„Szybownictwo to ciężka praca. Trzeba to kochać”
O wyścigach szybowcowych, przygotowaniach do startu i trudnościach, na jakie można napotkać w trakcie takich zawodów rozmawiamy ze Stanisławem Bielą – pilotem szybownikiem ze Starego Bystrego, reprezentującym nowotarski Aeroklub. W ostatnim czasie brał on udział w zawodach kwalifikacyjnych do Mistrzostw Świata w wyścigach szybowcowych rozgrywanych na lotnisku Górskiej Szkoły Szybowcowej Aeroklubu Polskiego Żar w Międzybrodziu Żywieckim.

Opowiedz proszę na początku naszym czytelnikom, na czym w ogóle polegają wyścigi szybowcowe? Czym się różnią od standardowych zawodów szybowcowych ?
Wyścigi szybowcowe, mówiąc w skrócie polegają na tym, że „kto pierwszy ten lepszy”, tzn. kto pierwszy przetnie linię mety, ten wygrywa. W standardowych zawodach każdy szybownik przecina linię startu, kiedy chce i tak naprawdę na koniec dnia liczy się tylko to, kto zrobił najlepszą prędkość. Ponadto, w standardowych zawodach może zostać wyznaczona inna konkurencja tzw. obszarowa. Najczęściej ma to miejsce, gdy pogoda jest niepewna do latania szybowcowego np. burzowa. Konkurencja wyścigowa, wygląda bardzo prosto – start taki sam, jak w obszarowej oraz meta, a punkty zwrotne to są wyznaczone okręgi o promieniu 500m i nie ma już ograniczonego czasu na wykonanie przelotu. Kto uzyska największa prędkość, ten wygrywa.
Grand Prix, to zawody bardzo prestiżowe. Są zaliczane jako Mistrzostwa Świata. Zawody trwają zazwyczaj 7 dni. Trasy są wyznaczane tak, aby zajmowały nie więcej, niż 2,5 godziny, głównie po to, aby dla widza, który przygląda się zmaganiom szybowników nie było to za długie i nudne. W zawodach startuje bardzo mało zawodników ze względu na bezpieczeństwo, ponieważ loty wykonywane są bardzo blisko siebie. Szef zawodów ustala wspólny dla wszystkich start lotny np. 0 13:30 i o tej godzinie wszyscy przecinają linię startu na odpowiedniej wysokości i prędkości. Na Żarze maksymalna wysokość przecięcia linii startu wynosiła 1600m nad poziom terenu oraz przy zachowaniu maksymalnej prędkości 170km/h. Dolot do mety jest najbardziej widowiskowy, bo każdy leci z prędkością dochodzącą do 280km/h co wiąże się z dużym ryzykiem, bo leci się blisko ziemi. Linię mety na Żarze mieliśmy na ustaloną na wysokości góry Żar tj. 751m, tak więc każdy niemal szurał po ziemi. Bardzo lubię to odczucie.
Zawody były rozgrywane na obszarze Polski i Słowacji. Czy są jakieś trudności w pokonywaniu szybowcem granicy państwa?
Pokonywanie granicy szybowcem nie wiązało się z większymi trudnościami. Kierownik sportowy wykładał takie trasy, w których można latać bezpiecznie i bez żadnych ograniczeń szybowcem. Oczywiście zdarzały się nieraz pewne wpadki, ale szef zawodów, czy kierownik sportowy informował i zaznaczał na jakiej wysokości możemy znaleźć się w danym terenie czy w danym miejscu.
Staszku, w ostatnich zawodach zająłeś, wysokie 4. miejsce, czy jesteś zadowolony ze swojej lokaty ?
Tak naprawdę to 4 .miejsce traktuję jak moje doświadczenie w nowym rodzaju sportu szybowcowego. Bardzo nie lubię czwartych miejsc, ale jestem pewny, że następnym razem będzie lepiej. Należy pamiętać, że były to moje pierwsze zawody typu Grand Prix, więc nie oczekiwałem żadnych wysokich lokat. Dużo rzeczy na tych zawodach było dla mnie zupełnie nowych np. przecięcie linii startu.
