się grzały smyki od wartkiego grania; była wielka wirująca gwiazda, był Turoń, aniołki z wypiekami na buziach i pierzastymi skrzydłami, były wełniste owieczki, była wreszcie kapitalna scena rozprawy z Herodem, który zdążył zbiec spod kosy, gdy Diabeł ze Śmierteckom wadzili się zawzięcie – ale jakby mniej o jego duszę, a bardziej o tom, co ma grać muzyka… W końcu Śmiertecka ustąpiła placu, odjeżdżając precz na darowanym rowerze. Ale tej pani można się wykupić tylko w jasełkach.

Trzy pokolenia „Hyrnych” pod kierunkiem Macieja Warpechy, z niezmiennie świetną muzyką, pokazały, ile w nich jest zapału, werwy, dowcipu, żywiołowości i ile potrafią przynieść ludziom wesela. Owies sypał się równie gęsto jak dowcipy współ-lidera zespołu, Wacka Cetery z Zaskala.

Goście „Hyrnych” – anonsowani telefonem do stryka Stanisława – przyjechali z Czech, z południowych Moraw, z pobliża granicy ze Słowacją. „Decka z Kunovic” to znakomita regionalna grupa o ponad półwiecznej historii, prowadzona – w dużej mierze rodzinnie – przez etnografów i choreografów – na czele z dr Romaną Habartovą i Sarką Smelikovą – wielokrotnie nagradzana na konkursach i festiwalach, nagrywana dla potrzeb radia i telewizji. Artystyczne programy „Decek z Kunovic” zostawiają jednak dziewczętom a aksamitnych kabocikach, spódnicach z kokardą i bluzach z koronkowymi kołnierzami; chłopcom w kapotach i sukmanach z białego sukna, w butach z cholewami – wiele pola do inwencji własnej. To przydaje grupie wdzięku i dowcipu. Wyróżniają ją też bogata instrumentacja – inna od góralskiej, bo złożona nie tylko ze skrzypiec, ale też ze starodawnych cymbałów, basów, fujarki i fletu. To melodiom aż dziw, jak podobnym do góralskich nut, przydawało ciekawych brzmień. Grupa z Moraw w swoim kolędowym programie zaprezentowała piękne sceny pasterskie, witanie małego „Jeżiszka”, urokliwe kolędy i wesołe przekomarzania.

Solistka „Decek z Kunovic” na koniec oczarowała publiczność śpiewaną po polsku kolędą „Lulajże Jezuniu”. A Romana Habartova składała nowotarżanom życzenia, których każde słowo można było zrozumieć, bo niosły też przesłanie radości życia. Potem górale z Morawianami ruszyli do żywiołowej, skocznej polki, od której aż drżała scena.

opr. asz

NT24TV 18.12.2016
Komentarze

Napisz komentarz

Komentarze muszą najpierw zostać zaakceptowane przez administratora. Redakcja nowytarg24.tv nie odpowiada za treść komentarzy internautów.

Zobacz również