Kamery live
prognoza pogody

Brama w Gorce rośnie, są pieniądze na drogę

11 maja 2021 15:02

GMINA NOWY TARG. Zgodnie z umową o unijnym dofinansowaniu, Centrum Edukacyjno-Przyrodnicze „Brama w Gorce” powinno być oddane za rok. Prace w dolinie potoku Mały Kowaniec są mocno zaawansowane. A gmina Nowy Targ ma zapewnione środki na budowę 800 metrów drogi.

Brama w Gorce rośnie, są pieniądze na drogę

Wzniesione są już obiekty tej przyszłej turystycznej atrakcji na terenie Waksmundu, a ostatnio wykonane zostały potężne prace ziemne, związane z wylewaniem stóp fundamentowych pod filary ścieżki w koronach drzew.

Koszt budowy drogi w środku Gorców, mocą uchwały Rady, wzięła na siebie gmina Nowy Targ, która – w granicach swoich kompetencji – również wspiera inicjatywę inwestorskiej spółki.

– Otrzymaliśmy dofinansowanie z dwóch źródeł: z Rządowego Programu Dróg Samorządowych i z funduszu covidowego dla gmin turystycznych, ponieważ ta droga wpisuje się w inwestycję turystyczną, jaka jest Brama w Gorce – informuje wójt gminy Nowy Targ, Jan Smarduch. – Tak, że nawet własnych środków nie będziemy musieli dokładać. Kosztorys opiewa na prawie 4,5 miliona, a my już w tej chwili mamy zabezpieczenie w wysokości 6 milionów. Jak powstaną oszczędności, to będziemy mogli przesunąć je na inne zadania inwestycyjne.

Gotowy projekt ZRID-owskiej drogi, wraz z prawomocnym pozwoleniem, czeka na etap realizacji. Gmina przygotowuje właśnie przetarg wykonawczy, znany jest też harmonogram działań.

– Chcielibyśmy drogę zrealizować w 12 miesięcy – tak, jak zakładaliśmy przy składaniu wniosku o wydanie decyzji ZRID – deklaruje wójt Smarduch. – Czyli zakończenie zdania planujemy w czerwcu przyszłego roku. A rozpoczęcie – prawdopodobnie w lipcu tego roku.

Duży niepokój zarówno okolicznych mieszkańców, jak i gorczańskich turystów, wzbudza jednak związana z etapem prac przy Bramie w Gorce dewastacja zarybieniowego potoku Mały Kowaniec – tym bardziej, że wiosna jest pora wpuszczania do górskich wód 2 – 3 – miesięcznego narybku. Powtarzające się każdego roboczego dnia zmętnienia i zabrudzenia potoku są dla niego wprost zabójcze.

– My, zgłaszając zarybienie tydzień wcześniej, musimy widzieć, że tego dnia woda będzie czysta, żeby wpuszczana ryba – owoc naszej pracy – jak najlepiej się przyjęła w naturalnym środowisku i nie wystąpiły niepotrzebne śnięcia oraz niepotrzebne rozproszenie narybku – mówi Łukasz Kipiel, ichtiolog, dyrektor biura Zarządu Okręgu PZW w Nowym Sączu.Wszystkie prace hydrotechniczne w korycie i oddziałujące na koryto są szkodliwe dla ryb. Każde nienaturalne zamulenie powoduje straty w ichtiofaunie. Sama mechaniczna praca koparki powoduje, że te ryby są po prostu zabijane. Zmętnienie wód po burzy zachodzi wtedy, gdy wody jest dużo i te zanieczyszczenia są rozcieńczone. Natomiast prace hydrotechniczne wykonywane są często przy niskich stanach wody, latem, przy wysokich temperaturach, więc zarówno w tym miejscu, jak i poniżej niego, te prace oddziałują. Ryby napotykają na bardzo trudne warunki i często giną.

Ichtiolodzy dokładnie wiedzą, co zmętnienia mechaniczne powodują w układzie oddechowym ryby i że w przypadku tych najdrobniejszych sztuk są to szkody nieodwracalne.

Czym mniejsze ryby, tym te listki skrzelowe, którymi one pobierają tlen z wody, czyli miejsca wymiany gazowej – są delikatniejsze – tłumaczy ichtiolog. – Jeśli płynie dużo zawiesiny w wodzie, skrzela się zalepiają błotem i wymiana gazowa jest niemożliwa. Ryby nie mogą oddychać, a jeśli dzieje się to latem, przy wysokich temperaturach, kiedy tlen jest trudno rozpuszczalny w wodzie, powoduje to znaczne śnięcia na rzekach.

Jeśli tylko Okręg PZW otrzyma informacje o planowanych pracach, które mogą zmącić i zabrudzić wodę, stara się ryby odłowić i w natlenianych samochodach-basenach ewakuować w bezpieczne miejsce.

– Różne gatunki z różną wrażliwością reagują na zabrudzenia wody, ale zawsze jest to reakcja negatywna – mówi Łukasz Kipiel. – Niestety, te gatunki, na których my opieramy swoją działalność, czyli pstrągi i lipienie, najgorzej znoszą brudną wodę i zalepianie skrzeli. Dobrą praktyką i dobrym obyczajem – co razem z Wodami Polskimi staramy się wymóc na wykonawcach – jest to, że zgłaszają oni wcześniej i uzgadniają z nami sposób wykonania pracy. Bo każdą pracę da się przeprowadzić tak, by zminimalizować negatywne skutki dla ryb.

(asz)

 

 

Anna Szopińska 11.05.2021
Komentarze

Napisz komentarz

Komentarze muszą najpierw zostać zaakceptowane przez administratora. Redakcja nowytarg24.tv nie odpowiada za treść komentarzy internautów.

Zobacz również