Watra Pamięci w śnieżycy. Czyśmy dopełnili, czyśmy dotrzymali…
NOWY TARG. Około setki najwytrwalszych dotarło w sobotni wieczór na szczyt Działu, by zgromadzić się przy Watrze Pamięci w 17. rocznicę śmierci Papieża-Polaka. Tego roku warunki były wyjątkowo trudne, ale dla wdzięcznych serc nie ma złych pogód.

Na wietrze, który od Gorców niósł nasilającą się śnieżycę, powiewały flagi papieskie, maryjne, narodowe. Z flagą dotarła też reprezentacja „Solidarności”. Nie licząc pandemicznej przerwy, Watrę Pamięci co roku, 2. kwietnia, rozpala na Dziale nowotarski Oddział Związku Podhalan, zapraszając do wspólnej modlitwy i refleksji. A ten roku jest wyjątkowy o tyle, że przypada w nim również 25. rocznica tłumnej, uroczystej Mszy św. pod Wielką Krokwią i hołdu górali polskich.
Nad dobrze widoczną z miasta Watrą czuwają zawsze strażacy-ochotnicy. Tym razem prezes Wojciech Groń podpalił stos grubych bierwion przed godz. 21.00. Gdy górale intonowali kolejne modlitwy – Watra gorzała coraz jaśniejszym, widocznym z daleka płomieniem. Upamiętnienie rozpoczęło się Apelem Jasnogórskim, zaraz potem z półokręgu przy ogniu popłynęły spokojna melodia i pamiętne słowa „Barki”. Na świeżo spadłym śniegu, pod portretem naszego wielkiego rodaka i przyjaciela górali, płonęły znicze. Odmawianie różańca o godzinie 21.37 – w chwili śmierci Jana Pawła II – przerwała chwila ciszy. Ciche modlitwy i prośby unosiły się w górę razem ze snopami iskier. Wspólną, najgorętszą z próśb był pokój w Ukrainie i w Europie. Modlitewne intencje ogarniały wszystkich cierpiących od wojny, zwłaszcza ukraińskie dzieci.
Tego roku, przy niesprzyjającej pogodzie, brakło „Małych Śwarnych” i ich góralskiej muzyki, ale ta regionalna grupa prawie zawsze towarzyszy Watrze na grzbiecie Działu w pamiętnym dniu. Mokry śnieg wbijał się we włosy, tym, którzy prowadzili modlitwę i czytali rozważania, skłaniające każdego i do wglądnięcia w swoje sumienie – czyśmy dotrzymali przyrzeczeń składanych w podniosłych momentach, czyśmy dotrzymali danego słowa.
Jedni dotarli na Dział terenowymi samochodami od strony miasta lub osiedla Nowego, ale część, w nasilającej się zadymce, przyszła pieszo. Ogień Watry widać było nawet z blokowych osiedli. Wyrażał on tęsknotę za osobą Białego Pielgrzyma – wielkiego orędownika pokoju, giganta modlitwy, autorytetu i jednocześnie kogoś tak bliskiego, że radość niosło każde spotkanie. W czasie naznaczonym cierpieniem i lękiem tym bardziej brak ufności i nadziei, które niósł Papież „z dalekiego kraju”. Zostały jednak Jego słowa, a pamięć i wierność zobowiązują.
(asz)
Komentarze