Początek zawodów wydawał się niezwykle optymistyczny. Wygrałeś pierwszą konkurencję w bardzo dobrym stylu. Przeciąłeś metę dosłownie kilkanaście sekund przed Łukaszem Grabowskim. Jak wygląda taki finisz z perspektywy pilota?
Łukasz był tak naprawdę przede mną na mecie, ale niestety dostał punkty karne za przecięcie linii startu ze zbyt dużą prędkością, za co otrzymał chyba 30 sekund karnych, a tak naprawdę to ja przyleciałem za nim 12 sekund, więc ostatecznie wygrałem z nim raptem 18 sekundami.
W drugim dniu byłeś 5. na mecie, do twojego rezultatu zostały doliczone karne sekundy. Za co ?
W drugim dniu zawodów miałem problemy z nawigacją. Zaraz po starcie nawigacja nie złapała sygnału GPS z powodu braku nowej aktualizacji w komputerze nawigacyjnym, więc musiałem wylądować, zrobić aktualizację i wystartować ponownie. Niestety moi rywale już po 40 minutach polecieli na trasę, a ja musiałem ich gonić. Ostatecznie zająłem w tym dniu 5. miejsce. Niestety otrzymałem 44 sekundy kary z powodu zbyt niskiego przecięcia linii mety, raptem o 21 metrów, więc trzeba się tutaj bardzo pilnować.
W czwartym dniu zawodów nie udało się rozegrać konkurencji ze względu na pogodę. Jak wykorzystujecie wolny czas? Przygotowujecie strategię lotu na kolejne dni czy może po prostu odpoczywacie ?
Ja po prostu robię coś innego np. idę pobiegać, lubię też chodzić po górach, ale tak naprawdę to po paru dniach latania człowiek jest już zmęczony. Szybownictwo to tak naprawdę jest ciężka praca, trzeba to kochać i uwielbiać. W trakcie zawodów wstaje się o 7 rano, następnie idę na śniadanie, aby około godziny 8 przyjechać na lotnisko i przygotować szybowiec. Trzeba zatankować wodę do skrzydeł, żeby wykorzystać masę i latać szybciej. Najczęściej koło godziny 10:00 są odprawy, na których są podawane warunki meteorologiczne, przekazywane informacje o godzinach startu ziemnego i lotnego, a także szczegóły samej trasy, którą musimy pokonać. Zajmuje to jakieś 30 minut, a po odprawie trzeba jeszcze coś zjeść i w trakcie sprawdzić swoje prognozy meteorologiczne, do których się ma zaufanie i których się używa przed każdym lotem. Od godziny 11:30 jest czas na ostatnie poprawki, mycie szybowca. Starty zazwyczaj odbywają się o 12:00 – potem jest wyczepienie na 600m nad terenem i oczekiwanie w powietrzu na otwarcie linii startu. Zazwyczaj linia startu jest otwierana regulaminowo 20 minut po ostatnim wyholowanym szybowcu. Lot trwa różnie, zależy jakie panują warunki termiczne i jaka jest wyznaczona długość trasy. Na lotnisko wracamy zazwyczaj około godziny 17:00, ale bywa i tak, że lądujemy dopiero koło 19:00.
W piątym dniu zawodów nie udało się ukończyć czwartej konkurencji. Co się stało, że musiałeś zawrócić z trasy ?
