Pierwsza odsłona Pikniku Jeździeckiego – efektowna i udana. Siła, gracja i sportowe emocje
NOWY TARG. W niedzielę życie Podhala skoncentrowało się na lotnisku. Z płyty co rusz startowały maszyny do lotów ćwiczebnych, a rozległa murawa na zachodnim krańcu zamieniła się w hipodrom. Pierwsza odsłona Pikniku Jeździeckiego przyniosła mnóstwo atrakcji, wrażeń, adrenaliny i zachwytu.

Plenerowa impreza, z rozmachem i wprawą organizowana przez Miasto Nowy Targ i Podhalańskie Stowarzyszenie Jeździeckie PRO NATI, przy wsparciu finansowym województwa i miasta, triumfalnie wróciła do stolicy Podhala. I wszystkich miłośników koni będzie cieszyć również w kolejną niedzielę, 25. lipca.
Paradne zaprzęgi, których popisy rozpoczęły kilkugodzinny program, przyjechały z różnych miejscowości Podhala, głównie z Bukowiny i Kościeliska. Prezentacja takiego zaprzęgu sędziowskiej komisji to cały rytuał, w którym ocenia się nie tylko walory koni, ale i wiele detali. Wszystkie landa były szykowne, konie – wymyte, wyczesane, w tradycyjnych uprzężach, a lejce trzymali prawdziwi mistrzowie powożenia. Slalom między słupkami 14 bramek wymagał nie lada zręczności i refleksu. Jedni stawiali na szybkość, drudzy – na precyzję, a w każdym przypadku był to także popis gracji i prezencji.
Najbardziej emocjonujące gonitwy – całkiem jak na Służewcu – też poprzedziła prezentacja koni i dżokejów, a że można było wypełniać kupony i typować zwycięzcę z nadzieją na nagrodę, wielu poczuło się jak na słynnych wyścigach. Tutaj uczestnicy byli już z różnych województw, dotarł również zawodnik z Czech. Rywalizacja odbywała się na dystansie 1600-metrowym.
Wyścigi kłusaków to elitarna konkurencja rozgrywana tylko na torach w Warszawie, Wrocławiu i Sopocie, a za granicą – najbliżej w Austrii. Tym razem zasmakować tego pasjonującego widowiska mogli wszyscy, których Piknik Jeździecki ściągnął na lotnisko. Po laur zwycięzcy sięgnęła wschodząca gwiazda polskiej hippiki – młoda góralka Jessica Michalczewska w tandemie z klaczą Furnika, nota bene startująca też w gonitwie.
Gdy dorosłych wabiła część pikniowo-gastronomiczna, dzieciaki mogły cieszyć się darmowymi przejażdżkami na hucułach i kucykach. Frajdą był też dla nich widok paradnego, rodzinnego zaprzęgu z grzywiastym kucykiem u dyszla.
Zawody komentował zamiłowany koniarz i prezes zakopiańskiego Oddziału związku Podhalan Marcin Zubek. Organizator konkursu zaprzęgów podhalańskich to dr Maciej Baraniak, a wyścigów – znany z ciętego języka działacz PSL-u, b. minister rolnictwa i poseł Jacek Soska, teraz właściciel dużego gospodarstwa hodowlanego.
Przy loterii i wręczaniu nagród udzielała się pani wiceburmistrz Joanna Iskrzyńska-Steg. Z teleobiektywem na ramieniu przybył też prezes Związku Podhalan, Julian Kowalczyk.
W najbliższą niedzielę co prawda nie będzie już można oglądać tradycyjnych zaprzęgów, ale czeka nas na lotnisku niemal taki sam program Pikniku Jeździeckiego, wzbogacony o pokaz, jaki zafunduje sformowany pięć lat temu szwadron ułanów „Kasztanka”.
(asz)
Komentarze