Głaz z tablicą pod Kopcem Wolności – usunięty na czas dopełniania formalności
Uroczyście odsłonięty i poświęcony 3. czerwca głaz z tablicą upamiętniającą bohaterów walk o Niepodległość został usunięty spod Kopca Wolności. Wywózka obelisku odbyła się w czasie, gdy na sesji Rady Miasta padło pytanie, kiedy obelisk zostanie rozebrany. Nadzór budowlany w efekcie postępowania wyjaśniającego uznał go bowiem za postawiony samowolnie.
Głaz z tablicą i kamiennym orłem był już przedmiotem kontrowersji na sesji Rady Miasta, jako postawiony bez jej wiedzy i zgody. Zastrzeżenia budziło też umieszczenie na tablicy czterech nazwisk (prywatnych fundatorów i burmistrza), podczas gdy część radnych – na czele z przewodniczącym Andrzejem Rajskim – uważała, iż obelisk z patriotycznym przesłaniem powinien być pamiątką na stulecie Niepodległości od ogółu mieszkańców. W drugim półroczu sprawą legalności obiektu miała się zająć komisja rewizyjna.
Zanim jednak komisja przystąpiła do wyjaśniania statusu obiektu, podstawą wszczęcia postępowania przez Państwowego Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego stała się skarga skierowana do tej instytucji przez jedną z mieszkanek miasta. Śladem tej skargi nieco później wpłynęło ponaglenie.
Rozpoczynając czynności, organ nadzoru musiał wpierw skategoryzować obiekt według definicji z prawa budowlanego – jako obiekt małej architektury lub budowlę. W tej drugiej kategorii mieszczą sie też pomniki.
– W tym wypadku skarga okazała się być zasadną, to znaczy, że doszło do naruszeń przepisów ustawy Prawo budowlane – stwierdza Gabriela Przystał, Państwowy Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Nowym Targu.
Różnica jest zasadnicza, gdyż obiekty małej architektury wymagają uprzedniego zgłoszenia w starostwie. Natomiast pomnik, czyli budowla, wymagałby już całej procedury uzyskania pozwolenia na budowę.
– W tym momencie wiemy, że posadowienie tego obiektu nie zostało poprzedzone decyzją o pozwoleniu na budowę, nie posiada też skutecznie przyjętego zgłoszenia – mówi przedstawicielka służb nadzoru. – Czyli my jako organ nadzoru uruchamiamy procedurę zwaną powszechnie postępowaniem naprawczym. Polega ono na zalegalizowaniu, czyli pozostawieniu obiektu pod określonymi warunkami na danym miejscu. Jeżeli te warunki nie zostaną spełnione, obiekt skazany jest na rozbiórkę.
Stronami w administracyjnej procedurze są burmistrz jako właściciel terenu oraz inwestor, czyli nowotarski Oddział Niezależnego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. W przypadku legalizacji obowiązek uzyskania zgody na dysponowanie terenem, przygotowania dokumentacji i wniesienia opłaty spoczywa właśnie na inwestorze. Legalizacja obwarowana jest jednak określonymi wymogami.
– Po pierwsze obiekt musi respektować zapisy planu miejscowego, a w zapisach planu dopuszczona jest na tym terenie budowa pomników, natomiast nie ma mowy o obiektach małej architektury – wyjaśnia Gabriela Przystał.
A różnica między tymi dwoma kategoriami jest zasadnicza: legalizacja obiektu małej architektury kosztuje 2,5 tysiąca zł, podczas gdy legalizacja budowli, jaką jest pomnik – 125 tysięcy… Kwestię, czy obiekt małej architektury mieści się w zapisach miejscowego planu, musiałby rozstrzygnąć burmistrz. Niezgodność z planem oznacza nieuchronnie nakaz rozbiórki, który otrzymałby właściciel terenu.
O wszczęciu postępowania nadzór powiadomił już inwestora i burmistrza.
– Po mojej stronie – jako władz miasta – było wyrażenie zgody było udostępnienie terenu pod kamień z tablicą pamięci, ażeby taki obelisk w setną rocznicę odzyskanie Niepodległości odsłonić i uroczyście poświęcić – przypomina kolejność wydarzeń burmistrz Grzegorz Watycha. – Inwestorzy byli też obowiązani do dopełnienia wszelkich formalności związanych z posadowieniem takiego obiektu. Jeżeli nadzór budowlany – w toku czynności wyjaśniających legalność tego posadowienia stwierdza, że należało zrobić zgłoszenie robót budowlanych nie wymagających pozwolenia na budowę, to zobligowałem inwestorów, inicjatorów stworzenia tego obelisku, żeby naprawili tę sytuację i jeżeli będzie konieczne usunięcie pomnika oraz dokonanie zgłoszenia, to żeby tak właśnie postąpiono, bo legalizacja wiąże się z kosztami, które są niepotrzebne, jak również niepotrzebne całe zmieszanie wokół sprawy.
Nie dopełniając obowiązku zgłoszenia w starostwie, inwestorzy, czyli środowisko rodzin żołnierzy Armii Krajowej, powoływało się na fakt, że taki kamień w tym miejscu był przed laty – w czasie budowy i odnawiania Kopca Wolności, z czego wniosek, że budowla w postaci pomnika nie wymaga projektu ani pozwolenia. Stwierdzając stan rzeczy na dziś – nadzór budowlany jednak do tej przeszłości nie sięgał.
– Natomiast dzieje się tak, że wskutek złożonych wniosków PINB idzie w kierunku stwierdzenia, że zgłoszenie robót było do posadowienia takiego kamienia konieczne – dodaje burmistrz.
Nie jest tajemnicą, że tło kontrowersji na forum Rady Miasta i skargi złożonej do nadzoru budowlanego to konflikt między grupami społecznymi zaangażowanymi w upamiętnianie historii – konflikt na tle oceny postaci Józefa Kurasia „Ognia”. Na tablicy kamienia pod Kopcem jego nazwisko oraz ugrupowanie partyzanckie nie istniały.
Inwestorzy – pytani o los pomnika – informują, że posadowiony na czas odsłonięcia i poświęcenia, został on teraz zabrany do konserwacji i wróci pod Kopiec po spełnieniu wymogów określonych planem miejscowym.
(asz)
Komentarze