Piąty dzień miałem znowu pechowy – pomimo zrobienia aktualizacji, podczas lotu odcięło mi GPS i musiałem lecieć tak naprawdę z taką małą nawigacją, na której nie wszystko było czytelne. Nawigacja jest bardzo ważna, ze względu na konieczność przecięcia linii startu na konkretnej wysokości i prędkości, a także ze względu na konieczność precyzyjnego zaliczania poszczególnych punktów zwrotnych. Oczywiście byłem tym bardzo zdenerwowany i nie leciało mi się dobrze. W tym dniu z powodu bardzo słabej pogody byłem zmuszony do lądowania w polu lub uruchomienia silnika dolotowego i powrotu na lotnisko. Wybrałem oczywiście to drugie rozwiązanie i uruchomiłem silnik dolotowy. Uruchomienie silnika jest równoznaczne z lądowaniem w polu. W szybowcu jest bardzo precyzyjny rejestrator hałasu silnika i kierownik sportowy sprawdza każdy lot pod tym kątem, nie da się tego ukryć.
W kolejnym dniu znowu stanąłeś na podium, 3. miejsce i niecałe 3 minuty do lidera, ale znów z karnymi sekundami za przekroczenie minimalnej wysokości wlotu na metę. Wytłumacz proszę, skąd taka sytuacja po raz kolejny ?
W tym dniu było już dużo lepiej, bo już wszystko mi działało. Pan Wojciech Kos, który z nami latał, pożyczył mi z szybowca Arcus sprawną nawigację. Ten dzień był dla mnie niesamowity, szczególnie w ostatniej części trasy. Ostatni komin termiczny opuściłem na mniejszej wysokości od innych zawodników, mając już zapewniony dolot do mety. Niektórzy byli ode mnie po 200 metrów wyżej, ale przylecieli na metę prawie z tą samą wysokością, co ja. Niemal przykleiłem się do zbocza góry, leciałem naprawdę bardzo nisko, a odległość od zbocza góry Magurka była minimalna. Mogę powiedzieć, że skorzystałem na tym, gdyż pięknie pracowały tam wydmuchy termiczne, które w połączeniu z żaglem, pozwoliły na bezpieczny dolot do mety. Niestety zabrakło kilka metrów i znów przeciąłem linię mety za nisko. To był naprawdę niesamowity wyścig.
Po sześciu konkurencjach, przed ostatnim lotem zajmowałeś wysoką 3. lokatę. Znakomity lot Niemca Tilo Hilghausa i jego wygrana tak naprawdę spowodowała, że spadłeś na tak nielubianą przez sportowców 4. lokatę, tuż za podium. Jak to wyglądało z twojej perspektywy ?
Jestem bardzo zadowolony. Czuję oczywiście pewien niedosyt, ale myślę sobie, że przegrać z Tilem, który był przecież Mistrzem Świata ,czy Łukaszem Grabowskim, który był Wicemistrzem Świata nie jest jakimś powodem do załamania. Trzeba trenować dalej, a najważniejsze, aby cieszyć się tym i każdego dnia dążyć do swoich celów. Najważniejsze dla mnie jest, aby mieć ustalony plan na dany dzień, miesiąc, rok i całą moją przyszłą karierę. W szybownictwie trzeba mieć pokorę, cierpliwość i spokój – tego nauczyły mnie skoki.
Zajęcie pierwszej lokaty gwarantowało kwalifikację na finały, do dwudziestki najlepszych pilotów świata ścigających się na szybowcach. Żałujesz, że Tobie się to nie udało? Jakie masz plany na dalszą część sezonu?
Niczego nie żałuję. Jak mówiłem czuję niedosyt, ale teraz trzeba się skupić na dalszej części sezonu. Następne zawody, w których będę brał udział to Mistrzostwa Polski w Lesznie w klasie 15 – metrowej, w których miałem pierwotnie startować na szybowcu Diana-2. Niestety ze względu na długi czas oczekiwania na jego dostawę, postanowiłem, że potrenuję na spokojnie szybowcem klubowym SZD55-1 Promyk. W sierpniu wybieram się na zawody do Rieti we Włoszech. Zaraz po powrocie z Włoch będę rywalizował w Lesznie. Na koniec sezonu, we wrześniu planuję podjąć kolejną próbę i zakwalifikowania się do Mistrzostw Świata w wyścigach szybowcowych, ale tym razem we francuskim Vinon, w Alpach.
