Brama w Gorce rośnie, są pieniądze na drogę
GMINA NOWY TARG. Zgodnie z umową o unijnym dofinansowaniu, Centrum Edukacyjno-Przyrodnicze „Brama w Gorce” powinno być oddane za rok. Prace w dolinie potoku Mały Kowaniec są mocno zaawansowane. A gmina Nowy Targ ma zapewnione środki na budowę 800 metrów drogi.

Wzniesione są już obiekty tej przyszłej turystycznej atrakcji na terenie Waksmundu, a ostatnio wykonane zostały potężne prace ziemne, związane z wylewaniem stóp fundamentowych pod filary ścieżki w koronach drzew.
Koszt budowy drogi w środku Gorców, mocą uchwały Rady, wzięła na siebie gmina Nowy Targ, która – w granicach swoich kompetencji – również wspiera inicjatywę inwestorskiej spółki.
– Otrzymaliśmy dofinansowanie z dwóch źródeł: z Rządowego Programu Dróg Samorządowych i z funduszu covidowego dla gmin turystycznych, ponieważ ta droga wpisuje się w inwestycję turystyczną, jaka jest Brama w Gorce – informuje wójt gminy Nowy Targ, Jan Smarduch. – Tak, że nawet własnych środków nie będziemy musieli dokładać. Kosztorys opiewa na prawie 4,5 miliona, a my już w tej chwili mamy zabezpieczenie w wysokości 6 milionów. Jak powstaną oszczędności, to będziemy mogli przesunąć je na inne zadania inwestycyjne.
Gotowy projekt ZRID-owskiej drogi, wraz z prawomocnym pozwoleniem, czeka na etap realizacji. Gmina przygotowuje właśnie przetarg wykonawczy, znany jest też harmonogram działań.
– Chcielibyśmy drogę zrealizować w 12 miesięcy – tak, jak zakładaliśmy przy składaniu wniosku o wydanie decyzji ZRID – deklaruje wójt Smarduch. – Czyli zakończenie zdania planujemy w czerwcu przyszłego roku. A rozpoczęcie – prawdopodobnie w lipcu tego roku.
Duży niepokój zarówno okolicznych mieszkańców, jak i gorczańskich turystów, wzbudza jednak związana z etapem prac przy Bramie w Gorce dewastacja zarybieniowego potoku Mały Kowaniec – tym bardziej, że wiosna jest pora wpuszczania do górskich wód 2 – 3 – miesięcznego narybku. Powtarzające się każdego roboczego dnia zmętnienia i zabrudzenia potoku są dla niego wprost zabójcze.
– My, zgłaszając zarybienie tydzień wcześniej, musimy widzieć, że tego dnia woda będzie czysta, żeby wpuszczana ryba – owoc naszej pracy – jak najlepiej się przyjęła w naturalnym środowisku i nie wystąpiły niepotrzebne śnięcia oraz niepotrzebne rozproszenie narybku – mówi Łukasz Kipiel, ichtiolog, dyrektor biura Zarządu Okręgu PZW w Nowym Sączu. – Wszystkie prace hydrotechniczne w korycie i oddziałujące na koryto są szkodliwe dla ryb. Każde nienaturalne zamulenie powoduje straty w ichtiofaunie. Sama mechaniczna praca koparki powoduje, że te ryby są po prostu zabijane. Zmętnienie wód po burzy zachodzi wtedy, gdy wody jest dużo i te zanieczyszczenia są rozcieńczone. Natomiast prace hydrotechniczne wykonywane są często przy niskich stanach wody, latem, przy wysokich temperaturach, więc zarówno w tym miejscu, jak i poniżej niego, te prace oddziałują. Ryby napotykają na bardzo trudne warunki i często giną.
Ichtiolodzy dokładnie wiedzą, co zmętnienia mechaniczne powodują w układzie oddechowym ryby i że w przypadku tych najdrobniejszych sztuk są to szkody nieodwracalne.
Czym mniejsze ryby, tym te listki skrzelowe, którymi one pobierają tlen z wody, czyli miejsca wymiany gazowej – są delikatniejsze – tłumaczy ichtiolog. – Jeśli płynie dużo zawiesiny w wodzie, skrzela się zalepiają błotem i wymiana gazowa jest niemożliwa. Ryby nie mogą oddychać, a jeśli dzieje się to latem, przy wysokich temperaturach, kiedy tlen jest trudno rozpuszczalny w wodzie, powoduje to znaczne śnięcia na rzekach.
Jeśli tylko Okręg PZW otrzyma informacje o planowanych pracach, które mogą zmącić i zabrudzić wodę, stara się ryby odłowić i w natlenianych samochodach-basenach ewakuować w bezpieczne miejsce.
– Różne gatunki z różną wrażliwością reagują na zabrudzenia wody, ale zawsze jest to reakcja negatywna – mówi Łukasz Kipiel. – Niestety, te gatunki, na których my opieramy swoją działalność, czyli pstrągi i lipienie, najgorzej znoszą brudną wodę i zalepianie skrzeli. Dobrą praktyką i dobrym obyczajem – co razem z Wodami Polskimi staramy się wymóc na wykonawcach – jest to, że zgłaszają oni wcześniej i uzgadniają z nami sposób wykonania pracy. Bo każdą pracę da się przeprowadzić tak, by zminimalizować negatywne skutki dla ryb.
(asz)
Komentarze