Rękawiczki pana Władysława – z Zaskala do Białego Domu
ZASKALE. Pan Władysław Zaliński ma 76 lat. Jest mieszkańcem Domu Pomocy Społecznej „Smrek” w Zaskalu. Rodowity góral z Bańskiej Wyżnej. Po obejrzeniu zaprzysiężenia Joe Bidena spostrzegł senatora Bernie Sandersa i jego rękawiczki z jednym palcem. Postanowił napisać do niego list i wysłać mu zrobione przez siebie rękawiczki. 4. lutego na Facebooku DPS „Smrek” pojawiło się zdjęcie pana Władysława jak robi na drutach. Internet oszalał.
Post o rękawiczkach pana Władysława osiągnął oglądalność na poziomie 400 tys. wyświetleń. Pan Władysław był także bohaterem materiału, który został wyemitowany w Teleexpressie. Wiele osób z całej Polski nadsyła mu teraz paczki z włóczką. Od dyrektora jednej z placówek muzealnych w innej części Polski dostał wzornik regionalnych motywów. Rozmowę z rękodzielnikiem na wózku przeprowadził Marcin Jagła – dyrektor DPS „Smrek”.
– Bardzo dziękuję, że zgodził się Pan odpowiedzieć na kilka pytań. Zacznę od tych pięknych rękawiczek, które mogliśmy zobaczyć na Facebooku.
– Bardzo dziękuję za zainteresowanie moją osobą, jestem zaskoczony tym, że mężczyzna robiący na drutach wzbudza tak duże emocje.
– Kto nauczył Pana robić na drutach? Ile miał Pan wtedy lat i gdzie mieszkał?
Urodziłem się w Bańskiej Wyżnej na Podhalu. Miałem osiem lat jak zacząłem robić na drutach, po tym, gdy trafiłem do szpitala w związku z chorobą Heinego-Medina. Robienie na drutach pomogło mi wypełnić czas. Wcześniej podpatrywałem w domu moją siostrę, która robiła na drutach rękawiczki.
– Czy każdej zimy siadał Pan do robienia na drutach?
– Nie. Na drutach robiłem tylko jak byłem w szpitalu. Ponownie wróciłem do tego po 60 latach, gdy zamieszkałem w Domu Pomocy Społecznej „Smrek” w Zaskalu. Tu rozwinąłem swoją pasję dzięki bardzo oddanym pracownikom.
– Jakie wskazówki na temat robienia rękawiczek zapadły Panu w pamięć ? Np. żeby nie robić ciasno, albo robić podwójną nitką, albo oczka na palec założyć na agrafkę…?
– Do wszystkiego dochodziłem sam, metodą prób i błędów. Powiem szczerze, że nie znam się na technice robienia na drutach. Po prostu biorę włóczkę, moje patyczki i robię.
– Dla kogo zrobił Pan pierwsze rękawiczki?
– Pierwsze rękawiczki wykonałem dla mojej siostry.
– Czy kiedy robi je Pan, czas płynie Panu milej i przyjemniej?
– Tak, robienie rękawiczek pozwala mi zapomnieć o rzeczywistości i moim wieku. Pozwala też wypełnić czas czymś pożytecznym.
– Robiąc rękawiczki jest Pan w towarzystwie współmieszkańców, czy lubi Pan je robić w swoim zaciszu, a może słuchając radia czy telewizji?
– Rękawiczki robię w każdej wolnej chwili, zarówno gdy jestem pośród współmieszkańców, jak i gdy przebywam sam w pokoju. To mój taki wewnętrzny świat. Całe życie ciężko pracowałem i coś robiłem, dlatego nie mogę nic nie robić. Pobyt w „Smreku” pozwala mi na rozwijanie tej pasji, która niedawno przedarła się do mediów, czym jestem bardzo zaskoczony.
– Rękawiczki są z wełny owczej czy z włóczki?
– Rękawiczki wykonuję wyłącznie z włóczki.
– I jakich drutów Pan używa – z żyłką czy bez? czy może robi Pan na pięciu drutach?
– Moich rękawiczek nie wykonuję przy pomocy drutów. Do ich robienia używam czterech patyków do szaszłyków. Tak mi jest najwygodniej ze względu na zwyrodnienia dłoni i brak palca, który obciąłem w czasach, gdy byłem stolarzem.
– Z pewnością miał Pan ciekawą młodość. Czy chciałby Pan opowiedzieć jedną ulubioną historię, którą wspomina Pan z uśmiechem na twarzy?
– Jak byłem małym dzieckiem, mieliśmy barany. Jednego z nich zaprzągłem do wózka i tak jeździłem. Pewnego razu mój baranek pokazał rogi i nagle przyśpieszył, że aż spadłem z wózka do kałuży. Wszyscy mieliśmy z tego dużo radości, a historia ta była treścią opowieści rodzinnych przez długie lata.
– Czy jest coś, co chciałby Pan przekazać młodemu pokoleniu? Np. co warto w życiu pielęgnować, doceniać, albo radę, jak dobrze żyć z innymi ludźmi, jak dobrze przeżyć życie?
– Młodym ludziom chciałbym doradzić żeby się ruszali i uprawiali turystykę lub sport. To właśnie hartuje ducha i ciało. Ja sam w młodości mimo, iż ze względu na chorobę chodziłem o kulach, to siedem razy wyszedłem na Turbacz – najwyższy szczyt w Gorcach.
Fot. Józef Prokop DPS „Smrek”
Komentarze