Tatraman – przygoda dla ludzi ze stali
POLSKA – SŁOWACJA. Piękna, upalna pogoda pod koniec lata, w górach, nad jeziorem może zachęcać jedynie do wypoczynku. Dla bardziej ambitnych jest to aktywny wypoczynek: kąpiele, przejażdżki na rowerze, spacery. Ale są i tacy, którzy często z odległych miejsc w kraju przyjeżdżają do nas, żeby zmusić organizm do maksymalnego wysiłku, niewyobrażalnego dla przeciętnego zjadacza chleba. To zawodnicy triathlonu biorący udział w trójwyścigu.

Triathlony różnią się miedzy sobą dystansem i skalą trudności. Ale jest jeden – chyba najpiękniejszy w Polsce – Tatraman. Tutaj muszą paść liczby: pływanie – 2 km, jazda rowerem – 90 km, bieg – 20 km. To tylko połowa dystansów słynnego na całym świecie wyścigu Ironman, ale zawodnicy Tatramana płyną w bezpośrednim sąsiedztwie dwóch średniowiecznych zamków, skąd widać cztery górskie parki narodowe. Natychmiast po wyjściu z wody przesiadają się na rower, żeby pokonać górską trasę, cały czas na najniższym przełożeniu. Pochylenie 12 procent mają tylko na głównej drodze publicznej. Prawdziwe schody zaczynają się na podrzędnej, wąskiej ale asfaltowej drodze, gdzie dwa pojazdy osobowe mijają się z trudem.
Dla odważnych – szaleńcza jazda w dół – z prędkością około 65 – 70 km/h i przepiękne widoki w rejonie Tatrzańskiego Parku Narodowego od strony słowackiej, między Zdziarem a Podbanskiem. Do tego słońce, praktycznie na całej trasie bezlitośnie wysysające resztki sił. A w Podbanskiem – zejście z roweru, przebranie butów, założenie obowiązkowego plecaka i – na szlak. Cel – Kasprowy Wierch, kultowa góra nie tylko dla narciarzy. Skalę trudności tej trasy może uzmysłowić fakt, że z Kasprowego do Podbanskiego, a więc na kierunku w dół, szlak jest 5 godzinny. Na to wszystko liczyli zawodnicy, którzy już pół roku wcześniej wpłacali niemałe wpisowe na udział.
Ale że jest to Tatraman – góry rządzą się swoimi prawami. W tegorocznej, już VI edycji, mocno pokrzyżowały one wcześniejsze ustalenia. Najpierw gęsta mgła zacierająca granicę tafli wody zmusiła organizatora, Lucjana Habiedę, do zmiany trasy i wytyczenia jej bojkami. Z powodu awarii kolejki i zapowiadanej kolejnej burzy zrezygnowano z biegu na wierzchołek, wyznaczając dystans do połowy góry i z powrotem, z metą w Podbanskem. A zawodnicy? Wśród siedemdziesięciu uczestników startowały tylko cztery panie. I dawały sobie świetnie radę. Były też liczące się nazwiska: niekwestionowanym liderem wyścigu okazał się utytułowany Jakub Czaja, olimpijczyk z Aten, medalista Uniwersjady, Mistrzostw Europy i Polski, wyspecjalizowany w biegach z przeszkodami.
Sprzęt też jest ważny – bez dobrego roweru nie ma co myśleć o zajęciu lepszego miejsca. Ale co najważniejsze – mimo iż jest to sport dla każdego, to nie sposób wystartować w tym wyścigu ot tak, z marszu. Trzeba najpierw, wiele miesięcy, a nawet kilka lat wcześniej. przygotowywać organizm do ogromnego, długotrwałego wysiłku. Dowodem są nie tylko sylwetki zawodników, ale przede wszystkim osiągnięte wyniki.
Najlepszy czas tej edycji to 5:01:27,6 s. Aby osiągnąć ten rezultat, Jakub Czaja z Gdańska, płynął 36 min., rowerem jechał 2 godz. 52 min., biegł 1 godz, 26 min. Najlepsza z pań, Katarzyna Galewicz z Libertowa, uzyskała czas 6:02:38,1 s. W dwóch kategoriach mężczyzn triumfowali gdańszczanie. Nie było przegranych – każdy kto ukończył te zmagania, otrzymał pamiątkowy medal z żelaza, z tatrzańskim kamieniem w środku. Po ceremonii zakończenia i rozdaniu nagród przez sponsorów, na Polanie Sosny w Niedzicy odbyło się afterparty.
Oto wyniki:
Kobiety 30 – 34
- Joanna Górka Kraków 6:16:38,2
- Agnieszka Stanisławska Poznań 6:44:35,8
3.Małgorzata Litwiniuk – Kosmala Warszawa 8:07:32,6
Kobiety 40 – 44
Katarzyna Galewicz Libertów 6:02:38,1
Mężczyźni 18 -24
1. Mateusz Knap Katowice 6:02:44,1
2. Mateusz Zawadzki Toruń 6:12:51,3
Mężczyźni 25 – 29
1. Jakub Krzemiński Gdańsk 5:10:01,3
2. Wojciech Wąsik Puławy 5:12:23,4
3. Jakub Senkowski Kraków 5:23:42,9
Mężczyźni 30 – 34
1. Jakub Błachowiak Leszno 5:19:37,9
2. Marcin Górka Krakow 5:23:53,9
3. Michał Głowacki Warszawa 5:27:16,7
Mężczyźni 35-39
- Jakub Czaja Gdańsk 5:01:27,6
- Marcin Pokrywiński Warszawa 5:34:44,7
- Łukasz Wieprzowski Warszawa 5:57:51,3
Mężczyźni 40 – 44
1. Miłosz Pytel Kraków 6:05:55,3
2. Arek Lewicki Warszawa 6:07:42,4
3. Eduard Oplatek Praha 6:12:33,1
Mężczyźni 45 – 49
1. Jacek Lisowki Dąbrowica 6:02:05,9
2. Marcin Kowalczyk Nowy Folwark 6:12:17,1
3. Robert Wagner Bytom 6:29:35,7
Mężczyźni 50 – 54
1. Kamil Chudecki Warszawa 7:42:38,8
2. Wojciech Solarski Mikowiec 7:44:02,3
3. Grzegorz Bedła Miedźno 8:10:39,1
Mężczyźni 55 – 59
1. Paweł Bruzgielewicz Oświęcim 7:31:14,8
Sprawna organizacja zawodów odbyła się w dużej mierze dzięki wolontariuszom, często członkom rodzin startujących zawodników. Jazda rowerem odbywała się w ruchu ulicznym.
Impreza okazała się tak udana, wielu zawodników już planuje, że wystartuje w przyszłym roku.
(asz)
Komentarze