Chciałbyś na koniec przekazać coś naszym czytelnikom ?
Chciałbym bardzo podziękować czytelnikom portalu nowytarg24.tv, którzy dobrnęli do końca tego wywiadu (śmiech – przyp. red.) Mam nadzieję, że nie nudziliście się i coś Wam się spodobało. Chciałbym także oddać wieczny hołd dla moich przyjaciół pilotów Jarka Michaluka oraz Domasa Zostautasa, którzy odeszli na wieczny odpoczynek.
Na koniec jeszcze raz serdecznie gratuluję znakomitego wyniku sportowego i życzę dalszych sukcesów w szybownictwie. Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Paweł Kos
***
Stanisław Biela – ma 28 lat i pochodzi ze Starego Bystrego. Ze sportem był związany właściwie od zawsze. Od 6 roku życia trenował m.in. hokej, karate, boks, piłkę nożną czy tenis stołowy, najlepsze wyniki osiągając w biegach i skokach narciarskich. Już jako 15-latek reprezentował Polskę na arenie międzynarodowej – najpierw w kombinacji norweskiej, a następnie w skokach narciarskich. Wśród osiągnięć w pierwszej z dyscyplin można wymienić 2. miejsce w zawodach młodzieżowych FIS Grand Prix w Klingenthal, kilka medali Mistrzostw Polski Juniorów, 5. miejsce drużynowo podczas Mistrzostw Świata Juniorów w Hinterzarten (2010), sześciokrotne występy indywidualne w Mistrzostwach Świata Juniorów, czy Zimowym Olimpijskim Festiwalu Młodzieży (2011) w Libercu, gdzie zdobył 6. miejsce indywidualnie, a 5. drużynowo. Jeśli chodzi o skoki narciarskie, zdobył m.in. 6. miejsce na Mistrzostwach Polski w Wiśle (2016), 7. miejsce w konkursie indywidualnym i 2 brązowe medale w konkursie drużynowym na Zimowej Uniwersjadzie (2015, 2017). Sezon 2014/2015 był dla niego owocny – dwa razy zajął 4. miejsce w Pucharze Kontynentalnym, zdobył 2. miejsce w Štrbskim Plesie oraz zadebiutował w Pucharze Świata w Wiśle i Zakopanem.
Szybownictwem zainteresował się w czasie, gdy zawodowo był jeszcze wciąż związany ze skokami. Myśl o tej dyscyplinie zaświtała w jego głowie, kiedy leżał w nowotarskim szpitalu z kontuzją. Kurs zrobił w ciągu 6 miesięcy, a jako osoba z doświadczeniem w sportach ekstremalnych, nawykła do rywalizacji i chęci wygrywania, szybko zaczął brać udział w zawodach. O swojej obecnej dyscyplinie mówi tak: „W szybownictwie tak naprawdę nie ma jednego trenera, który uczy latać. Zdobywasz doświadczenie przez kogoś i przez siebie. Może ci ktoś doradzić, nauczyć, ale tak naprawdę musisz zrobić wiele rzeczy sam. Trening szybowcowy polega na zdobywaniu doświadczenia, poprawianiu błędów, wykładaniu tras czyli punktów zwrotnych, które wiąże się bezpośrednio ze znajomością meteorologii i czytaniem siatek meteorologicznych. W szybownictwie jest to bardzo ważne i we wszystkim trzeba być dobrym – to taki sport w którym trzeba mieć w siebie wszechstronność”.
Na swoim koncie ma wszystkie odznaki szybowcowe, w tym złotą z trzema diamentami oraz dwa rekordy Polski w trójkącie deklarowanym 647km i dowolnym 725km, 3. miejsce na Mistrzostwach Polski Juniorów (2018), 2. miejsce w Mistrzostwach Polski Seniorów (2021) oraz 2. miejsce w prestiżowych zawodach FCC w Prievidzy na Słowacji (2021).
zdjęcia: Paweł Kos
Komentarze
Gratulacje Stachu !