W sobotę – istny jarmarkowy boom
NOWY TARG. Kto w pierwszą majową sobotę postanowił odwiedzić nowotarski jarmark – musiał odstać w niemałym „korku” wjeżdżających samochodów. To samo dotyczyło wyjazdów po zakupach. Wygląda na to, że z wiosną znów zaczęła się dobra passa dla właścicieli stoisk i teraz kupcy naprawdę nie mają powodów do narzekań.

Od samego rana przez alejki ciągle rozdzielonej blaszanym płotem Nowej Targowicy przewijał się tłum zwłaszcza nie objętych już covidowymi ograniczeniami Słowaków, ale też przyjezdnych z różnych części Polski i mieszkańców Podhala. Wielkie wzięcie miały sadzonki kwiatów, ozdobnych krzewów i owocowych drzewek, również regionalne produkty z pierwszych wypasów: bryndza, bundz, oscypki. Wiosennymi kreacjami przyciągały panie stoiska odzieżowe i obuwnicze. Na brak klienteli nie narzekały też warzywne. Wielu kupujących szukało grillowych rusztów i kociołków nad ogień. Jarmarkowa mała gastronomia też działała na pełnych obrotach.
Ze stelażem pełnym zdjęć, protestuje przeciwko zlicytowaniu swojego gospodarstwa po powodziach Włodzimierz Knurowski, rolnik z Iwkowej koło Nowego Sącza.
Zważywszy, że w niedzielę odbywa się giełda samochodowa, a większość stoisk wtedy też jest czynna i handlowanie na Nowej Targowicy zlewa się w dwudniową prosperitę – kupcy mają szansę nadrobić covidowe zaległości.
(asz)
Komentarze